piątek, 24 września 2010

POŻEGNANIE LATA-NADCIĄGA WESOŁA JESIEŃ

Ostatni dzień lata przywitał nas w przytulisku JESIENNIE
Dach przetrwał nawałnicę, której na szczęście nie było i rozochocony tym sukcesem DEKARZ postanowił pokryć papą szopkę, w której rezyduje POJAZD DEKARZA. Gorzko potem żałował,że zamiast spacerów po pachnącym lesie wącha smołę i siarkę, ale niech się przyzwyczaja NA DALEKĄ PRZYSZŁOŚĆ:). Z daleka od PLACÓWKI, w której STEFAN wynalazł nowy sposób przechowywania zeszytu z napisem UWAGI-pod koszem na śmieci(żeby nie było broń Boże ,że wyrzucił) udaremniając tym samym skrupulatnej Babci pasjonującą, codzienną porcję lektury, A ULUBIENIEC potraktował koleżankę petardą ( na szczęście zniszczeniu uległ tylko tornister)ale jak twierdził TO BYŁO PO SKOLE A POZA TYM ON NIE MIAŁ ZADNEJ PETARDY!!!!!!(ostatnie słowo jak zwykle wywrzeszczał, bo uważa ,że im głośniej tym wiarygodniej- kariera polityczna murowana i nawet kryminalna przeszłość nie będzie tu przeszkodą) podziwiałam piękno ostatnich dni jesiennego lata


kołki po stole świadczą o tym,że posiłki już tylko w kuchni , przy piecyku
Przetwarzałam również wszystko, co wpadło mi w ręce

nie zaważając na obfitość rozmaitych DZIADKÓW krążących konkurencyjnie po lesie
i CIESZYŁAM SIĘ!!! z prezentów, które dostałam od  JOASI
 DZBANUSZKI CUDNEJ URODY
 ROWEREK ( w sam raz dla mnie , bo nadal nie umiem jeździć)
WORECZEK NA SKARBY- dziękuję jeszcze raz!

Nostalgia jesienna jednak czaiła się w tle
Samotny bluszcz pnie się nie wiadomo dokąd
Okazało się,że MY RÓWNIEŻ mamy DOM NAD ROZLEWISKIEM i to prawdziwym bobrowym a nie nad jeziorem  z pomościkiem, gdzie mogłabym spacerować W KORONKACH ( A CHCIAŁAM BYĆ JAK BRODZIK- romantyczno-nostalgiczna:))

Najbardziej jednak jesienna nostalgię odczuwa chyba ŚLUBNY, bo ni z tego ni z owego wystąpił Z PRETENSJAMI,że nie mówię do niego MISIU- JAK PANI W REKLAMIE ŚRODKA NA WĄTROBĘ!
Muszę przemyśleć sprawę i dlatego WYJEŻDŻAM!Wycieczka z zakładu pracy-mogłaby nosić tytuł TAM GDZIE WŁAŚNIE BYŁAM, bo jedziemy do LUBLINA I ZAMOŚCIA ale dobrze,że w doborowym towarzystwie:)

poniedziałek, 20 września 2010

ODMIENNE STANY ŚWIADOMOŚCI,czyli dlaczego trzeba mieć więcej niż1 telewizor

Sobotni wieczór. Relaks w towarzystwie bardzo i mniej utalentowanych ludzi na szklanym ekranie. Nie szkodzi,że ZOSTAŁAM GRZECZNIE WYPROSZONA  z pokoju dziennego, bo i tak wieczór, a poza tym tam odbiornik przekłamuje wszystko na czerwono, co akurat w tym momencie BARDZO ODPOWIADA oglądającym - MĘSKIEJ CZĘŚCI RODZINY + PRZYSZYWANY SYN ( KOLEGA KTÓRY SIĘ AKURAT PRZYPLĄTAŁ)
-BĘDZIE KREEEEEEW!-dobiega mnie co chwilę z pokoju, ale nie martwię się , bo w  ulubionym repertuarze POTOMSTWA najczęściej uwzględnia się MIĘSNY ( CZYLI JATKA + RZUCANIE MIĘCHEM). Dziwne tylko,że nie rzuciło im się to dotąd na mózg ( obym nie wypowiedziała w złą godzinę).
OJCIEC RODZINY został dopuszczony do TOWARZYSTWA, ale na szczęście nie wydziera się z latoroślami,  tylko z dystansem komentuje co ciekawsze lanie po mordzie.
JA próbuję się skupić na kolejnych poczynaniach śpiewaków,żonglerów ( nie ma to jak WYSOKA SZTUKA), ale brak drzwi  kuchennych i wrodzona chęć współuczestnictwa w życiu rodziny zwyciężają i podstępnym dyrdaczkiem zakradam się do dziennego.
-MAMA to nie dla ciebie!-MŁODSZY jak zwykle czujny
- TU SIĘ LEJE KREEEEEEEW!- próbuje mnie wystraszyć STARSZY
Ale jestem ponad to
-NA RAZIE to widzę tylko dwóch łysych okładających się po mordach-zauważam
-NIE ZNASZ SIĘ!!!-chór męski
ZACICHŁAM, bo podsłuchałam,że za chwilę BĘDZIE SIĘ DZIAŁO-NASZ!!!ZMIERZY SIĘ Z MORDERCĄ!
-MORDERCA rozniesie go jak nic!- zaopiniował PRZYSZYWANY SYN
-FAJNIE BY BYŁO ZOBACZYĆ NA ŻYWO!- rozmarzył się STARSZY
-Bilety chyba po parę dych- studził zapał TEN, CO NA TO WSZYSTKO ZARABIA
-Za parę dych to masz miejsce z widokiem z lornetki na filar-zripostował MŁODSZY I zanim zdążyłam mu pogratulować riposty dodał:
-Aaaale bym poszedł na jakiś SPARING.... 
-Połaź nocą po osiedlu to będziesz miał niejeden i to gratis-zripostowałam i ciche gratulacje złożyłam SOBIE.
Obiecałam ,że:
-będę cicho
-nie będę się wyśmiewać -SZCZEGÓLNIE z naszego zawodnika
- nie będę prychać a wywracać oczami mogę tylko wtedy , gdy nikt nie widzi ( od razu poprosiłam o zgaszenie światła)
bo inaczej - do kuchni i "TYLKO MNIE KOCHAJ"
WARTO BYŁO! Szczególnie po to, aby usłyszeć amerykański hymn w wykonaniu MATEUSZA K. ,dzięki któremu załamany nerwowo AMERYKANIN po krótkim ŁUBUDUBUDU zapewnił mistrzostwo NASZEMU!!!!
W DZIENNYM euforia!!!Sprytnie wykorzystałam moment osłabienia czujności - wynegocjowałam SPRZĄTANIE KWATER ( potakiwanie przez nieuwagę TEŻ SIĘ LICZY!) i pokazałam ZGROMADZONYM torbę, która w zamyśle, na fali radości, miała zostać OCENIONA POZYTYWNIE

-Nooooo, łaaaaaaadna.... ale czemu taka pognieciona? i ten pasek chyba jakoś krzywo....
I to by było na tyle w kwestii POROZUMIENIA MIĘDZYPŁCIOWEGO:)