Za dawnych czasów (gdy byłam mała i grzeczna) u moich dziadków w sobotę odbywała się rytualna kąpiel. Rytualna, bo wymagała mnóstwa przygotowań i odbywała się raz w tygodniu-właśnie w sobotę, aby na czyściocha iść w niedzielę na mszę.W naszym przytulisku groziły nam jak się okazało podobne atrakcje.Woda- w studni (po przebadaniu zdatna do mycia, przed przebadaniem piliśmy i jak widać żyjemy), pomieszczenia na łazienkę brak( chałupka posiada bowiem dwie izby: kuchnię i pokój).Samotnym latem- nie problem.Wodę w garze, misce (zwanej miednicą),wiadrach itp. utensyliach pięknie nagrzewało słoneczko. Potem brało się konewkę z w/w cieplutką wodą, zawieszało ją na brzózce, rozbierało do rosołu ( czasem brak sąsiadów się przydaje) i gdy nie było komarów( co zdarzała się nader rzadko) brało "tusz".Gdy komary poczuły świeżą krew, chętny pomocnik musiał (dla przyzwoitości odzianego w co nieco)delikwenta oganiać od krwiopijców ręcznikiem( przekleństwa jakoś nie pomagały).Sytuacja komplikowała się nieco, gdy odwiedzili nas GOŚCIE.Żadna białogłowa nie chciała się obnażać pod brzózką, ku zdziwieniu obecnych tam "kawalerów" i wielu słownym zachętom ( im młodsza i ładniejsza tym zachęt było oczywiście więcej-pozwolę sobie tylko zauważyć,że gospodyni jakoś nikt nie zachęcał).Wszystkie, jak jeden mąż (czy raczej żona) wybierały wersję "na brudziocha". Zapadła więc decyzja -ROBIMY ŁAZIENKĘ!
Wykorzystaliśmy w tym zbożnym celu przyległy do domu murowany spichlerz (nic to,że w najwyższym punkcie 182 cm) i... udało się!Wannę odstąpił wujek a przetestowali SYNOWIE
A MIELI CO MYĆ
Noszenie wody wiadrami sprawiło,że bicepsy mieliśmy wszyscy ogromne( niestety moje spadły potem w dolne rejony od siedzenia przy blogu :)
Czym Olu macie kryty dach w tej waszej chałupce?Bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńto dachówka cementowa ale bardzo stara i już niestety się sypie
OdpowiedzUsuńdzieciaki w wannie świetne......sama pamiętam jak się kąpałam tak tylko w "szafliku"
OdpowiedzUsuń