W przewodniku wyczytałam,że to jedyna w Polsce a unikatowa w Europie JASKINIA SUFOZYJNA, co już brzmiało na tyle egzotycznie aby, po zabraniu z samochodu :
-latarek-GROTOŁAZ- zawsze przygotowany
-kurtki (to już JA , bo w jaskini zawsze zimno-i na nic wyjaśnienia,ŻE PANUJE TAM STAŁA TEMPERATURA-MNIE jest zimno i już)-BYLIŚMY GOTOWI!
-Trzeba zapytać, gdzie te groty-wydał polecenie służbowe SZEF- brodą wskazując jedyną w okolicy osobniczkę, która w momencie, gdy zamykaliśmy drzwi samochodu pakując ekwipunek, pędem wypadła z domu i dzierżąc torebkę pod pachą ,pognała w siną dal.
NIE MIAŁAM SZANS!
Okazało się jednak,że GROTY przycupnęły tuż pod drogą ,na której staliśmy
a w kasie biletowej spotkaliśmy MIEJSCOWĄ GĘŚ WYŚCIGOWĄ, która za całe 2 zł sprzedała nam BILET, życząc udanej zabawy.
-Jaka temperatura panuje wewnątrz?- zapytała ZMARZNIĘTA IN SPE
Lekko zdziwiona GĘŚ odparła krótko:
-TAKA SAMA!
I zaczęła przekładać na biurku jakieś papiery, mocno się przy tym pochylając. ŚMIAŁA SIĘ, CZY CO?
DWUOSOBOWA GRUPA GROTOŁAZÓW dzielnie weszła na teren penetracyjny.
Grota prezentowała się malowniczo w całej swej około PÓŁTORAMETROWEJ WYSOKOŚCI I OKOŁO DWUDZIESTOMETROWEJ DŁUGOŚCI.
Czas zwiedzania- ok. 3 minuty, liczba spotkań czaszki ze stropem- NIEPOLICZALNA, POZIOM RADOŚCI-NIEOGRANICZONY.
BOHATER, jako desant ( niby,że DŻENTELMEN) wykorzystał GLOBTROTERKĘ- sam cwaniacko pokonał trasę w kucki- dziwiąc się tylko przy wyjściu:
-To już?!
GLOBTROTERKA NATOMIAST OBARCZONA KURTKĄ, APARATEM I TOREBKĄ!po ósmym zaliczeniu baranka o strop- resztę trasy pokonała wypinając malownicze części ciała, oceniła bowiem,że kucki z racji brzucha i EKWIPUNKU nie wchodzą w grę ( dobrze,ze nie zabraliśmy linki holowniczej - W RAZIE STUDNI)
-ODPALAJ LATARKĘ!-zażądałam po minucie zwiedzania, widząc ,że koniec ATRAKCJI jest bliski.
-Po co?- zdziwił się WŁAŚCICIEL LATARKI, rozglądając się po rzęsiście oświetlonym przez lampy elektryczne wnętrzu.
-BO MOŻE ZA CHWILĘ BĘDZIE ZA PÓŹNO!-WIESZCZKA trochę tylko się spóźniła i pomysł nie wypalił- JUŻ BYLIŚMY NA ZEWNĄTRZ!
-Mogłem ci kazać założyć kurtkę-DOWCIPNY jak zwykle błysnął intelektem
-ALE TEMPERATURA PRZECIEŻ TAKA SAMA!!!
Fakt- to najcieplejsza jaskinia w moim życiu:)
-ALE BYŁO RADOŚCI!- wesolutko pożegnała nas GĘŚ i ze swoją torebeczką popędziła z powrotem do domu.
Moje odzienie nie nadawało się niestety do kontaktów z cywilizacją ( KTO CI KAZAŁ CHODZIĆ NA KOLANACH?!), zmieniliśmy plany i ruszyliśmy w stronę przeciwną.
I całe szczęście!
W przeciwnym razie nie dotarlibyśmy do miejscowego kościoła-PEREŁKI, parafii o XIII-wiecznej historii i co rzadko się zdarza- DOSTĘPNYM WNĘTRZU
ALBO PARAFIA MYŚLIWSKA,ALBO PARAFIANIE MAJĄ PROBLEMY Z WIERNOŚCIĄ
-Dokąd ta droga prowadzi?-zapytaliśmy przechodzącej panienki-Do Domatowa...chyba-odparła
DROGOWSKAZ POTWIERDZIŁ
i po paru kilometrach jazdy po leśnych wertepach- właśnie w Domatowie-DROGA NAM SIĘ SKOŃCZYŁA!-tzn. KIEROWCA ODMÓWIŁ JAZDY PO WERTEPACH.
PILOTKA wytyczyła zatem trasę cywilizowaną a w bonusie dostaliśmy zaraz za Leśniewem ( wieś z tartakiem, marketem i klubem fitness!!!!)
jeziorko z miejscem biwakowym i o ile natura prezentowała się pięknie, to miejsce biwakowe z wiatą , kominkiem ( ktoś naprawdę się napracował) było zdewastowane i dlatego fotek brak!
WERTEPY I POBOCZA DAJĄ RÓWNIEŻ WIELE RADOŚCI!:)
Kochana jak zwykle super opisana wyprawa. Uwielbiam czytać twoje posty. Wycieczka super i bardzo ciekawa . Szkoda że bliżej nas nie ma takich jaskiń. Chętnie bym pozwiedzała takie wnętrza;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Super grota, jakby sam Gaudi ją zaprojektował, tylko malutka. Rogi imponujące, co te parafianki wyprawiały, że takie olbrzymie? Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńCóż za wyprawa :), Wy to macie fajne przygody ! Uwielbiam Twoje posty :)
OdpowiedzUsuńDobrze w niedzielny poranek przeczytać Twoje posty , humor na resztę dnia gwarantowany .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Yrsa
cudowna choć malutka grota.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńFaktycznie bardzo oryginalny kościółek a grota niczego sobie (;
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Pat
Właśnie się wybieramy poraz kolejny w tamtą okolicę. Nie miałam pojęcia, że tam tyle fajnych miejsc do zobaczenia. Dzięki za wskazówki.
OdpowiedzUsuńAleż cuda sama natura stwarza!
OdpowiedzUsuńja tam chce byc i juz .slychac jak tupie nozka?;)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba Wasz wypad w groty :)) Bohater uroczo uśmiechnięty, pewnie Twoja niska pozycja tak go zachwyciła :)
OdpowiedzUsuńTyle radości z tych 20m wynieśliśmy wszyscy :D
Świetna wyprawa...nawet po wertepach :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
myślę, że recepta na twoje poczucie humoru taki w tym, że najważniejsze to cieszyć się drobiazgami w życiu i patrzeć na nie bardzo uważnym okiem:) dzięki za kolejna wyprawę:)
OdpowiedzUsuńoj znając mnie cyrała bym na pewno i nie weszła tam :P
OdpowiedzUsuń:*
Ja uwielbiam wertepy! Jak ma do wyboru dobrą drogę główną i wyboistą polną, to zawsze wybieram tę drugą. Jadąc wertepami można odkryć niesamowite cuda, zapomniane wsie i zniszczone kapliczki -uwielbiam to i zazdroszczę wycieczki po takowych.
OdpowiedzUsuńDzięki za cudowne opisy Waszych podróży.
OdpowiedzUsuń