czwartek, 16 czerwca 2011

WIETRZYMY PŁUCKA, czyli wycieczka do Pucka

Kolejna wycieczka. Oczywiście nie mogło zabraknąć obowiązkowego punktu programu, czyli wspinania się na wieżę.
Z powodu absolutnego braku jakiejkolwiek latarni morskiej ZDOBYWCA dołączył do grupy swoich chyba PROTOPLASTÓW,
KTÓRZY TAK JAK ON LUBILI PATRZYĆ NA INNYCH Z GÓRY i zaciągnął z lekka opierającą się połowicę do władysławowskiego DOMU RYBAKA ,aby z góry popatrzeć na koniec Polski
(a przynajmniej polskiego lądu)
Zaciąganie opłaciło się, szczególnie ,że na ósme piętro można było dojechać windą!
ŻONA ZDOBYWCY-wniebowzięta ( w sensie windowym i humorzastym).
Na drodze zjazdu stanęło nam Muzeum Motyli,
w którym rozdziawialibyśmy gęby o wiele dłużej, m.in. gasząc i zapalając światło UV  przy skorpionie,żeby sprawdzić JAK  SKORPION ŚWIECI, ale przepłoszył nas tupot małych nóg , czyli HORDA i musieliśmy się ewakuować.
Następny przystanek-Swarzewo-miejsce pielgrzymek od czasu, gdy morze wyrzuciło na brzeg cudowną figurkę Maryjki z dzieciątkiem.
Tu cała historia pięknie odmalowana w zamierzchłych czasach
Cudowna figurka nie pokazała nam niestety swojego oblicza przysłonięta przez malowidło na którym Maryjka prezentuje się na pewno o wiele lepiej-olśniewa urodą gwiazdy filmowej  z Jezuskiem w wersji blond
na pociechę został nam obrazek
z oryginałem, oraz perspektywa całkowitego wyzdrowienia po napiciu się wody z CUDOWNEGO ŹRÓDEŁKA
-Ja tam jestem zdrowa- oświadczyłam, mając na uwadze to,że nad głową miałam kolejną PODRÓBĘ cudownej figurki.
-A ja wody NIEZBADANEJ nie pijam- dodał TEN, KTÓRY WODĘ PRODUKUJE ZAWODOWO.
Obeszliśmy się smakiem ,ale gdyby źródełko było PIWNĄ krynicą- FAKT NIEZBADANIA niektórych chyba by nie zraził.
Kościół zachwycił nas malowidłami
i chłodną ciszą, ale trzeba było ruszać dalej, bo przed nami PUCK!
PUCKIE MUZEUM WARTE OSOBNEGO POSTA- szczególnie ze względu na KUSTOSZA witającego nas przemową kaszubską, z której nie zrozumieliśmy NIC
-Może on ostrzega ,że nam grzmotnie jak czegoś dotkniemy- prorokował ZWIEDZACZ
JA ZROZUMIAŁAM TYLKO,ŻE NAS PRZEPYTA!-w popłochu zaczęłam zastanawiać się, czy nie zacząć robić notatek ale jedynym dostępnym papierem był bilet wstępu  A NA PAMIĄTKACH NIE BAZGROLĘ.

Zdjęć zrobiłam mnóstwo ale zamieszczam to, które poróżniło ZWIEDZACZKĘ I ZWIEDZACZA, który twierdził,że widoczne na fotce szklane kule to tajne skrytki rybaków na trunek.
Zapytany kustosz z zakłopotaniem  odparł,że to GLASKULE- I TO AKURAT ZROZUMIAŁAM DOSKONALE- czyli boje używane przez rybaków.

