sobota, 25 czerwca 2011

PRZYRODA SIĘ BUJA, czyli po powrocie

Przypuszczeniom NIEKTÓRYCH ŻYCZLIWYCH WBREW:)( GO i Rado to właśnie o Was) zastaliśmy mieszkanie we względnym porządku, bo wysłaliśmy stosowne OSTRZEŻENIE-  w formie nonsu:
-WŁAŚNIE RUSZYLIŚMY!-co zostało odpowiednio zinterpretowane i po sprawdzeniu CZASU EW. ARMAGEDONU podjęto działania zapobiegawcze.
-A jak tam TRUŚKA, jadła te chrupki?- pytałam  Z TRASY.

-A o to COŚ-MY jedli- TWOI SYNOWIE, to nawet nie zapytasz?- wyrzut z drugiej strony telefonu był nadto czytelny.

Próbowałam uspokoić nastroje:
-My tu też cienko- nawet Mc Donalda nie ma - chciałam się podlizać i liczyłam na współczucie , ale spóźniłam się o dobrych parę lat, bo teraz w menu mamy BIAŁKO I WĘGLOWODANY ORAZ ZDROWĄ ŻYWNOŚĆ!
-Nie ściemniaj- DZIECKO było bezwzględne.- u NAS O.K..-TRUŚKA wprawdzie rzygała CO CHWILĘ,  ale przestaliśmy ją karmić i .....PRZESTAŁA RZYGAĆ!-DEMON  z drugiej strony zaniósł się śmiechem - TAKI ŻARCIK!-rzucił uspokajająco, po ocenieniu,że bezdech z MOJEJ STRONY trwał już trochę za długo.
W mieście OK, ale PRZYTULISKO zemściło się srodze za totalny brak zainteresowania i troski.
Trawa poszła się bujać i bujnęła się "PO NARZĄDY" ( jak to malowniczo określił KOSIARZ).
i w związku z tym PANOWIE DO KOS A PANIE DO GRABI!
Postanowiłam najpierw wyplewić grządki, chociaż wątpiłam,że je kiedykolwiek znajdę

W trakcie harówy okazało się,że trzeba walczyć z MUTANTAMI
METROWĄ RZODKIEWKĄ
PIERSIASTĄ TRUSKAWĄ

RZEPĄ NIESPODZIANKĄ-takiej NA PEWNO nie siałam!
Niestety PO ROBOCIE okazało się,że chociaż to na pozór niemożliwe- OGRÓDEK LEPIEJ WYGLĄDAŁ PRZED!!!!
To co stało- PADŁO, a  pietrucha i marchew prezentowały swoje mikre wdzięki WCALE NIE PRZEKONUJĄCO.
-ALEŚ KUPĘ NAWALIŁA!- nie ma to jak odpowiedni komentarz UMYKAJĄCEGO PRZED GRABIAMI KOSIARZA
PIWONIE na szczęście ocalały , bo KOSIARZ JE ZAUWAŻYŁ
W ramach wątpliwego relaksu ROBOTNIK ROLNY poleciał do lasu na jagody, aby dostarczyć ukochanej DWULITROWY DOWÓD SWOICH UCZUĆ, czyli DODATKOWEJ ROBOTY- jak oceniła NIEWDZIĘCZNA.

TU W POSTACI " "KRUCHO Z NASZYMI UCZUCIAMI" ":)

Sprezentowaliśmy kolejnej Maryjce  ramkę
prosto z Indonezji i za całe 5 zł ( ale prawdziwe drewno) i po całym dniu orki poszliśmy na relaksacyjny spacer z opcją,że BEZ SCHYLANIA!
Największą niespodziankę sprawił nam nieobecny od paru lat LOKATOR STODOŁY- POWRÓCIŁ bowiem na stare śmiecie, ku naszej wielkiej radości:)
PUSZCZYK REAKTYWACJA- zachęcił NIEKTÓRYCH do POCZYNAŃ.
Bohatersko przygotowali SPRZĘT

I POSZLI WALCZYĆ!!!!


