Dzisiaj dzień z cyklu "co mi zrobisz jak mnie złapiesz"- BO NIE SCEM SIONŚĆ DO ŁAWKI, ale dzielę swoje mordercze zapędy przez współczynnik miłosierdzia i kocham ich wszystkich!(perspektywa weekendu w TOWARZYSTWIE DOROSŁYCH) ma swoją moc.
Twórcze łapki
bardzo się napracowały
- malując urocze pejzaże
i wiążąc udręczonymi paluszkami tysiące węzłów na JEŻYKACH a i tak każdy PODGLĄDACZ mówi
-JAKIE ŁADNE PAJĄCZKI!!!!
-SZCZEGÓLNIE SYMPATYCZNIE WYGLĄDA TEN Z OCIEKAJĄCĄ KRWIĄ ZĘBAMI
Trudno się jednak dziwić,że do precyzji droga długa i pełna wybojów, skoro prace wykonuje, nazwijmy ją RUSAŁKA-dziewczę porywającej urody o kontrowersyjnym za to charakterze, bo co dzień jawi się zamiennie :
- krówką ( podchodzi na czworakach i ryczy)
- biedroneczką ( pląsa w podskokach po całej klasie i twierdzi,że przysiądzie TYLKO NA KWIATKU)
- ślimaczkiem ( I NIE BĘDZIE PISAĆ , BO PRZECIEŻ NIE MA RĄK)
PANI oporna jak zwykle, z uporem maniaka nazywa RUSAŁKĘ RUSAŁKĄ i w związku z tym dostała dzisiaj kolejne OSTRZEŻENIE!
-ZA KARĘ NIE POKAŻĘ PANI MOJEGO ZESZYTU Z RYSUNKAMI- A SĄ BAAAAARDZO ŁADNE A W DOMU POSTAWIĘ PANI ZERO!
BEZDUSZNA PANI NIC A NIC SIĘ NIE PRZEJĘŁA!
Za godzinę przyszła koza do woza, a właściwie OWIECZKA DO OPRAWCY, PRZYWALONA PROBLEMEM NATURY ŻYCIE LUB ŚMIERĆ- rozwiązanym butem.
-Owieczkom buty się nie rozwiązują- zauważyłam, a wredna część mojej nauczycielskiej duszy zarżała.
-NO DOBRA ODCZAROWAŁAM SIĘ I NAWET MOGĘ POWIEDZIEĆ PRZEPRASZAM-dyplomacja jak widzimy nawet w świecie bydła nierogatego czyni postępy, co MNIE JAKO PASTERZA niezwykle cieszy.
WSZYSTKIEGO CO TYLKO NAJMĄDRZEJSZE NAUCZANYM I UCZĄCYM:)