- nie zalewałam się w trupa
- nie grabiłam chodnika pod blokiem (do grządek nadal 146 km)
- nie sprzątałam
- gotowałam byle co- protestujących uciszałam hasłem JUTRO GOTUJESZ TY!
- telewizję oglądałam jednym okiem
- praca zawodowa zgodnie z zaleceniami psychologów o wolnym weekendzie, leżała spokojnie odłogiem w miejscu jej przeznaczenia , czyli w PLACÓWCE
- KOLEŻANKA dzwoni- nie rozmawiam długo-JESTEM ZAJĘTA!(pewnie pomyślała,że mam szlaban na rozmowy telefoniczne)
- zaniedbany MĄŻ sam musiał sobie wymyślić zajęcie, bo choć pogoda ładna-ja nigdzie nie wychodzę- BO SZYJĘ!
a JA CO? A JA NIC! BO JA TORBY SZYJĘ!(Jak w "Nie ma mocnych", ale tam bohaterka szyła obrusy)
-Kiedy zamykasz hurtownię-MŁODSZEGO wysłano widocznie w celach zaczepno-obronnych
-Jak skończę-głupie pytanie i takaż odpowiedź
-To znaczy w przybliżeniu KIEDY?Bo koledzy mają przyjść a tu taki SYF.
Po zwróceniu uwagi MŁODSZEMU,żeby się nie wyrażał, nie zwracając uwagi na przeciwności losu-(przyszyłam podszewkę odwrotnie i teraz moja torba uzyskała TAJNĄ KIESZONKĘ ukrywającą się MIĘDZY torbą a podszewką)wydłubując nitkę tępymi nożyczkami rzuciłam ŻARTEM ( ciężkim jak kilo kitu)
-Skończę jak wszystkie SPRZEDAM! I aż się zakrztusiłam obgryzanymi nitkami i swoim dowcipem
-A pomogłoby coś, gdybym kupił jako ANONIMOWY?- drążył dalej MŁODSZY
-Pomogłoby, gdybyś nie spalił niespodzianki PACANIE!
-A zresztą-zaczął głośno myśleć PACAN-na JAKI ADRES bym TO wysłał-domowy odpada, BO BYŚ SIĘ DOMYŚLIŁA-a WROGÓW TO JA NA RAZIE NIE MAM!
Dopiero w tym momencie zauważył,że w dłoni dzierżę odbezpieczoną broń-NOŻYCZKI!
Ale MAMUSIA była dziś we wspaniałomyślnym nastroju, więc obiecałam tylko:
-Będziecie te torby dostawać w prezencie DO KOŃCA ŻYCIA! I jeszcze WASZE ŻONY, DZIECI, DZIECI ICH DZIECI...zaczęłam się rozpędzać, ale mnie przystopował:
-Dobrze,że to się TERAZ DOPIERO ZACZĘŁO! MIAŁEM PRZYNAJMNIEJ 18 LAT SPOKOJU!
I zwiał chcichrając się diabelsko, ale cóż się dziwić przecież obcuje na co dzień ( do 19 maja-maturalna prezentacja) z PIEKŁEM.
A ja co ? A ja NIC! BO JA PRZECIEŻ TORBY SZYJĘ!
Kieszeniową Ulistnioną
SKROMNĄ DWUSTRONNĄ
KRACIAŚCIE KRATKOWANĄ JABŁONKĘ MINIATUROWĄ (Z DOMU NIEUDANY HAFT)
FASTRYGĘ HAFTOWANĄ PRZED DZIURAMI
PO DZIURACH
SZTRUKSICĘ Z LUMPEKS PASKIEM ZA ZŁOTÓWKĘ
UTYTĄ KOPERTÓWKĘ (JAK ZASŁUŻY DOSTANIE PASEK)KOMPLETÓWKĘ
Ale się ubawiłam czytając tego posta. Aż mąż ze zdziwieniem zerkał w moją stronę, kiedy zaśmiewałam się w głos gapiąc się w laptopa. Fajne te Twoje torby, ale może Ty się, kobieto, weź za pisanie ksiązki, bo- na mój gust-marnujesz talent.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNo no, ja mam takie samo zdanie jak przedmówczyni. Książka byłaby hitem! Uwielbiam czytać Twojego bloga. A torby rewelacja. Zwłaszcza te dwie ostatnie.
OdpowiedzUsuńCały czas Ci to samo powtarzam- pisz książkę i zarabiaj na torbach- rewelacja.Są de best.
OdpowiedzUsuńNie od dziś wiadomo, że współcześni nie potrafią docenić prawdziwego artyści. A już domownicy... szkoda gadać. Pięknie szyjesz OLQO a piszesz jeszcze lepiej, więc oczywiście przyłączam się do chóru wołających o książkę. :)) PISZ!
OdpowiedzUsuńNo i powstaly piekne torby.Milo z takimi wyjsc po zakupy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
Ja dołączam się do koleżanek!!! I koniecznie do co 100 egzemplarza książki dodaj torbę - taki mały gratisik ;)
OdpowiedzUsuńbiorąc pod uwagę że nie sprzedałabym nawet egzemplarza- w zakresie toreb wyszłabym na plus, ale dziękuję moje WSPIERALNICE KOCHANE
OdpowiedzUsuńNa prawdę wspaniale piszesz i z ta książką to bardzo dobry pomysł. Torby są super. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTu się nie zgadzam. Ja kupiłabym jedną, moje przedmówczynie zapewne też po egzemplarzu, więc może warto jednak pomysleć o pisaniu.
OdpowiedzUsuńUlistniona jest cuuudnej urody...
OdpowiedzUsuń