Tym razem z kędzierzawością liści brzoskwini, ale SUGESTIĘ ODCZYTAŁAM WŁAŚCIWIE i dlatego łaskawie zgodziłam się na odpoczynek i wycieczkę w dniu następnym , bo prawdę mówiąc jeszcze jeden dzień W ZGIĘCIU a nie byłoby KOGO prostować:)

środa, 22 czerwca 2011

KONIEC WĄTKU i kaszubskie niespodziewajki

NADEJSZŁA wiekopomna chwila, kiedy TAŃCZĄCY Z FALAMI ( vel ZACZYTANY POD KOŁDRĄ Z GAZETY) i OPALONA POD PACHAMI musieli pożegnać gościnne progi

nie skosztowawszy rozkoszy
i
 ale za to przekonani,że to na pewno nie ostatnia wizyta w tych stronach.
Na koniec zupełnie niechronologiczno-niehistoryczne-NIESPODZIEWAJKI, czyli nasze kaszubskie zaskoczenia.
  • zaskakujące wyjaśnienie- CO STAŁO SIĘ Z MATERIAŁAMI POTRZEBNYMI DO BUDOWY AUTOSTRADY
 (zdjęcie z sieci, bo kierowca chciał zwiedzać POLSKIE WYBRZEŻE)
  • z cyklu "człowiek uczy się całe życie"-nie wiedzieliśmy,że w Gdańsku urodził się Fahrenheit

dzięki, któremu Amerykanie mają zawsze cieplej niż my:)


  • lokalny patriotyzm to tutaj nie tylko czcze gadanie


  • nawet dawniej można było zaszpanować FIRMOWYM SPRZĘTEM



  • nawet w katedrze-piękno tkwi w prostocie
  • dobrze się komponuję ze wszelakimi ładnymi domkami ( informacja na wypadek , gdyby to czytał JAKIŚ DARCZYŃCA)


 
  • miłe powitania mogą spotkać Cię z najbardziej nieoczekiwanej strony 

 dlatego zawsze trzeba patrzeć i pod nogi i w górę ( zez rozbieżny murowany, ale satysfakcja gwarantowana)

  • można mieć jednocześnie opiekę świętego obiady i nowoczesną telewizję- trzeba tylko mieszkać w ODPOWIEDNIM MIEJSCU
  •  medycyna i bez boskiej opieki stała dawniej na bardzo wysokim poziomie


A z zaskoczeń typowo rodzinnych
  • można pomimo oczywistego PIĘKNA PRZYRODY-
 wypinać się na jej urodę , aby pogadać z KOLEŻANKĄ
  • pomimo wielkiej róznorodności- ZAWSZE WYBIERAMY KNAJPY O NIEZAPRZECZALNYCH WALORACH

niedziela, 19 czerwca 2011

PO WERTEPACH, czyli ....po wertepach

Planując PO RAZ KOLEJNY -na wyraźne życzenie spragnionej luksusów POŁOWICY, zwiedzanie pałacu w Sławutówku ruszyliśmy na południe , aby zaraz skręcić w prawo, bo skusił nas metalowy drogowskaz GROTY MECHOWSKIE. Ponieważ oprócz włażenia na wyżyny, równie chętnie ( wychowani na prozie J.Verne'a -Wyprawa do wnętrza ziemi) ZAGŁĘBIAMY SIĘ (bośmy ludzie z Zagłębia), aby zbadać co ziemia kryje pod skórką-NIE MOGLIŚMY PRZEGAPIĆ TAKIEJ OKAZJI!
W przewodniku wyczytałam,że to jedyna w Polsce a unikatowa w Europie JASKINIA SUFOZYJNA, co już brzmiało na tyle egzotycznie aby, po zabraniu z samochodu :
-latarek-GROTOŁAZ- zawsze przygotowany
-kurtki (to już JA , bo w jaskini zawsze zimno-i na nic wyjaśnienia,ŻE PANUJE TAM STAŁA TEMPERATURA-MNIE jest zimno i już)-BYLIŚMY GOTOWI!
-Trzeba zapytać, gdzie te groty-wydał polecenie służbowe SZEF- brodą wskazując jedyną w okolicy osobniczkę, która w momencie, gdy zamykaliśmy drzwi samochodu pakując ekwipunek, pędem wypadła z domu i dzierżąc torebkę pod pachą ,pognała w siną dal.
NIE MIAŁAM SZANS!
Okazało się jednak,że GROTY przycupnęły tuż pod drogą ,na której staliśmy
a w kasie biletowej spotkaliśmy MIEJSCOWĄ GĘŚ WYŚCIGOWĄ, która za całe 2 zł sprzedała nam BILET, życząc udanej zabawy.
-Jaka temperatura panuje wewnątrz?- zapytała ZMARZNIĘTA IN SPE
Lekko zdziwiona GĘŚ odparła krótko:
-TAKA SAMA!
I zaczęła przekładać na biurku jakieś papiery, mocno się przy tym pochylając. ŚMIAŁA SIĘ, CZY CO?
DWUOSOBOWA GRUPA GROTOŁAZÓW dzielnie weszła na teren penetracyjny.
Grota prezentowała się malowniczo w całej swej około PÓŁTORAMETROWEJ WYSOKOŚCI I OKOŁO DWUDZIESTOMETROWEJ DŁUGOŚCI.

