Bardzo lubię PASOWAĆ do miejsca,w którym aktualnie się znajduję. Nie znaczy to oczywiście,że ciągnę sieci z rybakami albo palę ogniska na brzegu jak latarnik samozwaniec.
-Ale,żeby być nad morzem i jeść dewolaje?-dziwi się TEN, CO OPRÓCZ ZUPY CHMIELOWEJ NAJCHĘTNIEJ POCHŁANIA TE CO GŁOSU NIE MAJĄ (tu wędzone po kaszubsku-z cebulką i koperkiem)
Ja w ramach zadawania szpanu skusiłam się na
łososia na placku ziemniaczanym w karwieńskiej "Złotej Rybce"-najeść się nie najadłam, ale SMAK BYŁ!
I otoczenie pasowało
Nawet piwo uzyskało u SMAKOSZA pozytywną ocenę
choć w plastiku( ale SPRAGNIONY nie wybrzydzał)
Poszwendaliśmy się po Helu i gdyby HELA na HELU ( bo PASUJE) miałaby jakieś specjalne względy- jestem gotowa się przechrzcić lub chociaż dodać sobie czwarte imię. W skrytości ducha liczyłabym na abonament
nie tylko w muzeum
i na statkach o szumnych nazwach
ale....w....
a potem zasiliłabym szeregi mieszkanek(tu NA PEWNO PASUJĘ)
fokarium- jak widać miejsca trochę zostało.
Rybki lubię niezazbytnio i dlatego po takim turnusie nabrałabym kształtów
i smukłości "tap madl" i mogłabym spacerować po Juracie w bikini a nie po Karwi w wojłokach
-Nie siadaj na piasku- usłyszałam ostrzeżenie z ust TROSKLIWEGO-bo przyjdzie jakiś Greenpeace i cię uratuje!-dodał SAM WIELORYB!
Ale nie obrażam się, bo odróżniam DOKUCZANIE od DOWCIPU:) (choćby z brodą jak mierzeja helska)
NA POCIECHĘ ZROBILIŚMY SOBIE SMUKŁE ZDJĘCIE
a w czasie kolejnych dni- marszobiegi plażowe bez zawijania do portów gofrowo-frytkowych.
Podsumowanie czytelnicze
2 miesiące temu