Pojechało się i już mniej chętnie powróciło na łono PLACÓWKI ..Nieco chętniej wróciło się do domu, chociaż nie powitano mnie tak, jak w suwalskim DOMU NAUCZYCIELA
"Nie zna życia, kto nie służył w marynarce..." i nie jeździł na SZKOLENIA.
- pogoda jak drut- słonecznie i tak zimno,że kostnieliśmy -jak drut
- jedzenie- smakołyk poganiany smakołykiem i w dodatku NIKT nie kazał MYĆ GARÓW!
- tereny- bajeczne -gdyby nie 12 godzin jazdy i zatrzęsienie jezior uwierzyłabym z mety ,że jestem w Bieszczadach
No i nasz przewodnik- chylę czoło razem z beretem, bo poznałam CZŁOWIEKA Z KLASĄ.Sama jestem PANIĄ Z KLASĄ, ale ciągnącą się za mną parami, więc PRAWDZIWĄ KLASĘ potrafię zidentyfikować od razu.
Suwalszczyzna oferuje również atrakcje dla miłośników:
- jazdy rowerowej z mapą (żadne tam gps, czy inne badziewie)
- przygód ( w tym bliskich spotkań trzeciego stopnia z ARMIĄ CZERWONĄ, gdyby przez pomyłkę, ktoś zapędziłby się na "ZAORANE"
JA do nich niestety nie należę i tylko symbolicznie wystawiłam kończyny za granicę
Jedna noga na "ZAKAZANYM" bez wizy, druga na przyjaznej Litwie
- odważnych smakoszy
- Tych, którym się WYDAJE ,że nie mają lęku wysokości
ale wystarczy spróbować miejscowego DZIEŃDZIABRA i wszelkie lęki mijają
- wilków jeziornych, podróżujących "szlakiem"
- miłośników wrażeń z pogranicza klasustrofobii
- odważnych degustatorów cudownej leczniczej wody
- oraz bliskich mi duszą miłośników SPOKOJU!
W tym eremie wigierskim zamieszkałabym od razu
- nałogowych zjadaczy MROWISKA , do których się zaliczam
A DLACZEGO PRZYWIOZŁAM TYLKO JEDNO?!!! ......BO ZAPOMNIAŁAM ZABRAĆ Z DOMU PORTFELA!!!!! I MIAŁAM TYLKO DROBNE!!!!!
Płacz jednak zostawiłam sobie na powrót do rzeczywistości i słusznie, bo dziś w pracy dowiedziałam się, czytając opis wybranego zwierzątka,że BARAN JEST SKŁADANY Z KRWI, KOŚCI I ZE SKÓRY, oraz odczytałam uczniowski podpis pod ilustracją przedstawiającą indyka-PAW, gęś- KOGUT i to w obecności PRAKTYKANTKI W NIEMYM OSZOŁOMIENIU ogromem wiedzy moich podopiecznych.
-Niech się Pani nie martwi- pocieszyłam ją
-W ŚRODĘ PANI ICH WSZYSTKIEGO NAUCZY:)
Czyli wyjazd ,widzę się bardzo udał.
OdpowiedzUsuńA i dzieci jak zwykle wiedzą zabłysnęły (;
Pozdrawiam
Wyjazd mozna zaliczyc do udanych!
OdpowiedzUsuńRobiąc przegląd blogów, Twój zawsze czytam jako ostatni, w myśl zasady, że najlepsze zostawia się na koniec. To taka smakowita wisienka na torcie.
OdpowiedzUsuńNo wreszcie jesteś Olqo i widzę ,że pałasz ogromnym entuzjazmem do pracy pedagogicznej po niewątpliwie ważnym szkoleniu :)
OdpowiedzUsuńSwietny wypad mialas.
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, ze pogoda nie sprzyjala.
Pozdrawiam
Zacznę od końca - a z czego innego może być składowany baran?
OdpowiedzUsuńZdążyłaś tam wszędzie być, zaczerpnąć wiedzy i wydać wszystkie pieniądze?
Cieszę się, że już jesteś W domu, nie wiem jak Twoje chłopy, ale ja tęskniłam.
A to mrowisko to z czego, czy aby słodkie?
OdpowiedzUsuńMrowisko to jakby faworki vel chrust w formie górki posklejane miodem i posypane makiem i rodzynkami.Je się je odłamując po kawałku i odganiając pchających się innych amatorów-PYCHA!
OdpowiedzUsuńWyjazd udany! Super!!
OdpowiedzUsuńOLQA,podoba mi się Twoje podejście do świata i okolicy.Jesteś zaprzeczeniem mojej znajomości "uczytielek".Te które znam(poza JEDNĄ!!!)żyją jakby poza światem,są suche,bezpłciowe i w wiecznych pretensjach:)))))a u Ciebie nieustanna pogoda ducha:))))tak trzymaj!!!
OdpowiedzUsuń