Czas zwiedzania- ok. 3 minuty, liczba spotkań czaszki ze stropem- NIEPOLICZALNA, POZIOM RADOŚCI-NIEOGRANICZONY.

 BOHATER, jako desant ( niby,że DŻENTELMEN) wykorzystał GLOBTROTERKĘ- sam cwaniacko pokonał trasę w kucki- dziwiąc się tylko przy wyjściu:
-To już?!
GLOBTROTERKA NATOMIAST OBARCZONA KURTKĄ, APARATEM I TOREBKĄ!po ósmym zaliczeniu baranka o strop- resztę trasy pokonała  wypinając malownicze części ciała, oceniła bowiem,że kucki z racji brzucha i EKWIPUNKU nie wchodzą w grę ( dobrze,ze nie zabraliśmy linki holowniczej - W RAZIE STUDNI)
-ODPALAJ LATARKĘ!-zażądałam po minucie zwiedzania, widząc ,że  koniec ATRAKCJI jest bliski.
-Po co?- zdziwił się WŁAŚCICIEL LATARKI, rozglądając się po rzęsiście oświetlonym przez lampy elektryczne wnętrzu.
-BO MOŻE ZA CHWILĘ BĘDZIE ZA PÓŹNO!-WIESZCZKA trochę tylko się spóźniła i pomysł nie wypalił- JUŻ BYLIŚMY NA ZEWNĄTRZ!
-Mogłem ci kazać założyć kurtkę-DOWCIPNY jak zwykle błysnął intelektem
-ALE TEMPERATURA PRZECIEŻ TAKA SAMA!!!
Fakt- to najcieplejsza jaskinia w moim życiu:)
-ALE BYŁO RADOŚCI!- wesolutko pożegnała nas GĘŚ i ze swoją torebeczką popędziła z powrotem do domu.
Moje odzienie nie nadawało się niestety do kontaktów  z cywilizacją ( KTO CI KAZAŁ CHODZIĆ NA KOLANACH?!), zmieniliśmy plany i ruszyliśmy w stronę przeciwną.
I całe szczęście!
W przeciwnym razie nie dotarlibyśmy do miejscowego kościoła-PEREŁKI, parafii o XIII-wiecznej historii i co rzadko się zdarza- DOSTĘPNYM WNĘTRZU


ALBO PARAFIA MYŚLIWSKA,ALBO PARAFIANIE MAJĄ PROBLEMY Z WIERNOŚCIĄ
-Dokąd ta droga prowadzi?-zapytaliśmy przechodzącej panienki
-Do Domatowa...chyba-odparła
DROGOWSKAZ POTWIERDZIŁ
i po paru kilometrach jazdy po leśnych wertepach- właśnie w Domatowie-DROGA NAM SIĘ SKOŃCZYŁA!-tzn. KIEROWCA ODMÓWIŁ JAZDY PO WERTEPACH.
PILOTKA wytyczyła  zatem trasę  cywilizowaną a w bonusie dostaliśmy zaraz za Leśniewem ( wieś z tartakiem, marketem i klubem fitness!!!!)
jeziorko z miejscem biwakowym i o ile natura prezentowała się pięknie, to miejsce biwakowe z wiatą , kominkiem ( ktoś naprawdę się napracował) było zdewastowane i dlatego fotek brak!
WERTEPY I POBOCZA DAJĄ RÓWNIEŻ WIELE RADOŚCI!:)