sobota, 9 czerwca 2012

JESTEM W STREFIE KIBICA, czyli ratuj się kto może

Było cicho i spokojnie. Bez pachniał jak trzeba
PRACOWITY chylił pokłony
i brał się ostro do roboty, czego wynikiem był malowniczy WYRÓB KAMIENIARSKI
i bolące plecy, a KIEROWNICZKA mogła w tym czasie oddać się PRACY KONCEPCYJNEJ
 i wystawienniczo dekoracyjnej

  • w ulubionej szafeczce



na wybiegu talerz z pchlego targu i filiżanki od blogowej koleżanki


  • na kanapie- w roli głównej narzuta Dorma i kotki-łapki-za całe 17 zł razem-bogactwo!
  • w kuchni- kuchenne rewolucje- BO PUSZKA BYŁA ŁADNA!
A KURKA PRAWIE ZA DARMO!
PRACOWNIK  wieczorem po robocie zaległ jak ćma:

WYKOŃCZONY NA PLACKA! i
 I TAK MIAŁO BYĆ!!!!
Ale nic nie trwa wiecznie. Niecnie i podstępnie zostałam wciągnięta w STREFĘ KIBICA!
NIEWAŻNE,że w ogródku chwasty
Naschylałam się jak głupia, bo wiem,że FOKSIOWA zajrzy i skrytykuje- TOM POPLEWIŁA!
a kwiatki zaczynają POPISY:





WAŻNE JEST TYLKO TAM, TAM -TATA, TAM! I GOOOOOOL!!!!
Dostosowałam się. Z dostępnych środków
przygotowałam POSIŁEK W BARWACH NARODOWYCH.
którym NA SZCZĘŚCIE wzgardzono , bo nie pasował do piwa i mogłam, go zjeść sama ,w dodatku bez wyrzutów sumienia, bo zdrowy!
Kuchnię miałam całą dla siebie, bo w pokoju SIĘ DZIAŁO!
-A co będzie jak przyjdzie burza i wyłączą prąd?- zapytałam zapobiegawczo, bo na pytanie o brak zasięgu dekodera już wcześniej uzyskałam odpowiedź- PRZYWIĄŻĘ CIĘ DO KOMINA I BĘDZIESZ TRZYMAĆ ANTENĘ!, więc wolałam wiedzieć WCZEŚNIEJ, aby ZA WIDOKA ewakuować się do sąsiadów.
-LAMPY NAFTOWE PRZECIEŻ MAMY-człowiek śledzący doniesienia prasowe dotyczące NAJWAŻNIEJSZYCH WYDARZEŃ od wybuchu supernowej, nie raczył nawet podnieść wzroku.
-TO DOBRZE, ŻE W KUCHNI MAMY STARĄ LIBRĘ- to lampowy telewizor, nie?-postanowiłam iść na całość, bo wiedziałam,że kapciem i tak nie trafi-bo NOTORYCZNIE GUBI KAPCIE.
-............-przerażony wzrok powędrował w okno i uspokojony wrócił do właściciela  z informacją BURZY NA HORYZONCIE NIE WIDAĆ.
-TY TO SIĘ LEPIEJ ZAJMIJ SWOIMI SPRAWAMI I NIE WCHODŹ W CZASIE MECZU DO POKOJU, BO PRZYNOSISZ GLINĘ!- dostałam propozycję nie do odrzucenia, więc aby nie zapeszać, zaległam w hamaczku z kawką i Werandą C. przed oczami a potem na twarzy.
-GOOOOOOOOL!-dobrze,że sen miałam lekki a hamaczek zadyndolił tylko trochę, bo z radości całowałabym polską ziemię, która TAKICH PIŁKARZY NOSI!
-PODZIELAM RADOŚĆ-ostrożnie odezwałam się z hamaczka. I NIEPOTRZEBNIE!!!!bo przypomniano sobie o moim istnieniu i zaproszono do kibicowania!
Opierałam się jak mogłam ale KIBIC musiał dzielić swą sportową wiedzę i komentarze  Z KIMKOLWIEK. Przypominanie,że pech , glina- nic nie dało, bo NASI grali dobrze. Ledwie jednak zasiadłam w towarzystwie z komputerem na kolanach i uspokajającym"patrzę patrzę, i słucham, słucham" już jakiś szybki Grek ZROBIŁ NASZYM KUKU!
I ZNÓW BYŁO NA MNIE!!!!!
Dobrze się składa,że najbliższe dwa tygodnie spędzę z dala od telewizora ( jadę   Z CUDZYMI na zieloną szkołę a MOICH zostawiam odłogiem)- DAJĘ NASZYM SZANSĘ!!!!!
P.S. Torby wiejskie bo na wsi się było:)