
Po wcześniejszych ustaleniach-kto-co przynosi oraz najważniejszych CO PIJEMY, BO NIE MIESZAMY i nie mniej ważnych - W CO SIĘ UBIERAMY?!!!! , w tym roku postawiliśmy na dowolność i forsowana delikatnie opcja FOKSIOWEJ,żeby "może w koszuli bo mój MA", spotkała się z pełnym ukrytej dumy oddźwiękiem -Może być- MÓJ TEŻ MA!
-Ja osobiście to bym chciała w dresie-odezwała się TA, CO NA URLOPIE I ZAPOMNIAŁA CO TO STRÓJ WYJŚCIOWY
-CHYBA ŻARTUJESZ?!-KOLEŻANKA jak zwykle podała pomocną dłoń- DOBRZE WIESZ,ŻE NIE MAM ŻADNEGO DRESU!!!!-Opcja padła, ale uzgodniłyśmy,że panie obowiązuje strój niezobowiązujący-CHŁOPY-koszula -TAK!-niech odczują rangę i powagę sytuacji.
Oczywiście i tak każdy ubrał się jak chciał ,ale po pouczeniu KOLEŻANKI
-Tylko pamiętaj,że gospodyni ma być najskromniej-nie szalałam ze szpilkami tylko POSUWAŁAM W ELFOLACH:)
Wszystkie panie wystąpiły w spodniach i w związku z tym PANOWIE ( ZE SZCZEGÓLNYM UWZGLĘDNIENIEM PRZECHODZĄCYCH KRYZYS WIEKU ŚREDNIEGO) dzielili swoją uwagę pomiędzy ożywioną dyskusję o charakterze towarzyskim a majtające GOŁYMI NOGAMI TANCERKI W TV.
Gwoli wyjaśnienia- odbiornik został komisyjnie włączony, ponieważ zgromadzone szanowne gremium koniecznie chciało zobaczyć elementy KULTURY WYSOKIEJ, czyli:
- jak Doda zjeżdża po linie z WYSOKOŚCI
- WYSOKIE "zawieszenie" tancerek
- wysoki poziom kultury narodowej reprezentowany przez równie wysoki czub na głowie Rodowicz
W międzyczasie grupa towarzyska podzielona na dwa obozy:
- KOLEŻNKA, FOKSIOWA i ja
- samce- ZERKAJĄCY CO CHWILA na młódki ( nas niestety to nie objęło)
konsumowała napoje o charakterze rozrywkowym, zajadała zmartwienia spowodowane przewidywaniami co do JUTRZEJSZEGO samopoczucia i co jakiś czas,ze zdziwieniem konstatowała,że uczestnicy OPOZYCYJNEJ IMPREZY ( miejsce- zaparkowany pod blokiem "maluch") pod hasłem A CO, JAK WY W DOMU- TO GDZIE MIELIŚMY IŚĆ?....JESZCZE ŻYJĄ I MAJĄ SIĘ DOBRZE!
Jak zwykle, gdy spotyka się BRANŻA- nie zabrakło opowieści z placówki, na co PANOWIE (od dawna przywykli) patrzyli przez palce, zajmując się oprócz NOGOOGLĄDACTWA poruszaniem życiowych tematów REMONTOWO-hobbystycznych.
Petard nie było-MŁODZIEŻ uporała się z nimi do dziesiątej, ale zamiast tego KOLEŻANKA uraczyła nas opowieścią, jak to w latach ubiegłych, wiedziona ostrożnością ( "nigdy nie trzymam niebezpiecznych narzędzi w rękach") przywiązała rakietę do szczotki na dłuuugim kiju i ODPALIŁA JĄ NA BALKONIE!
Zdziwienie "raczących się" na blokowym podwórku obywateli nie miało granic! Niestety, nie wiemy KTO oberwał lecącą z ósmego piętra szczotką z długim kijem, bo AŻ TAK DOCIEKLIWA TO KOLEŻANKA NIE BYŁA!
GDY SZKŁO JUŻ ODWIROWANO, wesołe towarzystwo po wyminięciu MŁODZIEŻOWYCH POTĘPIEŃCÓW(oni jeszcze nie wiedzą,że się NIE MIESZA), snujących się wokół piaskownicy w poszukiwaniu RÓWNOWAGI ( NASI na szczęście już spali) zapakowało się do taksówki i porozwoziło się do domów.
Zanim GOSPODARZ z poczuciem DOBRZE WYKONANEJ ROBOTY zaległ w piernatach- ze zgrozą uświadomił sobie,że NIE PODALIŚMY NASZYCH ŚLEDZI!!!!-co obwieścił głosem grobowym i w swym emocjonalnym wyrazie-tragicznym!
W związku z tym zażądał od słaniającej się ze śmiechu MAŁŻONKI:
- DZWOŃ! ALBO NIECH WRACAJĄ, ALBO ROBIMY KIEDYŚ REPLAY!
Zwyciężyła opcja REPLAY, bo wprawdzie zagrycha była, ale POPITKA to już niekoniecznie.
PS.Gospodarze przygotowani na KAŻDĄ ewentualność
-na szczęście nawet nogi tancerek nie miały wpływu na ciśnienie biesiadników:)