niedziela, 21 lutego 2010

Tak bym już jechała na wieś!!!!!!

Niestety, póki nie zejdą śniegi (do tego czasu zejdę JA)jest to niemożliwe i dlatego mój kochany współuczestnik codziennego borykania z rzeczywistością zwany w skrócie MĘŻEM w nagrodę za to że skończyliśmy remont tym razem "blokowej" łazienki
oraz za poparcie go w kwestii zakupu cudnej lampy "ręcznikowej"
zabrał mnie (LUDZKI PAN!)na wycieczkę do Cieszyna(pewnie,żebym się ucieszyła)Po czeskiej stronie byliśmy świadkiem tego, jak bryła lodu wielkości telewizora wali się z hukiem na chodnik z dachu kamienicy- to chyba znak,że w Czechach zima puszcza.Dobrze,że czeskie piwko pije się powoli, bo bylibyśmy bohaterami czeskiej prasy w dziale bouračka czyli wypadek
Jedynym "zwiastunem" wiosny była pasący się na Górze Zamkowej jeleń
ale dobre i to!

3 komentarze:

  1. aż mi się cieplutko "we środku" zrobiło... znam to wszystko o czym piszesz...
    nieustannie tęsknię za wsią, z której kiedyś tak bardzo chciałam się wynieść ( i wyniosłam - niestety); a teraz mam jedno marzenie - dom z ogrodem za miastem...
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Oluś,łazieneczka cudo.Lampa "ręcznikowa" oryginalna i niepowtarzalna.A ja mam przebiśniegi w ogrodzie, he!Wiosna idzie na całego.

    OdpowiedzUsuń
  3. ależ ci zazdroszczę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ja mam tylko kwiatki w doniczkach:(

    OdpowiedzUsuń