sobota, 20 listopada 2010

WYBIERZ MNIE, czyli konkurs na miss w naszym mieście

Jutro tłum złożony z TRZECH OSÓB ( bo czwarty z naszej rodziny siedzi w komisji wyborczej) ruszy do urn ,aby zgodnie z procedurami ( "żebyście się tam tylko nie wygłupili"-instrukcja CZŁONKA KOMISJI) dokonać kolejnego życiowego wyboru.
JESTEM PRZYGOTOWANA! Od dłuższego bowiem czasu spotykałam lica naszych WŁODARZY in spe: na ścianie, na chodniku, w witrynie sklepu, w prasie, na cukierkach  i NA ŻYWCA, bo nagle wszyscy postanowili coś DLA MNIE  zrobić:
  • bezpłatne szkolenie na temat turystyki ( akurat teraz jedynym dzieckiem, które zabieram na wycieczkę jest ŚLUBNY a jemu nie muszę zapewnić bezpieczeństwa-pilnuje się sam)
Dowiedzieliśmy się z niego,że  na wycieczce nie można PIĆ ( referent sądził widocznie,że kadra po zamnknięciu drzwi autokaru momentalnie odbija flaszkę i  bawi się nią w "podaj dalej".)
  •  festyn "Bezpieczny na drodze-  ludzie tak na niego rwali ( BEZPŁATNE BALONY!!!! i grochówka),że o mało ich nie porozjeżdżało-szczególnie, że gośćmi honorowymi byli DAWCY NARZĄDÓW na swych jednośladach
  • spotkanie ( w nazwie szkoleniowe) w siedzibie ZWIĄZKU,( przypomnienie, które każdorazowo nas niepomiernie cieszy,że MĄŻ NASZEGO CZŁONKA JEST NASZYM CZŁONKIEM), NA KTÓRE CAŁKIEM PRZYPADKIEM zawitał włodarz miasta -MIŁOŚCIWIE NAM KANDYDUJĄCY. Mało tego- zaproszono STOWARZYSZENIE-SAME CHŁOPY, co może wpłynęłoby na ogół zebranych ( same baby) mobilizująco i aktywizująco, gdyby nie to,że średnia wieku wynosiła ok 85 lat. Panowie wypili wodę mineralną, którą wcześniej przygotowano z myślą o gościach ( niestety ciasteczka BABY zjadły), grzecznie wysłuchali PREZYDENTA i.... poszli ( a ja cały czas myślałam ile stron mogłabym przeczytać i ile metrów włóczki przerobić-ZAMIAST siedzieć i uczestniczyć w spotkaniu jak z MINIONEJ EPOKI.
Pozytywem było jednak niewątpliwie to,że DOWIEDZIAŁAM SIĘ,że mieszkam w mieście mlekiem i miodem płynącym- czego wcześniej jakoś nie zauważyłam BOM WIDOCZNIE ŚLEPA.
Pytań można było zadać sztuk 3 ( bo WŁODARZ miał kolejne niecierpiące zwłoki spotkania) i jakoś nie potrafiłam wybrać TEGO NAJWAŻNIEJSZEGO.
Niektórzy jednak nie mieli dylematu i WYSTĄPILI! w dodatku z PYTANIEM!
-Dlaczego tak późno były wywieszone plakaty z OBLICZEM PANA PREZYDENTA?-zadała pytanie SIEDZĄCA Z PRZODU.
Zaraz potem rozwinęła SKRZYDLATĄ MYŚL ( która może lepiej , gdyby została w gnieździe),że spacerując po mieście, dopiero gdy napotkała na plakacie "UŚMIECHNIĘTĄ TWARZ PREZYDENTA Z JASNYM NIEBIESKIM WZROKIEM"(cytat wierny) uspokoiła się,że pan prezydent znów kandyduje.
Dobrze ,ze siedziałam  Z TYŁU , bo padnięcie trupem przed prezydentem przyćmiłoby nieco PYTANIE I PYTAJĄCĄ.
-No i na kogo mam jutro głosować?- rzucam w przestrzeń retoryczne pytanie
-WYBIERZ MNIE!- wtrąca swoje trzy grosze NIEKANDYDUJĄCY zapominając,że wybrałam go NIEKADENCYJNIE ponad 20 lat temu i pozwolę sobie użyć jego ulubionego powiedzenia-MOŻE NIEPOTRZEBNIE
Na końcowe ocieplenie ZAMOTKI (bom zamotana i zrobiło się zimno)

Obie grzeją już wyborców W SZEROKIM ŚWIECIE:)