niedziela, 12 czerwca 2011

LUKSUS PRZEZ SZYBKĘ, czyli plaże Juraty

Wbrew wcześniejszym relacjom sugerującym długotrwały i nadmierny wysiłek- HEROINA wcale nie nabrała kształtów nadmorskiej sylfidy i dlatego z pewną obawą powitała dzień , w którym miała poczuć DOTYK LUKSUSU , czyli spotkać się oko w oko z Juratą.
-Puste plaże Juraty...pocieszała się nucąc za Santor.
-Puste to one były, gdy PIEŚNIARKA była w twoim  wieku a teraz to ma chyba ze sto lat! A poza tym -skoro TAM prezydenci spotykają ZAGRANICZNYCH SZPIEGÓW- MUSI BYĆ TŁOCZNO, bo najłatwiej wmieszać się w tłum- udzielił wyczerpującej informacji WYDEKOLTOWANEJ -AGENT Z POŁUDNIA POLSKI.
Nastąpiła błyskawiczna zmiana planów i dekolty zastąpił STRÓJ MASKUJĄCY-
Byłam gotowa na każde wyzwanie!
Po drodze zatrzymaliśmy się na przystani w Jastarni, aby zazdrosnym okiem łypnąć na piękne jachty i ich właścicieli


i pochylić czoła nad rybakami remontującymi swoje łajby.
-Tego się nie opłaca skrobać- KOMENTATOR jak zwykle chciał być pomocny- Trzeba tę bude zwalić i budować od nowa.
Po wiele mówiącym spojrzeniu MAJSTRA,  dalsze cenne uwagi były wygłaszane szeptem.
Chata rybaka- miejscowy skansen, powitała nas niestety REMONTEM, dlatego ruszyliśmy znaną drogą dalej aby po kilku zmyłkach pt. "jeden, ale zupełnie przeciwny  kierunek ruchu" zaparkować w centrum Juraty.
Od razu pognaliśmy na molo- TŁOKU NIE BYŁO-wyszło na moje.
 W oddali,  za lekką mgiełką falowały TERENY PREZYDENCKIE.

-LORNETKI NAWET NIE WYJMUJ, BO NAS OD RAZU ZAMKNĄ- ostrzegł AGENT Z POŁUDNIA, zanim zdążyłam wtrącić,że lornetka została w przytulisku- bezpieczne 500km stąd.
Obok nas zatrzymała się para staruszków.
-Ciekawe, która to plaża prezydenta- zwrócił się Pan Ciekawski do swojej połowicy.
Zanim ta raczyła się zastanowić, AGENT spragniony poklasku uprzejmie wskazał kierunek oraz uściślił właściwy kąt patrzenia.
-Skąd ty to wiesz?-zdziwiłam się
-Tak na oko sobie oceniłem po rozmiarze tych zasieków , co je mijaliśmy parę dni temu- BOND dumny z siebie wypiął pierś. Dobrze,że ludzie nie chcieli wiedzieć, gdzie jest Puck, bo to akurat mogło podlegać weryfikacji.
Woda w zatoce zadziwiła nas swoją przejrzystością ( Co chcesz, w końcu prezydent blisko)
a ceny w lokalach- wysokością ( wiadomo-PREZYDENTA STAĆ!).
Na panini  i kawę starczyło i po pokrzepieniu ciał napaśliśmy ducha widoczkami pięknych rezydencji i rezydencyjek, aby opaść jak liść u stóp JURATY
z westchnieniem pełnym zdziwienia:
-Tu też kiedyś była wieś.
Na ucywilizowanej acz pięknej plaży NIE ZWRACANO UWAGI na tęskne spojrzenia w kierunku OBIEKTU MARZEŃ
czyli koszyczka, który po raz pierwszy widziałam w Sopocie mając lat 10 z niedużym okładem i już wtedy postanowiłam,że kiedyś w takim leżaczku zalegnę.
Na nic jednak zdały się westchnienia z głębi trzewi- PRAGNĄCY LUKSUSU Z WYŻSZEJ PÓŁKI, zajęty był uwiecznianiem HOTELU, W KTÓRYM on KIEDYŚ ZALEGNIE
Bryza z zewnątrz- na WEWNĄTRZ brak środków- NA RAZIE!:)

Nie pozostało więc nic innego, jak wyrwać ZASKOCZONEMU aparat z dłoni i chociaż sfotografować  z  bliska SZCZYT ZBYTKU(i lenistwa-dopowiedziano z boku)
Gdy już będę sławna i bogata, kupię sobie taki koszyczek NA WŁASNOŚĆ i postawię na podwórku a WĄTPIĄCEMU zostawię kocyk, BO WE DWOJE SIĘ PRZECIEŻ NIE ZMIEŚCIMY!

