- w torbie- JAK ZWYKLE -się nie mieszczę!
- nikogo tam nie znam i z kim będę w pokoju (Jak dziecko-podsumował MĄŻ)
- chciałam wciągnąć w szkolenie KOLEŻANKĘ ,ale się nie dało ( na nic wrodzony wdzięk i urok osobisty- w zderzeniu z biurokracją niestety NIE DZIAŁA)
Jedynym jasnym punktem jest chwilowa separacja z ULUBIEŃCEM, który zasypia w błogiej nieświadomości, że zmierzy się jutro z zastępującym mnie DYREKTOREM. Ciekawe, czy JEMU też zada nurtujące go ostatnio pytanie:
-Od KOGO zalezy, cy sie zdaje do ceciej klasy?
-Przede wszystkim od CIEBIE- wyjaśniłam WĄTPIĄCEMU.Zależy jak się będziesz uczył ( nie zamierzam NA RAZIE go uświadamiać,że baaardzo trudno NIE ZDAĆ w drugiej klasie)
-No, ale KTO decyduje?- drążył dalej.
-JA- mściwie odpowiedziała PANI SATYSFAKCJA czyli wredna ja.
-Tat myślałem,ze moge mieć pserombane, bo sie z paniom kóce- zasmucił się
Wyjaśniłam STRAPIONEMU, że nie ma to żadnego znaczenia- ucieszył się, ale na krótko, bo dodałam też,że o wszystkim napiszę na świadectwie.
-A mama mówiła,ze nie miała pani prawa zabierać mi gluta!- spróbował zastraszania
-A nie mówiła,że masz przeprosić?
-Tez, no to pseprasam- i zaczął się histerycznie śmiać, bo jak wyjaśnił zauważył,że "Toledze wystają rózowe majtki, jak u dziewcyny".Kolega chciał zaraz sprawdzić, jakiego koloru majtki włożył dziś ulubieniec, ale na szczęście do rękoczynów nie doszło- skomplementował tylko ULUBIEŃCA -"A ty masz obes...." ( dobrze,ze siedzą na dwie odległości śliny- ucierpiała tylko podłoga.)
-Czy pani bierze jakieś leki?- zainteresowała się moim zdrowiem dziś PANI SZATNIARKA
-Bo jeszcze ma pani siłę się uśmiechać w TEJ KLASIE!
Wyjaśniłam ZATROSKANEJ,że nie lecę na psychotropach tylko:
- jestem PROFESJONALISTĄ z długoletnim stażem
- jutro wyjeżdżam i ktoś mnie TU zastąpi:)
W DOMU- prawie jak "ciche dni"
-Co ty tam będziesz robić?- zainteresował się STARSZY
-Szkolić się
-Jak pracować ze ŚWIRAMI?- dociekał dalej
-Nie- jak WYCHOWYWAĆ ŚWIRÓW I NIE ZEŚWIROWAĆ!
Był szybki.
-Ale przecież TATĘ wychowała babcia, to po co TY jedziesz?
Dobrze,że PAN I WŁADCA zasiada do meczu , BO JUTRO SYN-POMOCNIK LEŻAŁBY NIEWĄTPLIWIE POD PANELAMI.
-Nie jedź!-MĄŻ-(kocha :))-bo kto nam tu co ugotuje i posprząta?
Ale widząc morderczy błysk w oczach WYBRANKI, dodał szybciutko:
-Będę tęęęęsknił
-Znad zlewu pełnego garów- dodałam i wymaszerowałam z kuchni po raz kolejny PRZEPAKOWAĆ SIĘ
A W PRZYTULISKU KOLEJNY WEEKEND EKIPA POWITALNA BĘDZIE CZEKAĆ NADAREMNIE!
Dobryńkie!
OdpowiedzUsuńJa uczę w gimnazjum. Dzisiaj miałam odpowiedź uczennicy (celującej zresztą) z tematu: "Rewolucja francuska":
Pytanie (ja, namaszczona i godna):"Kto tworzył stan pierwszy w społeczeństwie francuskim u progu rewolucji?" - i czekam na odpowiedź: kler (albo duchowieństwo).
Odpowiedź (uczennica niemniej namaszczona i godna): "KLECHY".
I wyobraź sobie, że tylko ja się dusiłam ze śmiechu do końca lekcji. Oni się nawet nie skapczyli, jak to było śmieszne.
nie chcę Cię straszyć ale w Białymstoku dzisiaj na przemian: deszcz, śnieg, grad, burza, słońce - a Białystok to już "prawie" jak Suwałki:)
OdpowiedzUsuńOj toż to koniec świata!!!!Miłej podróży i weź rękawiczki!!!Wracaj szybciutko wzbogacona o nowości edukacyjne!Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPod koniec Maja ,bedziesz miala 4 pory roku :) oczywiscie ktore chcialas :))
OdpowiedzUsuńJa też ciepłolubna jestem, więc słoneczka życzę na tym biegunie... zawsze to poprawia widzenie świata. A jak słoneczko zaświeci to i towarzystwo okaże się całkiem do rzeczy. I ciesz się odpoczynkiem od garów (miej nadzieję, że pełna wanna nie będzie na ciebie czekać) i od ULUBIEŃCA ;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Trafiłam tu przypadkiem jakiś czas temu. Chcę tylko powiedzieć, ze uwielbiam czytać Twego bloga. Dzisiaj przeczytałam kilka ostatnich postów i po prostu gęba mi się śmieje /mimo niezbyt optymistycznych okoliczności/. Dzięki za pokazanie kawałka fajnego świata.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Teresa
Nie wyobrażam sobie jak nadludzk,ą siłę masz w sobie, żeby wytrzymac teksty tych "Dzieciątek" i nadal byc poważną panią pedagog:-)))
OdpowiedzUsuń