czwartek, 14 czerwca 2012

Relacja z kwatery głównej, czyli pozdrowienia znad morza

Kwatera główna- Niechorze. Luksus do granic-czyli KAŻDY wychowawca ma swój własny pokój. Od razu sprawdzam- firankowy internet łapie trochę lepiej niż na wsi- jest git!Przywieziona z domu lampka do czytania daje się zamontować jedynie w pozycji "kamikadze", ale czytać da się ( szkoda,że za bardzo nie ma co)Lektura zabrana z domu  okazuje się ulepszoną wersją "harlekina", a o mężczyznach z dwudniowym zarostem dodającym im męskości z oczywistych względów musimy zapomnieć, więc po co rozdrażniać:)- pozostaje wzajemne towarzystwo.
Trochę brakuje Tajfuna, bo wszyscy tu jacyś grzeczni, ale już przy pierwszym powitaniu z morzem widać,że wykluwają się następcy.
-PANI MÓWIŁA,ŻE NIE WOLNO WCHODZIĆ DO WODY!!!!!-ryczę przekrzykując szum fal niczym syrena portowa we mgle NIEDOSŁYSZĄCYCH.
-ALE JA STOJĘ PRZECIEŻ- A TO WODA PRZYCHODZI DO MNIE-NIE-MOJA WINA!!!!! odkrzykuje WILK MORSKI W MOKRYCH SKARPETKACH I ADIDASKACH  a niebieskie oczęta niewinnie wpatrują się w DZIECIOBÓJCZYNIĘ IN SPE.
Jednym słowem -zapowiada się norma z przelotnymi ciekawostkami a jutro KOŁOBRZEG!-oby adidaski zdążyły wyschnąć!
Tęczowy koszyczek , zielona nadzieja  I FILCOWE PRZYWIĄZANIE -z braku laku, bo kabelek od komórki zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach a nie ma na kogo zwalić, bo mieszkam SAMA!