JESTEM PRZYGOTOWANA! Od dłuższego bowiem czasu spotykałam lica naszych WŁODARZY in spe: na ścianie, na chodniku, w witrynie sklepu, w prasie, na cukierkach i NA ŻYWCA, bo nagle wszyscy postanowili coś DLA MNIE zrobić:
- bezpłatne szkolenie na temat turystyki ( akurat teraz jedynym dzieckiem, które zabieram na wycieczkę jest ŚLUBNY a jemu nie muszę zapewnić bezpieczeństwa-pilnuje się sam)
- festyn "Bezpieczny na drodze- ludzie tak na niego rwali ( BEZPŁATNE BALONY!!!! i grochówka),że o mało ich nie porozjeżdżało-szczególnie, że gośćmi honorowymi byli DAWCY NARZĄDÓW na swych jednośladach
- spotkanie ( w nazwie szkoleniowe) w siedzibie ZWIĄZKU,( przypomnienie, które każdorazowo nas niepomiernie cieszy,że MĄŻ NASZEGO CZŁONKA JEST NASZYM CZŁONKIEM), NA KTÓRE CAŁKIEM PRZYPADKIEM zawitał włodarz miasta -MIŁOŚCIWIE NAM KANDYDUJĄCY. Mało tego- zaproszono STOWARZYSZENIE-SAME CHŁOPY, co może wpłynęłoby na ogół zebranych ( same baby) mobilizująco i aktywizująco, gdyby nie to,że średnia wieku wynosiła ok 85 lat. Panowie wypili wodę mineralną, którą wcześniej przygotowano z myślą o gościach ( niestety ciasteczka BABY zjadły), grzecznie wysłuchali PREZYDENTA i.... poszli ( a ja cały czas myślałam ile stron mogłabym przeczytać i ile metrów włóczki przerobić-ZAMIAST siedzieć i uczestniczyć w spotkaniu jak z MINIONEJ EPOKI.
Pytań można było zadać sztuk 3 ( bo WŁODARZ miał kolejne niecierpiące zwłoki spotkania) i jakoś nie potrafiłam wybrać TEGO NAJWAŻNIEJSZEGO.
Niektórzy jednak nie mieli dylematu i WYSTĄPILI! w dodatku z PYTANIEM!
-Dlaczego tak późno były wywieszone plakaty z OBLICZEM PANA PREZYDENTA?-zadała pytanie SIEDZĄCA Z PRZODU.
Zaraz potem rozwinęła SKRZYDLATĄ MYŚL ( która może lepiej , gdyby została w gnieździe),że spacerując po mieście, dopiero gdy napotkała na plakacie "UŚMIECHNIĘTĄ TWARZ PREZYDENTA Z JASNYM NIEBIESKIM WZROKIEM"(cytat wierny) uspokoiła się,że pan prezydent znów kandyduje.
Dobrze ,ze siedziałam Z TYŁU , bo padnięcie trupem przed prezydentem przyćmiłoby nieco PYTANIE I PYTAJĄCĄ.
-No i na kogo mam jutro głosować?- rzucam w przestrzeń retoryczne pytanie
-WYBIERZ MNIE!- wtrąca swoje trzy grosze NIEKANDYDUJĄCY zapominając,że wybrałam go NIEKADENCYJNIE ponad 20 lat temu i pozwolę sobie użyć jego ulubionego powiedzenia-MOŻE NIEPOTRZEBNIE
Na końcowe ocieplenie ZAMOTKI (bom zamotana i zrobiło się zimno)
Obie grzeją już wyborców W SZEROKIM ŚWIECIE:)
No nieźle się uśmiałam :))) ale masz racje, jutro cyrk najlepszych, najpiękniejszych i najlepiej działających na rzecz innych ofkors ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Cyrk to się dopiero zacznie jak policzą głosy i się okaże kto na kogo pogniewany w związku z powyższym;)
OdpowiedzUsuńCzyli jak zwykle było całkiem zabawnie;]
OdpowiedzUsuńPanowie mieli grzebienie w tylnej kieszeni?
