piątek, 3 września 2010

DZIAŁANIA ZASTĘPCZE, czyli różne oblicza tęsknoty

Kto by tęsknił za pracą? Nie wypada powiedzieć,że ja-skoro jestem na wymarzonym urlopie i na zdrowy ( mam taką nadzieję)rozum tylko radość, radość, radość. Mąci ją jedynie zawodzenie ZAZDROŚNIKA, który z uporem maniaka pyta codziennie:
-Co ty będziesz tu robiła?
na co ja niezmiennie i również z uporem godnym lepszej sprawy odpowiadam
-SIĘ URLOPOWAŁA:)
A żebym nie wpadła w samozadowolenie, od dwóch dni jestem raczona OPOWIEŚCIAMI Z KRYPTY (czyli rozmawiają STARE chłopy nie tylko o robocie)
-AAAAAle dzisiaj STASIU, KAZIK ( tu zawsze pada inne imię-dla zmyłki URLOPOWICZKI)  NADAWALI na nauczycieli.....
Nie podejmuję tematu ( przecież jestem NA URLOPIE I SIĘ NIE UTOŻSAMIAM) ale TEN CO POWINIEN WSPIERAĆ A NIE CHCE drąży temat dalej:
-A jakbyś posłuchała, CO MÓWIĄ  o tych WASZYCH URLOPACH....
-Dobrze,że nie muszę-odcinam się
-Ale JAKBYŚ posłuchała...
-Każdy mógł być nauczycielem
-Łatwo mówić, nie każdy MIAŁ WARUNKI....(tu pewnie zadumał się nad swoim ciężkim losem i robotą lżejszą niż sen)
-KAŻDEGO SZKODA-ucięłam czczą gadkę i zajęłam się TEMATEM ZASTĘPCZYM, bo jak nie Z DZIEĆMI to chociaż DLA DZIECI.
Zainspirowała mnie wizyta w sklepie, gdzie na wyprzedaży kupiłam imbryczek, wprawdzie bez pokrywki, ale cena 5 zł była powalająco-przyciągająca
zachciało mi się takich babeczek i... uszyłam kieszeniowca
doszło do tego kropkowe wariactwo
i zamiast toreb zaczęłam szyć TOREBECZKI ( a nie mam żadnej córeczki)
dla malutkich


i nieco większych
oraz dla DZIEWCZYNKI, która ( obecnie gimnazjalistka) już jako DZIECIĘ LAT 2 przejawiała zdecydowany gust i jej ulubionym kolorem był "carny i glanakowy"

Na coś się jednak posiadanie CHŁOPAKÓW przydaje, bo potarganych jeansów "mam ci w domu dostatek"
Z tymi malutkimi torebusiami zaraz zacznę się przechadzać PO SALONACH i wtedy może zważywszy na mój CIĘŻKI STAN UMYSŁOWY -KTOŚ przestanie podważać konieczność przebywania na urlopie :)

