niedziela, 18 marca 2012

NIE TYLKO TAJFUN czasem chlapnie,czyli popisy na targu

Co robi PRAWDZIWY MĘŻCZYZNA gdy jego małżonce ŻYCIE ( tym razem w osobie TAJFUNA) tak dojadło,że ma ochotę:

  • iść i nie wrócić
  • wyjechać w siną dal z pytaniem na sino zaciśniętych ustach "Czy jest tu jakaś praca?"
  • zagrzebać się w szmateksie chłonąc sąsiedztwo szmat wiekowo zbliżonych do własnej osoby
NIE WYSŁUCHUJE JEJ BIADOLENIA na los okrutny, który pokarał ją pracą gorszą niż szambonurek-kanalarz,
 tylko ZABIERA UKOCHANĄ NA TARG STAROCI przezornie zaopatrując ją w drobne,żeby w przypływie depresji wiosennej nie sprzeniewierzyła i tak nadmiernie obciążonego debetu.
Zakupoholiczka zaszalała( na miarę posiadanych drobnych)


prawdziwy CZECHOSŁOWACKI kubek od  prawdziwych CZECHÓW
mlecznik z tego samego źródła
ręcznie malowany talerz z autografem autora
i koszyk -taca służący jak podstawa ekspozycji "wszystkiego po 2 zł"
oryginalnie wyklejony folią w marmurkowe wzory( zdarłam od razu)
i na finał WIESZAK-za to jaki!
 
Ale widocznie i to nie pomogło i tajfuno pochodny wirus ( no dobra- przyznaję,że się czepiam NIEWINNEGO dziecka, które TYLKO CASEM zwraca się do mnie- NO I GDZIE MNIE CIONGNIES SALONA KOBIEEEEETO! i dopiero u kresu drogi jakim jest próg klasy przypomina sobie o MAGICNYM PSEPRAAAAASAM) zaatakował w najmniej oczekiwanym momencie.
Czekałam właśnie na KIEROWCĘ bezmyślnie lustrując stoisko a właściwie LEŻYSKO, bo na gazecie leżało malutkiego dziadka, który licząc na moje ogłupienie zagaił:
-JAK SIĘ NA COŚ SPOJRZY TO TRZEBA KUPIĆ-BO OGLĄDNIĘTE TO SPRZEDANE!-pogroził mi chudziutkim paluszkiem przed samym nosem, co wyrwało mnie z odrętwienia ale jednocześnie pociągnęło w NIEZUPEŁNIE DOBRYM KIERUNKU
-Nie wiedziałam -a niestety nie mam już pieniędzy ( i tu powinnam skończyć, ale jęzor poleciał zanim głowa pomyślała)  A NA ZAPŁATĘ W NATURZE JESTEM ZA STARA-zakończyłam a DZIADKA na chwilę zamurowało:
-ZGORSZYŁA MNIE PANI!-zdyscyplinował DEBILKĘ i  zachciało mi się nagle   wykopać dołek i się w nim zasypać.
KIEROWCA nadjechał i oberwało mu się,że ZA PÓŹNO!
W celach terapeutycznych rzuciłam się na filc ( do następnego targu- miesiąc- muszę dziadka dopaść, wykupić całe stoisko i pięknie przeprosić) i w ramach ekspiacji znowu ZATORBIŁAM:
FIOLETOWA Z "KFIOTKIEM"

szafirowa z brochami
i bogatym wnętrzem
niebieska z pokręconym jak mój umysł haftem
z czerwoną ze wstydu kieszonką
i różanym wnętrzem
i na koniec ( zanim maszynie odcięto prąd ) kieszonka z SÓWKĄ PRZYPOMINAJKĄ, 
bo MĄDROŚĆ SIĘ CZASEM PRZYDAJE!