Z powodu absolutnego braku jakiejkolwiek latarni morskiej ZDOBYWCA dołączył do grupy swoich chyba PROTOPLASTÓW,
KTÓRZY TAK JAK ON LUBILI PATRZYĆ NA INNYCH Z GÓRY i zaciągnął z lekka opierającą się połowicę do władysławowskiego DOMU RYBAKA ,aby z góry popatrzeć na koniec Polski
(a przynajmniej polskiego lądu)
Zaciąganie opłaciło się, szczególnie ,że na ósme piętro można było dojechać windą!
ŻONA ZDOBYWCY-wniebowzięta ( w sensie windowym i humorzastym).
Na drodze zjazdu stanęło nam Muzeum Motyli,
w którym rozdziawialibyśmy gęby o wiele dłużej, m.in. gasząc i zapalając światło UV przy skorpionie,żeby sprawdzić JAK SKORPION ŚWIECI, ale przepłoszył nas tupot małych nóg , czyli HORDA i musieliśmy się ewakuować.
Następny przystanek-Swarzewo-miejsce pielgrzymek od czasu, gdy morze wyrzuciło na brzeg cudowną figurkę Maryjki z dzieciątkiem.
Tu cała historia pięknie odmalowana w zamierzchłych czasach
Cudowna figurka nie pokazała nam niestety swojego oblicza przysłonięta przez malowidło na którym Maryjka prezentuje się na pewno o wiele lepiej-olśniewa urodą gwiazdy filmowej z Jezuskiem w wersji blond
na pociechę został nam obrazekz oryginałem, oraz perspektywa całkowitego wyzdrowienia po napiciu się wody z CUDOWNEGO ŹRÓDEŁKA
-Ja tam jestem zdrowa- oświadczyłam, mając na uwadze to,że nad głową miałam kolejną PODRÓBĘ cudownej figurki.
-A ja wody NIEZBADANEJ nie pijam- dodał TEN, KTÓRY WODĘ PRODUKUJE ZAWODOWO.
Obeszliśmy się smakiem ,ale gdyby źródełko było PIWNĄ krynicą- FAKT NIEZBADANIA niektórych chyba by nie zraził.
Kościół zachwycił nas malowidłami
i chłodną ciszą, ale trzeba było ruszać dalej, bo przed nami PUCK!
PUCKIE MUZEUM WARTE OSOBNEGO POSTA- szczególnie ze względu na KUSTOSZA witającego nas przemową kaszubską, z której nie zrozumieliśmy NIC
-Może on ostrzega ,że nam grzmotnie jak czegoś dotkniemy- prorokował ZWIEDZACZ
JA ZROZUMIAŁAM TYLKO,ŻE NAS PRZEPYTA!-w popłochu zaczęłam zastanawiać się, czy nie zacząć robić notatek ale jedynym dostępnym papierem był bilet wstępu A NA PAMIĄTKACH NIE BAZGROLĘ.
Zdjęć zrobiłam mnóstwo ale zamieszczam to, które poróżniło ZWIEDZACZKĘ I ZWIEDZACZA, który twierdził,że widoczne na fotce szklane kule to tajne skrytki rybaków na trunek.
Zapytany kustosz z zakłopotaniem odparł,że to GLASKULE- I TO AKURAT ZROZUMIAŁAM DOSKONALE- czyli boje używane przez rybaków.
PRZEGRANY musiał zaprosić ZNAWCZYNIĘ na kawę w knajpie na puckim molo
i dzięki temu WYBACZONO,że niektórzy ODPORNI NA SUGESTIE udają ANALFABETÓW
aby potem dać się zdemaskować odczytując nie tylko kartkę z RACHUNKIEM
Święte słowa ale w końcu my też jak KASZUBII wy- trzymamy ze sobą, czego wszystkim życzę:)