środa, 1 września 2010

1 WRZEŚNIA, czyli zabawa w 10



Pierwszy września kojarzy mi się z dżunglą. Znawcy bowiem twierdzą,że są dwa najpiękniejsze dni :gdy się do niej wchodzi a potem drugi -gdy się ją OPUSZCZA.
Dzisiaj ten PIERWSZY DZIEŃ bez mojego (nieprzerwanie od 18 lat a łącznie 26!) udziału. Zawsze oprócz zwykłych pierwszowrześniowych obowiązków, robiłam tak zwaną PRZYCZAJKĘ ( za wyjątkiem tych lat, gdy sama byłam OBIEKTEM). Zaczajałam się ( w moim mniemaniu) SKRYCIE w okolicy szkolnych schodów i z napięciem śledziłam odczytywanie przez DYREKTORA -LIST ZŁOCZYŃCÓW ,
dla zmyłki zwanych PIERWSZAKAMI. ZŁOCZYŃCY (też przyczajeni) zza maminych lub babcinych  spódnic a rzadko tatusiowych spodni, zerkali zazwyczaj nieśmiało, w oczekiwaniu na TEN najważniejszy moment, gdy będzie można krzyknąć w odzewie- JESTEM i buńczucznie unieść rękę w górę , aby potem już nie buńczucznie ,zazwyczaj z wielkim trudem ,przepchać się przez tłum TYCH NIEWYCZYTANYCH i dumnie stanąć do pamiątkowej fotki obok KOLEGÓW Z CELI. Czasem udawało się nawet niektórym podać RĘKĘ PANI  I BYĆ W PIERWSZEJ PARZE!
Zazwyczaj ten MOMENT  psuli niestety nadgorliwi RODZICE I OPIEKUNOWIE, KTÓRZY Z TYLKO SOBIE I PSYCHOLOGOM WIADOMYCH POWODÓW w tym samym momencie również podnosili rękę i ile sił w płucach krzyczeli JESTEM!
PRZYCZAJONA obserwowała w tym czasie przyszłych ABSOLWENTÓW , bo zazwyczaj już w pierwszym dniu można było określić, w której klasie BĘDĄ KŁOPOTY!:) oraz BEZCZELNIE podsłuchiwała komentarze TYCH CO DO SZKOŁY CHODZILI DAWNO A JESZCZE BY CHCIELI
-O ta gruba to chyba będzie wychowawczyni, dobra jest ale wymagająca
-Ta chuda to pani ossstra... jak żyleta, ale nauczy...
O dziwo ,nigdy nie słyszałam o TAKIEJ W SAM RAZ-wszystkie albo grube albo chude, bo tylko dla NASZYCH PODOPIECZNYCH JESTEŚMY ZAWSZE NAJPIĘKNIEJSZE (za wyjątkiem tych nielicznych momentów, kiedy wpisujemy UWAGĘ, bo wtedy zazwyczaj jesteśmy GUPIE!)
DLATEGO (zgodnie z zasadami zabawy, do której zaprosiły mnie: Tabu, Kasica53,Świat Amalii, Niesława, Maria Par- dziękuję,że o mnie pomyślałyście)- 10 rzeczy, które lubię:
  1. satysfakcję z dobrze wykonanej pracy ( a jeszcze ,gdy ktoś to zauważy....!)
  2. pozwolenie sobie na usprawiedliwione lenistwo ( tu lepiej,że by nikt NIE ZAUWAŻYŁ)
  3. moment kiedy uczeń wpatruje się we mnie z nadzieją na wspólnie , fajnie spędzony czas
  4. dla równowagi ten moment kiedy w/w nadzieja już pewnie umarła, ale pozostała nadzieja na udane wakacje - rozdanie świadectw
  5. rozmowy ludzi i z ludźmi
  6. czytanie-wszystkiego co się nawinie ze szczególnym uwzględnieniem powieści , gdzie " ktoś coś nabył i remontuje"
  7. rękodzieło- w każdej postaci
  8. blogowanie
  9. wręczanie i przyjmowanie prezentów
  10. HUMOR!!!!!
 PRZEKAZUJĘ ZABAWOWĄ PAŁECZKĘ- WSZYSTKIM, którzy mają ochotę napisać o sobie a sama przerzucam się teraz na SMS, bo właśnie dostałam TAJNIAKA od KOLEŻANKI w tonie RATUNKU!!! a dokładnie "Jesteśmy JESZCZE na konferencji-nie wiem KIEDY POSPRZĄTAM!", więc albo polecę sprzątać albo poradzę,żeby zadzwoniły do DYREKTORA z informacją o bombie i wtedy się ewakuują:)

wtorek, 31 sierpnia 2010

TO WŁAŚNIE MIŁOŚĆ

MĘŻCZYŹNI-twory z innego wymiaru, którzy zasiedlili mój dom, codziennie utwierdzają mnie w opinii na temat odmiennych stanów świadomości w sferze z napisem UCZUCIA:
  • Jest coś na obiad?-zamiast Co tam słychać u ciebie? lub Jak się czujesz?
  • Weź mi poszukaj.... WSZYSTKIEGO!-zamiast Chciałbym przebywać w Twoim towarzystwie
  • Ależ ty dłuuuuuugo gadasz przez ten telefon zamiast Porozmawiaj ze mną
Okazywanie wielkiej miłości:
  • pomyłem CI gary ( tak jakby były tylko moje i tylko ja je brudziłam)
  • naprawiłem CI pralkę (j.w)
  • wyniosłem CI śmieci itd, itp
Musiałam przeprowadzić rozmowę KONTROLNO WYJAŚNIAJĄCĄ,że nieuchronnie zbliżający się urlop jak sama nazwa wskazuje jest "dla poratowania zdrowia" dodajmy MOJEGO a
nie, żeby rodzinie żyło się dostatniej a brzuchy rosły z lenistwa na potęgę , bo już widziałam nadzieję na domowe bezrobocie, czające się w niewinnych oczkach PANÓW.
Moją deklarację PRZYJĘTO ZE ZROZUMIAŁYM ZROZUMIENIEM ( widzieliście kiedyś "puste oczy", za którymi nie czai się ŻADNA MYŚL?).
-Żadnych uczuć-pomyślałam i tkwiłabym w tym mniemaniu do końca żywota, gdyby nie...skarbonka
zdezelowana i skazana na śmietnik, ale pomimo wielokrotnych prób usunięcia badziewia, kupionego za parę groszy chyba w Zakopanem, pozostająca na półce STARSZEGO (bo bardziej pyskaty i umie bronić swojej własności)
Dopiero dziś odkryłam pracowicie wydłubany pod spodem napis:
Czasami, to co najważniejsze jest przed nami ukryte na długo, oby nie na zawsze:)