piątek, 5 czerwca 2015

urodziny

Co robi człowiek, gdy od samego rana ma urodziny?CZEKA!
Na ten entuzjazm rodzinno koleżeński,że o prezentach od najbliższych nie wspomnę.
I co?
Dobrze,że mamy fejsbuka- tam moje urodziny obchodzono najhuczniej.I chwała Bogu,że STARSZEGO mam wśród znajomych- dał z siebie wszystko i zadzwonił z życzeniami!
CZŁOWIEK , po którym można by się najwięcej spodziewać pominął ów dzień milczeniem ( nie wiem, czy wymownym, bo nie sprawdzałam)) i wywiózł jubilatkę w znane
I chwała mu za to, zważywszy,że KWIATEK postanowił uczcić ów ważny dla mnie dzień próbą wbicia własnego dobrze zaostrzonego ołówka w moją bezbronną, nauczycielską dłoń. To,że poniósł klęskę świadczy jedynie o moim darze prekognicji ( zatrudnię się jako wróżka w tv)
Motywacja? "Bo pani wymyśla GUPIE zadania i w dodatku każe je robić" i tyle. Potem jeszcze diagnozował ( na szczęście teoretycznie) , czy da się jabłkiem wybić szybę , ale powstrzymała go opowieść mściwego wychowawcy o kwocie, którą musiałby zapłacić jego rodzony ojciec, co niewątpliwie skończyłoby się oddaniem sprawcy w zastaw- wtedy odpuścił od razu.
Brat z życzeniami zmieścił się w czasie (23.59) , sister i reszta rodziny pamiętała a RODZICIELKA wykazała się niesamowitą przenikliwością umysłu i zasponsorowała prezent, który sobie sama kupię( widocznie zna zięcia bardziej niż ja).
Jeszcze łudziłam się, że na miejscu czeka mnie coś niespodziewanego ... i czekało , ale nie od SPONSORA!
Jak zwykle poleciałam do lasu, bo w tv pokazywali pierwsze prawdziwki a znalazłam...
OPLA VECTRĘ, częściowo bez numerów ukrytego w krzaczorach za naszym domem!
ŚLUBNY zawezwany jako ekspert orzekł,że nie ruszany od tygodnia, zamknięty a w środku nie ma trupa, bo... nie śmierdzi!
Na drugi dzień przy okazji zakupów w mieście wstąpiliśmy do komisariatu- po okazaniu malowniczych fotek zainteresowano się mną bardziej niż w dniu jubileuszu!
-Pani pojedzie teraz  z nami i okaże- zadecydował policjant bezszarżowy, bo w cywilu.
-Ale ja na zakupy idę!- sprzeciwiłam się zdecydowanie, chociaż ślubny mnie odciągał i wieszczył,że mnie zadołkują na 48 godzin.
Policjanci też ludzie i żony mają- puścili wolno po zebraniu danych i wyrysowaniu mapki dojazdowej z napisem DOM DREWNIANY OLI w samym jej centrum.
Powiadomiłam najbliższych sąsiadów. Byli czujni i gdy zobaczyli latających po krzakach facetów SIĘ ZAINTERESOWALI.
-To musieli być policjanci- relacjonował przygodę sąsiad, bo jak podszedłem i zapytałem "Czy panowie TO znaleźli?" to odpowiedzieli "A CO"?- tak to tylko policja odpowiada, to już dalej nie pytałem.
Okazało się ( zadzwonili do konfidentki),że to wóz miejscowego nygusa, którego miejsce pobytu jest nieznane.
-Teraz to nas tu spalą- wieszczył MĄŻ KONFIDENTKI i poleciał plewić grządki,pewnie po to,żeby po pożarze chociaż ogródek wyglądał porządnie.
 W oczekiwaniu na dintojrę piszę spod wiąza i korzystam z tego,że komary odpuściły a internet falami zawiewa i czasem jest.
ŚLUBNY nadal chyba nieświadomy,że miejscowy gang to nic w porównaniu z ZAPOMNIANĄ JUBILATKĄ, ale wkrótce się przekona!
PS.Telefon do MŁODSZEGO-Podlej kwiaty na balkonie, bo upał
-To wystarczyło wysłać smsa a nie tracić cenne 5 minut na jałowe rozmowy!- nie ma to jak miłośc synowska w najlepszym wydaniu:)