ZIMNO. W domu zaledwie 9 stopni. Nie kombinujemy jak zwykle, tylko po Bożemu rozpalamy najpierw w sypialni
("Można się tu będzie UGOTOWAĆ!"-cytat wiadomo kogo), ja wkładam drugie skarpety trzeci sweter i kamizelę, sprawdzam , czy tyłek nie przymarza do deski sedesowej ( o myciu w łazience trzeba zapomnieć, chyba,że ktoś ma na drugie MORS) I IDĘ NA OBCHÓD. Puszczyka w stodole nie ma- NIEDOBRZE, myszy wdarły się do sypialni- XL niedobrze!, Ślady kuny na schodach-DOBRZE (MOŻE CHCIAŁABY TU PRZEZIMOWAĆ- MYSZOM NA POHYBEL?
Chłodny ranek. W piecu oczywiście zgasło, więc owinięta w narzutę czołgam się do kuchni , aby jednym- najmniej zaspanym palcem zrobić PSTRYK i włączyć czajnik.
Oczy jeszcze śpią, ale mózg już się domaga-KAWY! CIEPŁEJ!
Rzucam wzrokiem na ZAOKNIE, gdzie poprzednio widywana była BABA Z KAPTUREM... MATKO! KTOŚ WLEPIA WE MNIE GAŁY!I TO Z BLISKA!
To tylko zaplątana w krzaki krowa. Wołam ŚLUBNEGO-z miejsca oferuje,że ją wydoi, ale powstrzymuje go roztoczona przeze mnie wizja WŚCIEKŁEGO PASTUCHA czającego się w krzakach.
Południe-krowa włóczy się po chaszczach a my jedziemy DO MIASTA po uzupełnienie spiżarni-jak zwykle kupujemy tylko konieczne produkty
Po drodze od pani D. dowiadujemy się,że krowy ( w sumie 4 ) przyprowadził rano pijany P. i "tak o...se puścił"
-Nie boi się ,że poginą?-zdziwiłam się
-Pani!-prędzy krowa do domu trafi niż on-oceniła zdolności nawigacyjne PASTERZA sąsiadka i chyba miała rację, bo gdy wróciliśmy, po krowach zostały tylko placki.
Spacer nad rozlewisko,żeby spalić "łabędziowe kalorie"
a potem PAN haruje jak dziki osioł odławiając ŻABĘ ze studni i grabiąc tony wiązowych liści, naprawiając płot,żeby zgrabnie mogły go przesadzać sarny i podkopywać zające
a PANI zalega jak prawdziwa dama zasłaniając się koniecznością sprawdzenia funkcjonowania łączy internetowych.
Aby udobruchać ZAHAROWANEGO wysilam się i robię grzaniec z naszego wina, co oczywiście spotyka się jednoosobowym aplauzem
Po grzańcu umęczony grabieniem CZŁOWIEK drzemie w kąciku,a ja w drugim z zezem rozbieżnym: czytam, oglądam telewizję i dziergam.
Z letargu wyrywa nas głos KREATORA MODY w lokalnej telewizji , opisującego GENIALNE MAJTKI DLA PANÓW -ZE ZŁOTĄ NITKĄ!.
-Albo poczynisz zakup albo następnym razem NIE GRABIĘ!-szantażuje mnie NIEWOLNIK MODY
-Może mają w GSie, to jutro rano polecę-studzę jego marzenia jako ETATOWA NIEWIASTA BEZ SERCA.
JUTRO-KONIEC SEZONU, czyli sypanie soli do syfonów, łowienie kolejnych żab i ceremonia spuszczania wody, KTÓRA KAŻDORAZOWO NAS PRAWIE ROZWODZI, ale dziś cieszmy się spokojnym wieczorem:)
Żegnamy nasze przytulisko na dłużej:(
Podsumowanie czytelnicze
2 miesiące temu