wtorek, 18 lutego 2014

Z POŚLIZGIEM

Maszyna losująca ( napisz ,że ze ścierpniętymi rękami) wylosowała
Fajnie by bylo wygrac...
Agni proszę o namiary do wysyłki alsto@op.pl
więc  książki polecą do niej, ale mam w zapasie inne "tyz pikne" i wkrótce znów się podzielę.
Ogłoszenie wyników z poślizgiem , bo czasowo byłam odcięta od sieci z powodu PANA OD ŚCIERPNIĘTYCH RĄK, który ( chyba z okazji Walentynek) zafundował mi atrakcję:
"Jak miały nasze Babki wywożone  na Sybir" i wywiózł mnie  na wieś, bo jak twierdził JEST CIEPŁO I SEZON MOŻNA ROZPOCZĄĆ.Niestety ciepło w jego języku oznaczało +6 na zewnątrz a +5 w środku domu, mogłam więc sobie ułożyć bierwiona na środku izby nawet na kształt serca i dokonać samospalenia ( byłoby cieplej)
-Proszę mnie zawołać jak w chacie będzie +20- próbowałam negocjacji, ale Błękitny grom pozbawiony włączonego silnika stygnie równie szybko jak zapomniana kawa na stole w kuchni, więc musiałam się poddać i współuczestniczyć w pielęgnowaniu domowego ogniska ( sztuk dwa) i jeszcze znosić uwagi typu NIE ŁADUJ TYLE , BO SIĘ USMAŻYMY!
Byłby to pierwszy wypadek usmażenia w zawrotnej temperaturze +10.
W tym samym czasie:
  • GURU-cieszyła się z walentynkowego czytnika e booków
  • KOLEŻANKA- cieszyła się z niewalentynkowego ale za to stałego ciepełka w domu
  • FOKSIOWA  to już nie wiem z czego, ale na pewno sie cieszyła, bo ona zawsze się z czegoś cieszy
a w blokowisku SIĘ DZIAŁO!

PUBLIKACJA ZA ZGODĄ STARSZEGO,żeby nie było ( nawet nie przypuszczałam,że takiego romantyka wychowałam - geny chyba obce, bo NA PEWNO nie po nas)
Starszy zaoferował nawet,że nauczy mnie składać serwetki w kształcie serca i nie szkodzi,ze wypalił cały domowy zapas świeczek (łącznie z tymi pachnącymi, chowanymi na czarną godzinę w szafie)- BYŁAM POD WRAŻENIEM!:)
A my w tym czasie ratowaliśmy przewrócony płot ( dziki i sarny już zdążyły sobie przywłaszczyć ogródek a i zając zostawił wieeele pamiątek " z pobytu", paliliśmy w piecach (nocą zawrotne +15- spałam bez kurtki), grzaliśmy się razem z sąsiadami cytrynówką i omawialiśmy palny siewno remontowe na ten rok, co przy stałym braku funduszy wyglądało jak zwykle:
- Coś sie posieje, ale na resztę kasy nie starczy.
Dwa dni z w zimnicy minęły szybko.Jeszcze tylko parę wizgów ze smiercią z oczach na rozjechanej przez traktory drodze ( znów czeka nas droga przez mękę w gminie) i powrót na pracy łono, ale o tym kiedy indziej, bo mam NOWY NABYTEK, przy którym TAJFUN toYork przy Dogu.W dodatku dziewczynka! z powitalnym zawołaniem:
-Ej Ty, idziemy na BOJO? bo w tej gupiej szkole nie wyczymam!
-To już teraz JA chyba jestem lepszy-posumował T. i MIAŁ RACJĘ!