niedziela, 17 lipca 2011

WINO REAKTYWACJA , czyli ponownie walczymy z nałogiem

ALKOHOL TWÓJ WRÓG- a zatem W MORDĘ GO LAĆ!- to świetlane przesłanie towarzyszyło dzielnym WINIARZOM, podążającym do przytuliska, aby po raz kolejny spróbować uskutecznić projekt PERPETUUM MOBILE-czyli WINO z absolutnie NIE WINOGRON -a swojskich porzeczek.
-Ja ręki do nałogu NIE PRZYŁOŻĘ!- zapowiedziałam pamiętając,że w roku ubiegłym SINOŚĆ RĄK MOICH po kontakcie  Z OWOCEM, z powodzeniem mogłaby konkurować z truposzczakiem dobrze odstałym.
KOLEŻANKA ( zawsze chętna do współuczestnictwa WE WSZYSTKIM) tym razem DOBRZE SIĘ PRZYGOTOWAŁA
Z TAKIM "MANICUREM"- wiadomo-NIETYKALNA!-może tylko zalegać na hamaczku i pięknie pachnieć, co czyniła w ilościach ponadnormatywnych, zmuszając tym samym GOSPODYNIĘ do korzystania z w/w udogodnień o latarce,
ale za to z imponującym widokiem na pełnię księżyca prześwitującą przez wiązy.
WINIARZ poradził sobie ze zbieraniem sam a używając CUDOWNEGO SPRZĘTU -MACHINERIĄ  zwanego ( cudem nabytego na targu staroci za całe 25 zł)
 z odzyskiem cennego soku radził sobie również znakomicie, pozostawiając ukochanej :
  • DONOSZENIE NAPOJÓW NIEZBĘDNYCH DO ŻYCIA
(aby dotrwać do końca fermentacji - TRZEBA PRZECIEŻ COŚ PIĆ)
oraz oprócz PRÓB ZGONIENIA OPORNEJ Z HAMACZKA
  • obserwację podwórkowej flory
kwiatka, który pomimo zimowego zasuszenia ( zapomniałam zabrać go z balkonu RODZICIELKI) WZIĄŁ I SIĘ NIE DAŁ!


Lilijki od Amalii, która nie zważając na totalny brak opieki świetnie radzi sobie sama

NIEŚWIADOMEGO SWOJEGO TRAGICZNEGO KOŃCA BOBU.

WINIARZ nabrał od kręcenia takiej siły,że wieczorem ukręcił radiową antenkę a potem dziwił się,ŻE NIE GRA!
Od czegóż jednak ŻONA!
MARKOWE RADIO NIEZNANEJ MARKI nabrało nowej mocy dzięki nowej antenie z niezniszczalnego pogrzebacza i DALSZE STACZANIE SIĘ PRZY MUZYCE  w towarzystwie
można było kontynuować.
Pogoda się skiepściła i nawiedzili nas BEDUINI , czyli MŁODSZY z towarzystwem- przebywający w okolicy pod namiotami, których burze zagoniły pod dach i do koryta.
Właściwie ocenili nasze wysiłki -WÓDKĘ TO SIĘ LEJE DO ARBUZA A POTEM ZJADA!.
TEGO  jeszcze nie próbowaliśmy, ale po arbuzie zostały tylko resztki a ZALANA KOSTKA TO JUŻ NIE TO!
Nazajutrz był dalszy ciąg młodzieżowego szkolenia- JAK ZE SZNURKA I KIJA ZROBIĆ ŚMIERCIONOŚNĄ BROŃ oraz moduł drugi- JAK BEZ DRABINY USUWAĆ ZESCHŁE GAŁĘZIE NIE POTRAFIĄC LATAĆ
Szkoda,że MŁODZIEŻ nie przebywa z nami dłużej bo nasza kreatywność bardzo by na tym zyskała:)