Wnętrza też imponujące , ale i tak bardziej imponowała mi DRUŻYNA WĘGRÓW zwiedzająca razem z nami i wdzięcznie słuchająca polskojęzycznej przewodniczki.
Napstrykałam sporo fotek, ale nie będę zamęczać nikogo-polecam:
- toskańskie widoczki w polskich ( chociaż właściwie niemieckich, bo Hochberg) wnętrzach
- imponujące ogrody i widoczki
- gabinet z "sówkową" szafą ( Ciekawe JAK DŁUGO miałabyś TAKI porządek- komentarz WIADOMO KOGO!)
- DAISY, czyli angielską stokrotkę na niemieckim trawniku- bo PANI NA WŁOŚCIACH ( tak jak ja) a w dodatku KOLEŻANKA!(dowód poniżej)
Nie mogło zabraknąć również podziemi
Znów światło i dźwięk. Tym razem pociągnięto nas serią z karabinu maszynowego, gdy nie zareagowaliśmy na 1000wat prosto w oczy i "alaaaaaarrrrrm!"- obecny w podziemiach maluch ( a przewodniczka ostrzegała,żeby NIE WCHODZIĆ) PRZEŻYŁ, bo zaczął własną serię- DARCIA W NIEBOGŁOSY.
Potem w schronie przeżyliśmy nalot bombowy- wrażenia przednie, które także zapewnił nam ten sam MALUCH drąc się jeszcze głośniej- GDZIE JEST DOMEK, JA CHECM DO DOMKUUUUUUU!
Rodziców powinno się (za takie atrakcje zafundowane dziecku) może ukatrupić na miejscu , ale zgodnie stwierdziliśmy,że DOPIERO teraz poczuliśmy grozę wojny.
Po zwiedzaniu -WPRAWNE OKO GŁODOMORA zauważyło PONĘTNY PARASOL
i NIESTETY pociągnęłam resztę po atrakcyjnych korytarzach
na NAJBARDZIEJ NIEATRAKCYJNĄ KIEŁBASĘ Z GRILLA JAKĄ JADŁAM!:(
Po konsumpcji obowiązkowo musieliśmy dość do MAGICZNEJ ŚCIANY SPEŁNIAJĄCEJ ŻYCZENIA
(MYZIASZ LEWĄ RĘKĄ I ŻYCZENIE SIĘ SPEŁNIA!), bo wszyscy CHCIELIŚMY PRZEŻYĆ!
Sugerowałam,żeby W RAZIE CZEGO wziąć certyfikat potwierdzający TUBYCIE od miejscowego RYCERZA
ale biorąc po uwagę poprzednie , jak się okazało ŚMIERCIONOŚNE sugestie POKAZANO mi
DZIEŁO
i aż do ŚWIĄTYNI POKOJU dałam spokój.ŚWIĄTYNIA POKOJU w Świdnicy- KTO NIE BYŁ- NIECH LECI! arcydzieło w.każdym drewnianym calu. ANONIMOWY PRZYSTOJNIAK przysnął na zewnątrz - niech żałuje!
znużonym, którzy dotrwali do końca tej długaśnej relacji perełka z przedsionka
a potem to już tylko -BYLE NIE PRZEZ WAŁBRZYCH ( bo huśtające drogi) i do domu!
Piękne miejsca odwiedziłaś. Ja to się dziwię, że inny wolą do Egiptu , jak mamy tutaj w kraju takie cacuszka. Pozdrawiam:)))
OdpowiedzUsuńSłynny Książ , piękny :-)
OdpowiedzUsuńOch! Moje tereny!:) Nieomal dwa kroczki mam do Książa. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie oraz potwierdzam: huśtające drogi, a jak!;)
próba nr 3 w dodaniu komentarza:
OdpowiedzUsuńZwiedzałam kiedyś Książ i teraz, miło mi się wspominało razem z Twoim zabawnym postem.
o żesz Ty maupo jedna, byłaś u mnie i się na kawę nie wprosiłaś??
OdpowiedzUsuńno żem obrażona jestem :P
a drogi mamy specjalnie wyboiste, żeby turyści nie spali tylko podziwiali nasze miasto i na zawsze je zapamiętali :D
buziaki
Kasia
Moje okolice, ach tak bardzo TĘSSKNIE!
OdpowiedzUsuńPiękny wpis, pozdrawiam :)
Książ jest mi bardzo bliski :) mój ślubny jest z Wałbrzycha więc i ślub wesele mieliśmy i tam. Oczywiście zdjęcia ślubne były w Książu ah miło powspominać te chwile :)
OdpowiedzUsuńno co napiszę?:)że mi żal,że nie byłam?:)pojadę...kiedyś...a jak nie to znowu tu przyjdę i pooglądam sobie zdjęcia:)))))
OdpowiedzUsuńBylam, zwiedzalam, bardzo milo wspominam przede wszystkim chyba dzieki przewodniczce, ktora byla bardzo kompetetna i na kazde pytanie znala odpowiedz, zamk warty odwiedzenia :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
W Książu zawsze jest fajnie! Kiedyś zafundowaliśmy sobie nocleg na zamku - suuuper! :)
OdpowiedzUsuńŚwidnica - nawet nie słyszałam o tej świątyni, a wygląda rzeczywiście zjawiskowo! :o
Bez wątpienia, jak tylko będziemy w pobliżu, polecimy obejrzeć i pocmokać, cudo cudeńko pokazałaś!!!
Nigdy nie byłam w Książu...a tak tam piknie...ja to mogłabym mieszkać w takim zamku,....straszyć nie będę(((((
OdpowiedzUsuńMacie rozmach w tym zwiedzaniu, nie ma co! Fajnie, że możemy Wam towarzyszyć!
OdpowiedzUsuńPzdr.
Ajajaj! Błam tam, ale tak dawno temu:>
OdpowiedzUsuńKsiąż rewelacja. Węgierscy turyści mi zaimponowali ;D
OdpowiedzUsuńDziękuję za ten ciekawy "dziennik z podróży". Pozdrawiam serdecznie z Jeleniej Góry.
OdpowiedzUsuńZamek Książ jest jednym z moich ulubionych miejsc. Byłam tam pierwszy raz kiedy byłam nastolatką i zakochałam się w tym miejscu, od tamtej pory odwiedziłam go 5 razy, przy każdej okazji, kiedy jestem w Świebodzicach. Uwielbiam poranne spacery po zamkowym ogrodzie, gapić się na konie w stadninie i odwiedzić Stary Książ. :)
OdpowiedzUsuńPs. zostaję stałą czytelniczką. :)))