Coroczny jarmark holeński (gmina Stary Brus), czyli impreza, na którą z niecierpliwością czekałam cały rok.Odpust (niestety nie dla nas-katolickich grzeszników)-jarmark rękodzieła -jak najbardziej DLA NAS, tym bardziej,że wierni wytrwale uczestniczyli w dwugodzinnej modlitwie
. A na kramach w małym skansenie same cuda:
Spotkałam znowu TKACZKĘ
która w zeszłym roku na moje pytanie "Skąd pani czerpie pomysły"-rozłożyła ręce i odpowiedziała po prostu:
-A tako ot...
Obiecałam sobie,że w tym roku muszę kupić tkaną przez nią narzutę. Zaczęło się wybieranie, dyskusja o kolorach i wzorach-"Patrzaj pani jaki weseli tulipanki tu zakwitli" i w dodatku okazało się,że cena taka sama jak w zeszłym roku.
-Nie podniosła pani ceny-zwróciłam na to uwagę
-Nigdy się nie podniosę-odpowiedziała wesolutko.
Kupiłam "wesołe tulipanki" z dołu drabiny, wiklinowy kosz w kolorze przejrzałej wiśni, koszyk na pieczywo pleciony z gałązek i na stoisku Parczewskiego Domu Pomocy Społecznej butelkę "zdecupażowaną" przez podopiecznych. zakupami pochwalę się po raz drugi , gdy zajmą należne im miejsce w przytulisku. HAMULCOWY o dziwo tym razem nie powstrzymywał mnie przed wydatkami ( chory, czy co) a nawet zachęcał do zakupów- na stoisku DPS-pokazał ludzką twarz
I TYLKO RAZ, gdy nie chciałam odejść od stoiska z piękną praską do sera
zaproponował
-To pokręć się tu jeszcze, może kto ma kozę lub krowę na zbyciu, bo z czego będziesz te sery cisnąć?
poniedziałek, 26 lipca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ehhh a nie mówił być kupiła browar jak chcesz sie napić piwa?
OdpowiedzUsuńSkąd ja to znam!
Ale praska cudna, a te ubrania jakie boskie!
a weseli tulipanki przesliczne :) a sama bym nabyla kapke w paski do ogrodu :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie wiadomo, kiedy koza może się przydac...A jarmark super, naprawdę zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńIle pięknych rzeczy na tym jarmarku!
OdpowiedzUsuńNa te tulipanki to ja też bym się skusiła.
A taka narzutę w paski mam od babci!
Pozdrawiam
Tulipanki przecudne!!!
OdpowiedzUsuńRzeczywiście prawdziwe cudeńka, ach! :))) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńA ja odziedziczyłam z mieszkankiem zielona kapę we wzorki bez tulipanków i nie doceniam:( strasznie drapiąca ta moja - nie moja. Taki chłop to skarb! doceniasz?
OdpowiedzUsuńZnowu się uśmiałam - wina nie moja:) Piszesz tak konkretnie i lekko, ach... cudny kilim kupiłaś, ale przyznam się, że ja na to nie patrzę, jagody zawsze po drodzę kupię i kwiaty i zielsko od babć - dlatego, że chce im się pracować... mimo renty, a 1 % od wielu lat na małą Madzię Zosię i cieszy mnie jak z jej zdrowiem lepiej i lepiej:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Jarmark cudów po prostu :)
OdpowiedzUsuńJa też chcę na taki jarmark!!! I tulipanki cudne, i koszuli kolorowe, a praska jak u babuni mojej! A nie, babcina nóg nie miała - na ławie stała. Poczułam zapach serwatki.... kiedy to było.... ponad 30 lat temu....
OdpowiedzUsuńKochana, bardzo proszę, odwiedzaj jarmarki i pokazuj!
Pozdrawiam, Ewa
PS. A gdzie przepis na prażuchę? Muszę skonfrontować z zapamiętanym z dzieciństwa.
Bardzo chciałabym tam zajrzeć :-)
OdpowiedzUsuńTeż tam byłam ;-)
OdpowiedzUsuńI kupiłam drewnianego koguta i obrazek ze skrzatem grającym na zakręconej trąbie - nie pamiętam jak ta trąba fachowo się nazywa. Może szumilas ;-)
Pochodzę z Podlasia. Znam to, a niedawno odkryłam na nowo podczas rodzinnej wycieczki; Siemiatycze, Bielsk, Białystok, Kodeń...
OdpowiedzUsuń"Hamulcowy" - nowy mistrz ciętej riposty :D Kozę jakąś kupiłaś? ;)
OdpowiedzUsuń