19 komentarzy:

  1. Kochana, dziękuję za wycieczkę po Juracie. Dzięki twojemu przewodnikowi (czyt.agentowi) już wiem gdzie jest prezydenckie kąpielisko :-)
    A tak na marginesie, fajna taka wyprawa wzdłuż wybrzeża.
    Miłej niedzieli

    OdpowiedzUsuń
  2. Twój przedmiot luksusu i zbytku u mnie również wywołuje bardzo miłe skojarzenia, także, gdy już znajdziesz taki sobie na podwórko mi również daj znać :))). Będziemy w nim zalegać we dwie, TY na trawce ja na balkonie ;)
    Plaże i woda, jeszcze trochę, jeszcze trochę i ja też się powakacjuję :D
    Serdeczności dla Ciebie

    OdpowiedzUsuń
  3. Lornetka! (Dzięki Ci, dobra kobieto.)

    Poza tym zaczyna nam się (przez Ciebie) marzyć morze;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Koszyczek istne cudo. Zapisuję się w kolejce. Pozdrawiam hania;)))

    OdpowiedzUsuń
  5. No cóż koszyczek, piękny... ale nie dla mnie, nie lubię zalegać :-), ale taka wyprawa wzdłuż wybrzeża - to jest TO!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Łoj! Ten Kosz jest żywym dowodem, że postarzałam się nieziemsko. Za moich czasów były wyłącznie wiklinowe!!!

    Pocieszam się tylko, że mimo wszystko jestem dzierlatką przy pewnej pieśniarce :DDD

    Natomiast Ty w stroju maskującym wyglądasz zupełnie jak zagraniczny szpieg!
    Pzdr.
    Go

    OdpowiedzUsuń
  7. To ja bym też chętnie zaległa jak już nabędziesz:)
    Jako dziecię kilka razy siedziałam, jeszcze w tych starych, trzeszczących niemiłosiernie... Ale to drzewiej było, teraz też tylko wzdycham ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. ooo przywołałaś wczesną młodośc:)))pocałunki z pięknym chłopakiem nocą na plaży w takim koszu:)))))))))))))))))))).....i straż która nas z niego przegnała:))))))))))))a Jurata ma swój klimat:))))

    OdpowiedzUsuń
  9. To i ja sie zapisuje w kolejce na leżenie w tym koszyku (;
    Pozdrawiam
    Pat

    OdpowiedzUsuń
  10. Niedziela z Tobą musi byc udana :-)
    Właśnie siedzę pod krzakiem jaśminu z laptopem i czytam jednym tchem kolejną odłonę Waszej podróży.
    Dobrej pogody!
    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie siedziałam nawet na PRL-owskiej wersji takiego kosza, więc moje skojarzenia plażowe to kocyk, ręcznik i piasek przylepiony do zaolejowanego (pamiętasz ówczesne olejki do opalania?) tyłka. Ten kosz ze zdjęcia to jak Citroen przy maluchu. Fajnie tak sobie pomarzyć...

    OdpowiedzUsuń
  12. Kosz naprawde burzujski !!! Ale ile w nim mozna siedziec ??? Nie wytrzymalabym dlugo, no chyba ,ze bylabys i Ty w poblizu z Twoim niesamowitym poczuciem humoru, no ostatecznie Clooney...., no bo Aristotelis Onasis juz nie zyje...

    OdpowiedzUsuń
  13. Olu , zanudziłabyś się w tym koszu .
    Lubię czytać Twoje sprawozdania z nadmorskich wędrówek , oglądać zdjęcia , tylko tak mi potem ciężko wracać do rzeczywistości .
    Fantastyczna pogoda i rewelacyjnie czysta woda , mam nadzieje ,że za miesiąc też tak będzie .
    Pozdrawiam Yrsa

    OdpowiedzUsuń
  14. Kobieto zacznij pisać książki, jestem pierwsza,która kupi od razu. Spędzilam kupę czasu czytając twoje wpisy, masz lekkie pióro i dowcip. jesteś niesamowita.

    OdpowiedzUsuń
  15. I widzisz tak to jest jak powiesz że kupujesz koszyczek publicznie... to teraz masz co chciałaś... autobus na plażę ;) Ja oczywiście też się piszę na plażowanie ;) i również dziękuję za miły spacerek .

    Pozdrówka.
    mojedzierganehobby.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  16. JESTEM ZNAD MORZA-PÓŁ DZICIŃSTWA SPĘDZIŁAM W TAKIM KOSZU...NO W WERSJI MNIEJ LUKSOSOWEJ ...OJ CHĘTNIE BYM GO PRZYGARNĘŁA...POZDRAWIAM I DZIEKI ZA WIZYTĘ!!

    OdpowiedzUsuń
  17. Ale fajna wycieczka :) Jurata zapełnia się ludnością spragnioną morza i koszyczków dopiero w sezonie:) A kosz w istocie cool jest - pierwsze takie widziałam na plażach w Kilonii, dobrze, że i do nas powróciły..

    OdpowiedzUsuń
  18. Boski ten koszyczek. Swoją drogą ciekawe gdzie i za ile można sobie takowy kupić:D

    OdpowiedzUsuń
  19. oj kocham Jastarnię (bardziej rybacko)i Juratę(bardziej exlusive :) ).W koszyczkach zalegało się nie raz trzeżwo mniej lub bardziej,he,he.
    p.s. sexy nózia na pierwszej fotce.buziaki

    OdpowiedzUsuń