W oczekiwaniu:
- posprzątaliśmy izby
- wykosiliśmy trawę
- wywietrzyliśmy pościel
- rozpaliliśmy ognisko i gdy GŁODOMORRA zapowiedziała,że zaraz padnie bez kiełbachy na kiju- ZAJECHALI,kiełbasę zjedli ( na szczęście dla mnie starczyło) i uroczyście wręczyli PREZENT wykonany SAMODZIELNIE dla cioci
Goście zupełnie niekłopotliwi.
Latali sami do lasu w poszukiwaniu grzybów ( nie ma) i borówek (są!), własnym wiktem uzupełnili lodówkę, chcieli jeść zupki chińskie ( żeby nie sprawiać kłopotu) a ugotowany żur powitali z entuzjazmem godnym zupy rakowej, czy innej delicji, której nie jadłam i nie umiem gotować.
GOSPODARZ zyskał partnerów do kometki.
i po wykonaniu pełnowymiarowego boiska przy użyciu:
- sznurka od snopowiązałki
- węża ogrodowego
- leżaka i deski
- pudłowaniu (bo rakietki nie takie)
- burczeniu pod nosem (kląć nie można bo dzieci)
- okrzykach bojowych ( "dalej nasi"- żeby nikogo nie urazić)
Pies ulatał się tak, że ślina kapała mu z czoła i z lotki - wieczorem nawet podkradające się myszy nie robiły na nim wrażenia- padł jak trup, a my ćwiczyliśmy dyscyplinę -OBCHODZENIE PRZEZ PRZEKROCZENIE DUŻEGO PSA W MAŁEJ SIONCE (ja za każdym razem w obawie- CO BĘDZIE , GDY NAGLE WSTANIE!?)
Zapewniliśmy również rozrywki intelektualne ( gdy lało)- rozwiązywanie krzyżówek w PORADNIKU DOMOWYM Z 1991 roku ( niektórych ROZWIĄZUJĄCYCH nie było wtedy na świecie)-reszta mogła się wykazać m. in znajomością z ÓWCZESNYM PREZYDENTEM BOTSWANY?!( na szczęście wyszło samo). Z uwagi na specyficzny sposób czytania TRZYMAJĄCYCH DŁUGOPIS nasz intelekt mógł wznieść się na wyżyny:
-INACZEJ BIELIZNA... NA "SZ"
Po wyczerpaniu wszystkich znanych bliskoznacznych, założyłam okulary i zajrzałam TRZYMAJĄCEJ przez ramię, jednocześnie stukając palcem w łebek.
-AAAAA- TRZYMAJĄCA od razu WIDZIAŁA LEPIEJ- INACZEJ BLIZNA, czyli WIEM - SZRAMA!i potoczyła wzrokeim po ZATACZAJĄCYCH SIĘ WYŚMIEWACZACH.
Obiecała uważać BARDZIEJ, co nie przeszkodziło jej w zapisaniu kolejnego hasła ANYLFEBETA - i bezbrzeżnemu dziwieniu się potem,że NIC NIE PASUJE!
Niestety urlop się skończył i zostawiwszy wszystko samemu sobie
pieniek pewnie odetchnął z ulgą, bo nie musi dźwigać ławki
uzbrojeni w zapas ziół
NIEKTÓRZY ruszali brwiami, ale to akurat pokrzywa anie TE zioła ( na wypadek, gdyby czytał to jakiś celebryta-badacz)
ruszyliśmy DO MIASTA a po drodze do LELOWA, bo dzięki Izie dowiedzieliśmy się o
i musieliśmy to zobaczyć!
PS.Torby marudzą,ze nic o nich- niech więc mają i one:
Dla siostry na zakupy