czwartek, 25 lutego 2010

pojedziemy na łów...

Zainspirowana komentarzem Gosi (DZIĘKI!) wyruszyłam dzisiaj na podbój okolicznych ciucholandów znanych u nas pod równie elegancką nazwą "szmateks" vel "Tani Armani", no i miałam nieprawdopodobne szczęście.Nie tylko ładne poszewki na poduszki (piorą się właśnie), koronki i zasłony, ale przyniosłam "prawdziwnego" angielskiego, gipsowego Miśka-Podpieracza.
waży chyba ze dwa kilo ale lubi czytać tak jak ja.Przyglądam mu się bez przerwy od kilku godzin i nie widzę,żeby robił cokolwiek innego


dołożyłam mu szyszkową świeczkę ale zapalę ją później, bo oszczędzamy z Miśkiem na kolejne zakupy.
Ambitnie podeszłam "do sprawy" i "upolowałam jeszcze lampkę w stanie agonalnym

ale przeprowadzę jej jutro "resuscytację"(od razu widać,że niedawno miałam szkolenie z ratownictwa medycznego) i może uda mi się przywrócić ją do życia.Ale,żeby nie było żem zakupoholiczka, zrobiłam wczoraj Kurkę Cukieraskę (nafaszerowałam ją cukierkami)
a teraz z Miśkiem i Cukieraską zasiądziemy przy kawce w oczekiwaniu, aż się pralka "wyhula".Misiek będzie jak zwykle czytał, Cukieraska będzie częstowała a ja będę udawała,że coś robię :) To się nazywa ŻYCIE!

4 komentarze:

  1. Swietne skarby upolowalas,kawka bardzo zachecajaca.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ola, Jesteś Debeściara!!!Zakupy super.Misiek też.Ja jutro wyruszam znów na pchli targ.Proszę życzyć mi powodzenia.Nie ma siły cobym nie upolowała czegoś ciekawego.Jadę jednak sama, bo nie chcę znów wysłuchiwać Komentarzyków mojej drugiej połóweczki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Byłam tylko raz w życiu na Pchlim targu w Kazimierzu nad Wisłą ( u nas nie wiem gdzie i kiedy się odbywają) i trzeba mnie było siłą odciągać, bo WSZYSTKO mi było potrzebne.Dobrze,że mam Ślubnego Hamulcowego, bo inaczej nasze wczasy trwałyby 1 dzień(wydałabym wszystko)

    OdpowiedzUsuń
  4. No popatrz , w męskim rodzie chyba nie brak Hamulcowych.Zaraza jakaś,czy cuś ?A co do ratownictwa medycznego , to niedawno też mieliśmy te epidemię.Znaczy się u belfrów nic nie ginie, tylko zmienia właściciela.

    OdpowiedzUsuń