sobota, 21 września 2013

Spalskie klinaty, czyli roze-spałam się

Foksiowa robi, co może- nawet anonimy śle, ale cóż robić, gdy człowiek ma lenia zaszytego w podszewce a życie toczy się jak chce  w myśl pozdrowień przesłanych w czasie wakacji przez A.: "Jest cudownie - na razie przeżyłam tylko jedno upokorzenie:)"
Wracam do Spały. Zapowiedź NAJWAŻNIEJSZEGO   spalskiego punktu programu- Jarmarku staroci i rękodzieła nastroiła nas optymistycznie- począwszy od pytania prowadzącego schronisko:
-Państwo może WYSTAWCY?- co napełniło mnie pychą z gatunku "Ha! Jakiż on inteligentny- od razu poznał TWÓRCĘ!".
Pycha ma jednak to do siebie ,że lubi jak przekłuty balon  z gumy do żucia osiąść niespodziewanie na twarzy i już po niej, bo facet zaraz dodał ( może niepotrzebnie):
-Bo TURYŚCI to nocują w tych droższych pensjonatach...
-My budżetówka-odpowiedziałam i wszelkie komentarze stały się zbędne.
ŚLUBNY widział, żem oklapła i jak zwykle chciał pocieszyć:
-OBTRZASKANY JAK ŻYD W KULAWEJ ULICY-poleciał swoim własnym przysłowiem (cokolwiek to miało znaczyć) i zaraz  polecieliśmy na Jarmark.

Tłumy wystawców i łażacych obserwatorów- można było dobrze zjeść i naciągnąć ZŁOTOUSTEGO nie tylko na nalewkę malinową ale i na kolejny prezent "z okazji rocznicy" ( w tym roku stuknęło 25 lat sakramentu)

Spodobał mi się pas z metalowych , przypominających monety ogniw. Misternie cyzelowane , jakby w arabskie wzory- już widziałam je naszyte na torbiszony.
-STÓWA-opdowiedział na moje pytanie RASOWY WYSTAWCA i wizja rozwiała się jak dym
-Przymierz pani-zachęcał
-Przecież W ŻYCIU się nie dopniesz-ZŁOTOUSTY pomocny jak zwykle.
-Dociśniem!-zachęcał dalej RASOWY
-Za dociskanie to pewnie chciałby pan ze dwie dychy więcej- roześmiałam się perliście, choć w duszy była czarna noc.
-Przyjdź pani bez męża , to docisniem ZA GRATISA- oferował Rasowy   a jego Kolega po piwie energicznie potwierdzał- kiwając łbem i tocząc pianę ( piwną) dookoła.
Oczywiście już tam nie wróciliśmy- Dobrze,że miałam nalewkę dla skołatanych nerw!
Na wylocie, (bo czekały na nas Inowłódz i Drzewica) mignęła mi roześmiana skądś znajoma twarz. Zwróciłam uwagę, bo OSOBA targała emaliowane obtrzaskanie, obłaźnięte z farby krzesełko i gratisową półeczkę, z gatunku tych, co mój teść od razu by oskrobał i pomalował. Miałam wrażenie,że oprócz typowo "blogowych" zakupów, coś nas łączy. Jakiż świat jest mały! Za parę dni na blogu Agnieszki Niebieskiej rozpoznałam obtrzaskańca.Szkoda,że refleks mam jak ślimak w popiele ( że polecę ŚLUBNYM).
 I tak torby musiały pozostać bez cudnych dodatków

a ja z nieodpartym wrażeniem,żem jednak nie taka piękna jak mi się zdaje:)