poniedziałek, 13 sierpnia 2012

PAŁĘTANIA CIĄG DALSZY, czyli nie samą architekturą człowiek żyje

Bardzo chciałam zobaczyć unikatową wieżę mieszkalną w Siedlęcinie. Wprawdzie usiłowano mnie przekonać,że "widziałam ją już JAK CHOJNIK", ale nie poddałam się.
-W środku NIE WIDZIAŁAM!-rzuciłam jedynym słusznym argumentem.
-TRZEBA SOBIE BYŁO ZDJĄĆ DACH-poradził ŚLUBNY INTELIGENT ale ponieważ w tym dniu TO NIE ON KIEROWNICZYŁ ( czyli siedział za kierownicą) i tak nie miał nic do gadania.
Akurat odbywały się tu wykopki archeologiczne. Kiedyś -przez ułamek sekundy chciałam być archeologiem i dobrze,że NIE zostałam, bo przesiewanie ziemi przez sitko przez cały dzień- to chyba nie dla mnie.
W środku pozostałości po dożynkach
i puste , ale piękne wnętrza


i to,  po co tu przyjechaliśmy- malowidła z legendą o Lancelocie z jeziora
Zadzwoniłam do M.- mojej kochanej KONSERWANTKI- okazało się,że była tu jeszcze jako studentka, gdy nie wiedziano, czy postać w środku to MATKA BOSKA, czy ŚW. KRZYSZTOF.
-Na pewno św. Krzysztof- chociaż miejscowi konserwatorzy dokładanie już to zbadali PRZEDE MNĄ-zapewniłam ją- MATKA BOSKA PRZECIEŻ NIE ŚWIECIŁABY KOLANAMI!
Z góry wieś prezentuje się okazale

wieża z dołu - również:)
Panowie poganiali. Kolejny przystanek- Kamienna Góra i PROJEKT ARADO , o którym nie mieliśmy bladego pojęcia
-WEJŚCIE ZA PÓŁ GODZINY-poinformował nas KASOWNIK .
W biegu zjedliśmy pączki zapijając kawą - i dobrze, bo potem okazało się ,że to nasz jedyny posiłek do wieczora!
Wiedzieliśmy,że oprowadzał nas będzie AGENT WYWIADU i będziemy tropić tajemnice III Rzeszy
Na myśl o AGENCIE cieszyłyśmy się z BRATOWĄ jak dzieci.
-ALE TO NIE BĘDZIE AGENT TOMEK, BO ON JUŻ EMERYT-studził nasze zapały ŚLUBNY- jak się później okazało RUSKI SZPIEG!
na bramce wartownik
-To chyba koniec wojny, bo wtedy młodzież brali na front wschodni- myślę, ale posłusznie pokazuję przepustkę.
W środku czeka na nas AGENT-polski robotnik pracujący w tej podziemnej niemieckiej fabryce. 
Po instruktażu ( kiedy padać na pysk a kiedy przemykać się chyłkiem) ruszmy  w ciemności podziemne.
-ZGAŚ PAN TEN RUSKI NOKTOWIZOR!-zwraca uwagę RUSKIEMU SZPIEGOWI ( czyli ŚLUBNEMU) AGENT-CHCESZ PAN,ŻEBY NAS ZŁAPALI?!
Ale skradanie się i przykucanie nic nie daje , bo z kolejnej wartowni, którą mijamy, wypada z wrzaskiem ESESMAN Z BUDKI  i znowu żąda przepustek!
Gorączkowo przeszukujemy kieszenie- jednocześnie trzymając ręce w górze! Nie wszystko się udaje- zabiera DWÓJKĘ NASZYCH- mężczyznę do kopania ( miał ksywę IWAN), i bezimienną kobietę jako pokojówkę - do gotowania.
-JAKBY CIEBIE ZABRALI, TOBYŚ ICH WYTRUŁA-RUSKI SZPIEG stara się być dowcipny, BRATOWA chichocze i ZA KARĘ musi sprawdzić SAMA , czy za rogiem nie czai się wróg.

Z pozoru bezpiecznie, ale za chwilę drogę nam zastępuje TEN SAM ESESMAN oddając jeńców
Iwan  był za lichy do kopania a kobieta przypaliła pierogi  W DODATKU RUSKIE!
Zwiedzamy dalej i okazuje się,że największą wiedzą dysponuje 9 latek ( kasuje nas równo) rozpoznając broń
rzucając MĄDRE UWAGI


Nawet AGENT go docenia i chwali.
-WIDAĆ,ŻE NIE TWÓJ UCZEŃ-rzuca uwagą ni z gruchy ni z pietruchy RUSKI SZPIEG ZE ZGASZONYM NOKTOWIZOREM, ale cóż się dziwić- skoro BOLSZEWIK!
ROZOCHOCENI PANOWIE postanowili dobić nas jeszcze podziemnymi bunkrami w Walimiu.
Gnaliśmy na złamanie karku przez Wałbrzych tak,że pączek i kawa gwałtem chciały się wyrwać na wolność.
Ale udało się-zdążyliśmy
Fotografem został RUSKI SZPIEG, bo szczerze zastanawiałam się,czy nie zostać na zewnątrz.
 Ale warto było, bo oprócz łażenia w błocie po piwnicach ( kilkadziesiąt metrów pod ziemią) płynęliśmy łodziami i przeżywaliśmy "chwile grozy" , gdy przewodnik wypuścił nas na samodzielne zwiedzanie- i " nie wiadomo, czy ja tu będę czekał?"

Miałam okazję przekonać się ,że w kasku wyglądam idiotycznie ( niektórzy uważają,że  W INNYCH OKOLICZNOŚCIACH TEŻ), ale było mi wszystko jedno- na razie podziemi miałam dość!
 Trzeba jednak przyznać,ze działania objęte kryptonimem RIESE robią wstrząsające wrażenie.
Niestety to nie koniec, bo będziemy jeszcze w Książu a tam TEŻ PODZIEMIA!