PRZEGRANY musiał zaprosić ZNAWCZYNIĘ na kawę w knajpie na puckim molo

i dzięki temu WYBACZONO,że niektórzy ODPORNI NA SUGESTIE udają ANALFABETÓW


aby potem dać się zdemaskować odczytując nie tylko kartkę z RACHUNKIEM
Święte słowa ale w końcu my też jak KASZUBI
I wy- trzymamy ze sobą, czego wszystkim życzę:)

19 komentarzy:

  1. Jak się czyta Twoje relacje to aż chce się pakować walize i ruszyć nad morze zobaczyć te wszystkie miejsca :)
    Wy-trzymajcie ze sobą!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. widzę, że u Ciebie czwartek też był wspinaczkowy :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że kustosz Ciebie nie przepytał z całej wycieczki! Zejście gwarantowane ... ze śmiechu :DDDD. Albo jeśli nie stosuje przepisu na szczęśćcie (mam tu na myśli beczkę śmiechu) to zejście z powodu oburzenia :DDDD
    Posyłam moc buzioli :***

    OdpowiedzUsuń
  4. zazdroszczę wycieczki:)! fajnie opisujesz Wasze przygody:)
    pozdrawiam!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ho, ho, ale wypuściliście się w Polskę, ani Was w domu, ani w Przytulisku nie uświadczy, ale potem z nową energią wrócicie do domowych obowiązków. Fajne zwiedzanie, hord też nie lubię, przeszkadzają w zwiedzaniu, pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajna wyprawa. Ludzie, którzy mają to na stałe, wcale prawie nie odwiedzają takich miejsc ;) Ale to dotyczy większości mieszkańców miast, w których jest coś do zobaczenia, czyli wszystkich :)) Widzimy dopiero okiem zwiedzacza.

    OdpowiedzUsuń
  7. kochana toz ty piszesz o mich miejscach . toz ja kaszubka a puck kocham calym sercem szczegolnie zatoka i sporty wodne

    OdpowiedzUsuń
  8. nigdy nie bylam w Pucku, a okazuje sie, ze warto!
    sciskam
    B.

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne miejsce, uwielbiam czytać Twoje relacje z podróży!

    OdpowiedzUsuń
  10. świetne są Twoje relacje z podróży- można w ciemno spisać cele i jechać - może wydasz swój przewodnik ???
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  11. Pozazdrościć takiej wycieczki, widoków i miejsc zobaczonych :)
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  12. Powinnaś wydać przewodnik! W Pucku byłam w zeszłym tygodniu na jeden dzień i z tego co opisałaś "zaliczyłam" tylko kawiarnię na molo:)Warto wrócić i zobaczyć resztę. Pozdrawiam, Magda

    OdpowiedzUsuń
  13. Oj, Olga przypomnialas mi dawne dzieje... toz to ja w Pucku wlasnie, przed wiekami zrobilam prawo jazdy.../wczasy z pr.jazdy w Jastrzebiej G./ i jak zywe wszystko stanelo mi przed oczyma... i ten moj niefortunny egzamin i slowa egzaminatora:
    tragicznie... ale zdala pani!!!
    Piekna relacja wzbudzajaca wspomnienia. Dzieki! za nia!
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  14. No beczka śmiechu to u Ciebie gwarantowana.
    Co do wody to mój zajmuje się badaniami bakterii, również tymi w wodzie i kiedyś zbadał wodę z Sanktuarium Maryjnego w Gietrzwałdzie, gdzie ukazała się Matka Boska i jest "cudowne" źródełko i okazało się, że jedynym cudem jest to, że nikt od picia tej wody nie umarł. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  15. Też się zastanawiamy, jak to jest, że Jezus wodę w wino zmieniał, a Jego Mama to nawet w piwo nie umie :(

    Dalszych cudnych wrażeń życzymy

    Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  16. No proszę, i Ty nad morzem szalejesz, tylko na drugim końcu wybrzeża:)
    Pamiętam jedno zdanie po kaszubsku ze smażalni: Czemże bez rebe belebe kaszebe:)))
    Buziaki i dużo frajdy z wycieczek Ci życzę Olu!:))
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  17. Z pierwszym akapitem zaczęliśmy przypuszczać, że przeoczyliśmy z naszego końca Polski, jak do nas machacie!

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie od parady mówi się, że podróże kształcą :)

    OdpowiedzUsuń
  19. jak zwykle wspaniała opowieść :)) a tym bardziej miła, że w Kościele w Swarzewie moja przyjaciółka brała ślub, a bawiliśmy się do białego rana w Bursztyni właśnie :))
    pozdrawiam serdecznie :))

    OdpowiedzUsuń