Pierwszy przystanek-Jabłeczna.
Jakby za dotknięciem magicznej różdżki znaleźliśmy się w scenerii rosyjskich bajek naszego dzieciństwa-DUŻO ZŁOTA, bajeczne ikony i MORZE OKRĄGŁOŚCI I LINII FALISTYCH
-jakbym przeglądała się w lustrze.
poza tym człowiek ciągle się uczy
poznaje nowe słowa
nieznanych świętych (tu św. Onufry)
ciekawe sposoby ekspozycji
koi nerwy w rajskim ogrodzie
i NIESTETY RESPEKTUJE ZAKAZ FOTOGRAFOWANIA WNĘTRZ:(
KODEŃ- sanktuarium,
o którym krążyła poparta faktami latającymi wokół stołu opinia,że po przejściu na kolanach dookoła ołtarza- rodzą się dzieci ( zapobiegawczo ogladałam świątynię na stojąco)
i zakupiłam KURIOZUM
PRZEZ CHWILĘ ZAPACHNIAŁO ŚREDNIOWIECZEM.
Zważywszy,że zawdzięczamy sanktuarium złodziejskim zapędom
SAPIEHY ZW. POBOŻNYM, który kilkaset lat temu podprowadził po prostu ówczesnemu papieżowi cudowny obraz ryzykując ekskomuniką- zrobiło się jeszcze ciekawiej. MAŁŻONEK pozbawiony w tym dniu niezbędnego składnika swojej egzystencji- zupy chmielowej, zadowolił się obiadem w klasztornej jadłodajni i nawet z entuzjazmem zwiedził z nami muzeum misyjne
i drogę krzyżową ze ŚCIANĄ ZDRADY,
którą określił jako "co najmniej dwuznaczną"ale docenił w pełni sanktuarium dopiero wtedy, gdy podczas kazania ksiądz, który nawoływał do miłości bliźniego ( tu WIDOCZNIE ZA MAŁO KOCHANY cały czas znacząco chrząkał) powiedział:
-I jeszcze mam prośbę co do naszej drogi krzyżowej ( malowniczo położonej w rozległym parku) pijcie sobie to piwo, tylko nie zostawiajcie tam puszek!
W tym momencie SZANOWNY MAŁŻONEK zaczął chyba rozważać możliwość wstąpienia do miejscowego zakonu ale kuksaniec przywołał go do porządku.
Po mszy szybki powrót i toast za zdrowie księdza herbatą z NABYTYM tamże eliksirem z mniszka,
który jak zapewniała sprzedając go pani znakomicie odpręża po ciężkim dniu. Małżonek zapowiada,że jutro sprawdzi kompozycję eliksir+ zupa chmielowa ale może tylko tak straszy, bo eliksir wydzielamy sobie na łyżeczki i w kuflu nawet by nie poczuł:)
Ciekawe!
OdpowiedzUsuńPłotno otarte o obraz po prostu mnie powaliło. Kuriozum to mało powiedziane;]
OdpowiedzUsuńZnowu piękne obrazki i ciekawostki, dobrze, że opisujesz i pokazujesz na bieżąco swoje wojaże, fajnie się czyta i ogląda - jak zawsze;)))
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać Twoje posty! Piękne zdjęcia, świetne komentarze - śmieję się niemal do łez :) A wizyty na jarmarku i zakupów szczerze zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńWidzę że odwiedziłaś moje strony.Jabłeczna jest pięknym klasztornym obiektem,często jeżdziłam tam z młodzieżą na plenery plastyczne
OdpowiedzUsuńJabłeczna to miejsce piękne i pełne dobrej energii. Kiedyś przy klasztorze była szkoła dla przyszłych duchownych i popów, oczywiście.
OdpowiedzUsuńMam takie miejsce na Podlasiu.Choć nie moje wyznanie, to lubię tam ładować akumulatory.To Grabarka.
OdpowiedzUsuńSwietna fotorelacja!!!
OdpowiedzUsuńPozdrowionka
"Płótno otarte o obraz"... Czego to ludzie nie wymyślą :D
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, piękna wycieczka.