poniedziałek, 19 kwietnia 2010

ZAPOWIEDŹ MORDU CZYLI OJCIEC Z SYNEM KŁADĄ PANELE

Kolejny poniedziałek.W domu cisza aż dudni, bo STARSZY w towarzystwie MISTRZA ROBÓT WSZELAKICH, zwanego TATUSIEM (jak się chce zarobić większe kieszonkowe to OJCIEC awansuje na TATUSIA) kładzie panele u RODZICIELKI i o ile się nawzajem przy tym nie pozabijają, to to trochę potrwa. MŁODSZY w przerwach między PIEKŁEM a PIEKŁEM okraszonymi zadaniami z matmy, przy których wymiękłam już dawno ( a maturę w końcu mam!) podnosi ciężary na siłowni( po to,żeby potem powiedzieć,że nie ma siły wnieść zakupów na nasze 4 piętro bez windy-BO JEST ZMĘCZONY I SŁABY).
MAM CAŁY DOM DLA SIEBIE!I o dziwo jakoś wcale tak bardzo mnie to nie cieszy, bo mam apokaliptyczne wizje (co to znaczy obcowanie z piekłem na co dzień).Dawniej, gdy pobyt w jednym pomieszczaniu z POTOMKAMI przypominał obcowanie z cyklonem i to nie w jego oku (bo tam ponoć cisza), za TAKIE CHWILE oddałabym zęby mądrości (i tak kiepskiej jakości) a dziś martwię się, czy nie zostanę matką OFIARY I żoną DZIECIOBÓJCY, bo tak często wyglądają relacje miłości i wzajemnej adoracji w naszej rodzinie. Dobrze,że nie muszę NA RAZIE  w tym uczestniczyć. Ale i tak wcześniej czy później odbębnię swoje na kanapce RODZICIELKI, wysłuchując jej zbawiennych rad na temat WŁAŚCIWEGO WYCHOWANIA, oraz jak okazywać innym MIŁOŚĆ i CO ZROBIĆ,ŻEBY CIĘ WSZYSCY LUBILI?( z akcentem na "wszyscy", bo ją wszyscy lubią-jak sama twierdzi).
Zazwyczaj wytrzymuję bez mrugnięcia ( w końcu lata praktyki zebrane na konferencjach, kiedy twarz słucha a myśl buja swobodnie), ale raz ośmieliłam się:
-To jak TY MNIE wychowałaś,że teraz taka niewychowana jestem?
Rodzicielka nawet się nie obraziła, ale widać,że tę kwestię miała już od dawna przemyślaną
-BŁĄD W SZTUCE- a poza tym ty byłaś pierwsza i to NA TOBIE ćwiczyłam. I tu ma rację.
Ja takie BŁĘDY KOCHANE w domu mam dwa( do trzeciego się nie przyznaję, bo to zasługa TEŚCIOWEJ).Z rozczuleniem słucham , jak to córeczki KOLEŻANEK mówią im,że są NAJPIĘKNIEJSZE-zamiast JEST COŚ NA OBIAD?, pożyczają ciuchy, biżuterię (no tego to bym w wykonaniu moich chłopaków nie zniosła- wolę jak jest), BEZUSTANNIE się zwierzają..
Wprawdzie STARSZY bytujący u kolegi też mi się zwierzył:
-Byłem u kumpla, wiesz jak JEGO mama dobrze gotuje? ale nie wiem czy każdy chciałby doczekać TEGO TYPU zwierzeń.
Autorytetem jestem w domu jedynie w zakresie nauki, bo jak twierdzą POTOMKOWIE
-TY KUJONEM BYŁAŚ I CO NIECO TAM PAMIĘTASZ.
Posiadanie SYNÓW ma jednak niezaprzeczalna zaletę-NIE MUSZĘ WSPÓŁDZIAŁAĆ-czytaj współzawodniczyć-a tak właśnie wyglądają wszystkie "męskie prace" robione wspólnie.
Gdy spotyka się TRZECH NAJMĄDRZEJSZYCH i do tego KIEROWNIKÓW ( a robić nie ma komu), to o ile nie jest to  trio słynnych tenorów- o sukcesie  nie ma mowy.
A PRZECIEŻ KAŻDY DOBRZE WIE ,ŻE NAJMĄDZRZEJSZA JEST KIEROWNICZKA- nawet jeśli przyczaiła się za bawełnianą firanką:)

2 komentarze:

  1. Oluś z tym pożyczaniem ciuchów z córkami to bywa różnie, bo mama rozm. 46 a córki 36.Chyba że akurat była moda na lejby:))).Ale i tak się uchahałam.Mamuńcie zawsze są kopalnia rad i mądrości wszelakich.Moja też tak ma.

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja mamcia jest tak daleko, że na dobre rady szkoda nam czasu, ale na teściową w tym względzie zawsze mogę liczyć. A z córką owszem, pożyczamy sobie różne rzeczy: "Oj, mamuś, szkoda, że te korale są zepsute, takie piękne były!" - ano były, dopóki nie znalazłam ich w pokoju dzieci, rozerwanych i rozsypanych po dywanie. Nikt nic nie wiem, nikt nic nie widział, a przede wszystkim: nikt ich nie zabierał z sypialni ;) - a jednak podejrzewam śpioszka - siedział najbliżej.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń