Leje i leje jakby całe niebo płakało,że wracamy do przytuliska. Na miejscu na szczęście żadnych na oko podeszczowych zniszczeń , ale po otwarciu letniej kuchni okazuje się,że mamy na podłodze mały basenik rekreacyjny, którego nie zamawialiśmy a na suficie mapę Atlantydy, z której jeszcze wciąż kapie.
Co robić gdy leje? - propozycja NAJMĄDRZEJSZEGO - wyrównać poziom płynów w organizmie i dostosować się do okoliczności przyrody- czyli wlać w siebie ile wlezie, ale nie wody oczywiście
-Ustaw się pod rynną- zaproponowałam
-Ale my nie mamy rynny i widzisz- na trzeźwo to ci się wcale nie myśli-dodał MYŚLĄCY
Zajęłam się więc tym, przy czym myślenie nie jest koniecznie potrzebne. Odkurzacz z silnikiem odziedziczonym po odrzutowcu ( w zakresie głosu) i delikatnym zefirku ( w zakresie ssania) poszalał po izbach i przynajmniej MIAŁAM ŚWIADOMOŚĆ,ŻE JEST POODKURZANE.
CHŁOPCY czyli EKIPA pozostawili ( jak na chłopców) względny porządek, mogłam więc bez przeszkód zająć się wypakowaniem PAMIĄTEK z podróży:
Z pamiątkowych ikon jabłeczyńskich zrobiłam obrazek
butelkę zaprzyjaźniłam z mlecznikiem
a dyndadełko z Zagrody Guciów będzie pilnowało szafy z pościelą
nowy koszyk przyjął bez szemrania stare robótki
a WŁAŚCICIELKA wykorzystując chwile samotności
mogła nażreć się chleba z miazgą pietruchowo-czosnkową ( przy gościach nie do pomyślenia, bo chuch zabija wszystko wokół) i napawać się wymiankowym prezentem po raz kolejny
i tylko MADONNA KODEŃSKA jeszcze czeka w cierpliwym milczeniu na swoją ramkę
środa, 28 lipca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No cóż, jak to mówią - nie zawsze pierwszy maja;]
OdpowiedzUsuńPiękne nabytki :)
OdpowiedzUsuńten deszcz juz w tym roku kazdemu w kosc dal i to porządnie
OdpowiedzUsuńbuziaki
Olu, wyznaje Ci po raz kolejny, że jesteś wspaniałym i skutecznym lekiem na smutki, smuteczki i szare deszczowe chmury. Przeczytałam rano Twój post "stacjonarny", potem wróciłam do "peregrynacji wakacyjnych " i już jest dobrze. nawet za oknem jakieś słońce widać, choć lało bez przerwy od niedzieli. Pozdrowienia dla NAJMĄDRZEJSZEGO o wieli imionach, bo bez niego te teksty nie byłyby kompletne. Buziak i dziękuję.
OdpowiedzUsuńWszędzie dobrze ale..w przytulisku najlepiej :)
OdpowiedzUsuńFajne pamiątki z wyprawy:) Ulewa i u mnie wczoraj spowodowała nieplanowane oczka wodne w ogródku i zacieki na suficie;)
OdpowiedzUsuńW czasie deszczu dzieci się nudzą. i dra paszczę. ja czytam. Albo piszę;)
OdpowiedzUsuńMoże bym i coś zrobiła piknego, bardzo chętnie nawet, ale niestety dwie lewe ręce;)
Ile pamiątek, ile zdjęć :) Pozazdrościć
OdpowiedzUsuńNie było mnie trochę a u ciebie taki ruch!!!czyli rozumiem że w przytulisku najlepiej?!I ujrzałam piękniusią lampusię!!!pozdrawiam wakacyjnie:)
OdpowiedzUsuńSzkoda , ze Twoje przytulisko daleko od mojej wakacyjnej wsi.
OdpowiedzUsuńChętnie poznałabym Ciebie i Twój przytuliskowy dom.
Pozdrawiam
As sie tego chleba obzarla :) Lubie twoj gust, szczegolnie podziwiam Madonny :)
OdpowiedzUsuńCzyli jak deszcz pada Kobiety się nie nudzą. Dodam tylko, że te oczywiście uzdolnione :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia od różanego...
Rządzisz! :) No bo cóż innego możemy Ci napisać? Kłaniamy się przed twym majestatem obleczonym w dystans! (Przed majestatem NAJMĄDRZEJSZEGO obleczonym w pomysłowość także).
OdpowiedzUsuńJaki cudny ten koszyk na robótki, jestem zachwycona, uwielbiam wszelakie koszyczki :))
OdpowiedzUsuńFantastyczna podróż i relacja :)
OdpowiedzUsuń