wtorek, 25 grudnia 2012

WYCIĄGNĄĆ NÓŻKI, czyli to co w świętowaniu najlepsze

Byłam pewna,ze choinka zostanie na etapie drabiny a podstawą kolacji wigilijnej będzie barszczyk z torebki zagryzany słonymi paluszkami, bo poziom własnej energii życiowej określiłabym na bliski niskim stanom średnim, ale co znaczy MOTYWACJA!
ŚLUBNY- nie pomagał. Przytargał chabazia, ale zaakceptowałam wybór- przynajmniej był w domu ktoś brzydszy ode mnie.
SYNOWIE- jak to synowie- milion ważniejszych spraw i słowo POMOC jako ostatnie na liście priorytetów. Pomogło dopiero matczyne " chyba zemrę..." poparte malowniczym słanianiem się po fotelach i kanapie z kotem miauczącym u nóg ( na Truśkę zawsze można liczyć)

- Widzicie kot nawet za mną łazi, bo wykrywa rychły zgon!- nie dali się nabrać, ale pokoje posprzątali w standardzie PRAWIEMAMUSIOWYM. Swoją drogą stan ten okazał się krótkotrwałym i już dziś pokoje wyglądały prawie jak zawsze.
-Naprawię te choinkę- zaoferował TEN CO PRZYNIÓSŁ i rzeczywiście- dosztukował, poczarował i stoi ( przynajmniej do dziś).Wierzchołek zapobiegawczo przywiązany do karnisza, więc na pewno znienacka nikogo nie przywali.
MOTYWACJA przyszła z najmniej oczekiwanej strony- ozdobiona tatuażem z sercem przebitym strzałą na prawej dłoni a z paczką w dłoni lewej.
Od razu mi się polepszyło, bo na przesyłkę

czekałam z niecierpliwością porównywalną z koniem w blokach startowych.Niecierpliwie rozdarłam papier- kto by tam szukał nożyczek?!W środku- PUDEŁKO PO BUTACH!- trochę się zdziwiłam,że książki tak się teraz pakuje, ale jeszcze bardziej zdziwiłam się, gdy zdjęłam pokrywkę- W ŚRODKU BYŁY BUTY!
( ANI MÓJ ROZMIAR , ANI GUST!)
Minutę zajęło mi składanie kartki z adresem- częściowo się udało, ale adres i tak był ledwo czytelny. Kolejne pół minuty poświęciłam na przykrycie kreacji dresowo- sprzątaniowej kurtką i nie zważając na przylizaną grzywkę, totalny brak makijażu i oblicze WYRAŹNIE PO CHOROBIE, pognałam pod adres ( na szczęście na tej samej ulicy) pewna,że moja przesyłka już tam czeka.
NIESTETY NIE CZEKAŁA! W drodze do domu powstały alternatywne scenariusze:

  • człowiek z tatuażem dział na zlecenie mafii czytelniczej
  • kobieta jest jego wspólniczką a buty w grubej podeszwie ukrywały Bóg wie co i dlatego trafiły pod mój adres
  • NIGDY NIE ODZYSKAM MOJEJ KSIĄŻKI!- na tym stanęło i uryczana- brzydka, z przylizaną grzywką i w dresie, Z PUSTYMI RĘKAMI, stanęłam w drzwiach.
ŻYCIE W DOMU W TEJ CHWILI ZAMARŁO i zaraz weszło na wysokie obroty:
-ZADZWOŃ SOBIE DO KOLEŻANKI A JA SIĘ WSZYSTKIM ZAJMĘ-zadysponował DYSPOZYTOR i nie wiem jak to zrobił, ale za pół godziny CZŁOWIEK Z TATUAŻEM STANĄŁ W DRZWIACH- z przeprosinami  Z PACZKĄ!
ŚWIAT znów nabrał barw a ja ruszyłam kurcgalopkiem do roboty, bo jak ZAUWAŻONO wcześniej ( przed KRYZYSEM)- MASZ PRZECIEŻ WOLNE I DUUUŻO CZASU!
I UDAŁO SIĘ!



A TERAZ-Rodzina nakarmiona zapada w mam nadzieję  w błogi sen lub przydrzemuje przed komputerem A JA W POCZUCIU DOBRZE SPEŁNIONEGO OBOWIĄZKU -WYCIĄGAM NÓŻKI I CIESZĘ SIĘ ŻYCIEM!
SERDECZNIE DZIĘKUJĘ ZA TYLE MIŁYCH ŻYCZEŃ
I
WZAJEMNIE- ŻYCZĘ WAM WSZYSTKIEGO, CZEGO TYLKO CHCECIE- NIECH SIĘ SPEŁNI JAK NAJSZYBCIEJ!:)