-Będą dwa koła ratunkowe- informuję SKUPIONĄ-możesz skorzystać i zapytać przyjaciela , czyli kogoś z klasy-wyjaśniam.
-A TO DRUGIE KOŁO?-jak zwykle ,kurka wodna- DOKŁADNA!
-Możesz zapytać PANIĄ, ale lepiej tego nie rób-poradziłam podkreślając wagę rady wymownym SYMBOLICZNYM ZACISKANIEM SZPONÓW NA DZIECIĘCEJ SZYI.
ZANIOSŁA SIĘ PERLISTYM ŚMIECHEM i zasalutowała.
Pytania , co najmniej podchwytliwe- kciuki nam BIELEJĄ!
-JAK MIAŁ NA IMIĘ NAPOLEON?-sugestie podpowiadającej publiczności RÓŻNORODNE.
PRZYPOMINAM wzrokiem naszej MĄDREJ SÓWCE,że DRUGIE KOŁO RATUNKOWE w jej wypadku NIE ISTNIEJE-kiwa uspokajająco głową-znaczy zrozumiała i.... ZA DWIE SEKUNDY MUSZĘ WYMIENIAĆ MIASTA LEŻĄCE NAD WISŁĄ!!!!!
TO na szczęście wiem!Dostaję owacje NA STOJĄCO, bo zdenerwowane pół klasy powstało i z wyciągniętymi szyjami śledziło przebieg akcji. Uspokojona i zadowolona,że KOŁO TYLKO JEDNO- przyjmuję należne hołdy i GRAMY DALEJ!
SÓWKA WYGRYWA ZE STARSZYMI OD SIEBIE:) a ja przy okazji dowiaduję się arcyciekawych rzeczy:
- rok ma 7, 12,300 dni-różne odpowiedzi i NIKT nie poprosił o pomoc
- Na pytanie JAK WITAJĄ SIĘ PAPIEŻE? odpowiedzi padają zadziwiające:
-TAK-tu uczeń dotyka ręką czoła a potem się głęęęęęboko kłania
i nawet PO wyjaśnieniu,że PAPIEŻ JEST JEDEN! ogół społeczności nie zaprzestaje wysiłków w wymyślaniu coraz bardziej wymyślnych powitań.
ŚLEDZĄCE AKCJĘ ORGANIZATORKI-podejmują bohaterską decyzję o ZAKOŃCZENIU WALKI-SÓWKA płacze z radości oraz z powodu tego,że bolą ją ściskane przez ekipę żebra.
W KLASIE.
Eksperymenty z wodą przerywane wizytami PRZEDSZKOLAKÓW, czyli PRZYSZŁYCH KLIENTÓW PLACÓWKI wraz z rodzicami. Powstaje INICJATYWA ODDOLNA vel TWÓRCZA KONCEPCJA (hamowana usilnie przez WSTECZNEGO NAUCZYCIELA), aby DEGUSTACJĘ MISZUNGÓW-lemoniadą zwanych rozszerzyć na GOŚCI.
GOŚCIE-WYRYWNI, ale ich rodzice jakby mniej.
-Może następnym razem-słyszą uszy WŁAŚCICIELI BUZIOWYCH PODKÓWEK.
Cóż mi pozostaje?!PRÓBUJĘ WSZYSTKICH SMAKÓW-I ŻYJĘ!!!!!( chyba jestem jak karaluch , który przetrwa nawet atom).
Sprzątamy kuchnię, która znowu staje się klasą,aby zaraz zamienić się w laboratorium, w którym badamy tajemnice soku z czerwonej kapusty barwiącego wodę z dodatkami na RÓŻNE kolory -MINY BEZCENNE!:)
-CARY, CARY!-słyszę dookoła i puchnę z dumy.
Idąc krok dalej-PREPARUJĘ WULKAN ( tradycyjnie ocet, soda, płyn do naczyń)- ENTUZJAZM I PISK!
Zaraz potem zwiedzamy wystawy klas starszych,
gdzie zblazowany tłum NASZEJ KLASY na widok konkurencyjnego wulkanu wzrusza ramionami:
-EEEEE-my to już daaaawno robili (całe 5 minut temu).
Oglądamy makiety BISKUPINA-RUSAŁKA pomyka między chybotliwymi stołami jako MOTYLEK, więc muszę przejąć inicjatywę:
-CZEGO W TYCH DOMACH BRAKUJE?- na chwilę skupiam ich uwagę, wskazując na najbliższą KURNĄ CHATĘ.
-ANTENY SATERITALNEJ!!!-HARRY POTTER jak zwykle odkrywczy a RUSAŁKA DALEJ, DALEJ -POPYLA MOTYLKIEM.
Domowa regeneracja mózgu- odkrywam filcowanie na sucho!!!
i likwiduję zapas podkładek pod talerze
a jutro JADZIEMY SIAĆ!!!!:)