Zamotka cudna!
20 listopad, a ja dopiero mróz poczułam. Rozpieściła nas tegoroczna jesień:) A co do tego całego cyrku, to nie mam uprawnień do głosowania w mieście, w którym obecnie mieszkam, ale to w ogóle nie dotarło do pewnej kandydatki, która mnie przydybała pod sklepem, zwanym "Biedronką". Ludziom to trochę na mózg jednak pada... :D
OdpowiedzUsuńŚwietne to namotane ;-) A co do wyborów... ech... jak zwykle wybrać lepsze zło ;-)
OdpowiedzUsuńŚwietne te Twoje zamotki, rozwijasz skrzydła dziewczyno.
OdpowiedzUsuńBuziaki
U nas wybory odbyly sie 2 razy bo za pierwszym niktnie mial 50 proc. Tak wiec szkoly byly zamkniete w 2 poniedzialki i 2 piatki aby przygotowac i odgotowac sale lekcyjne, bo tam byly urny...Dzieci uwielbiaja wybory!!!!
OdpowiedzUsuńNamotanka b. fajna!
Zamotka cudna, w moich ulubionych kolorach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Twoje zamotki są spaniałe i te kolory...moje ulubione!A wyborów tez pójdę dokonać z moim wybranym...choć nie ukrywam..."trudny wybór". Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńOd razu cieplej nam się zrobiło i skrzydeł dostaliśmy, by zagłosować na jakieś trzy twarze.
OdpowiedzUsuńZamotka fantastyczna:))
OdpowiedzUsuńO jejku jaki tem szal z bialym wykonczeniem jest bajeczny, bardzo mi sie podoba.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
No tośmy wybrali! I już wiemy, że nie całkiem rozsądnie i że "siły wrogie" palce maczały i że spiski itp... czyli tradycyjnie skończył się czas uśmiechów a zaczyna plucie. Znaczy my tu sobie w Krakowie jeszcze dwa tygodnie uśmiechania zafundowaliśmy, ale plucia również nie wykluczam.
OdpowiedzUsuńZamotki bomba, zwłaszcza ta z "koronką"!!!
Taaaa... samo życie, twarzowe w dodatku:P
OdpowiedzUsuńA zamotki fajowe:))
Uwielbiam Cię czytać, żebym nie wiem jaki miała zły nastrój - zawsze jak tu jestem, to na usta włazi BANAN:) LOWE wielkie :)
OdpowiedzUsuńWiem, będe nagrywac programiska i robic wieczorki tematyczne. A u Cię widzę milsuio, miss wybierają. Mam trzymac paluchy za ta spóźniona z niebieskimi oczetami czy tę co sie dopominała.
OdpowiedzUsuńBuziole w nocha i fajnie motasz .
A u mnie za oknem wisi kandydat, i uporczywie wpatruje się w moje okno. Nawet zaczęłam opuszczać rolety bo jakoś mi się zrobiło nieswojo, że obcy chłop tak się wprost na mnie gapi. Kiedy go wieszali, moja teściowa wybiegła z krzykiem i gotową awanturą.A trzeba wiedzieć, że moja teściowa należy do dużych kobiet z mocnym głosem, i dużą ilością różu i złota. Nie da jej się przeoczyć, pominąć, ani się zdystansować. W sytuacjach ekstremalnych używa miotły. Okazało się, że kandydat z SLD jest, a ona ta partię darzy wielka admiracją, jako, że dobrze jej się działo za Gierka. I zezwolenie dała. Ciekawe jak długo jeszcze KANDYDAT powisi. Dziś strasznie zmókł biedaczek.:)
OdpowiedzUsuńwitam :) akurat pod wyborczym postem się wpisuję.Wspaniały blog, piękne tu rzeczy :) Na pewno będę zaglądać . Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać Twoje wpisy, genialnie mnie to odstresowuje. A paść trupem trzeba było! A potem zmarchwiwstać i ryknąć gromkim śmiechem :D
OdpowiedzUsuńNiemożliwa jestes! hehe..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam