wtorek, 20 kwietnia 2010

OMIJAĆ Z DALEKA, gdy się nie udaje

Panowie-świeżo upieczeni SPECJALIŚCI OD PANELI wrócili wczoraj zadowoleni i weseli jak skowronki na wiosnę, bo:
  1. nie pokłócili się o dziwo( a już miałam nie wierzyć w cuda)
  2. UDAŁO SIĘ!-czyli praca poszła gładko, nic nie zepsuli
RODZICIELKA wniebowzięta! .
Zawsze powtarza,że ZIĘCIA to ma wymodlonego i powiedzenie,że przeciwieństwa się przyciągają to w przypadku NASZEGO małżeństwa akurat najświętsza prawda!
No i dobrze! WIDOCZNIE JESTEM NIE TAKA ŁADNA JAK SPRYTNA,że TAKIEGO CUDMĘŻA udało mi się zwabić, upolować i w dodatku zatrzymać (mam nadzieję na zawsze-choćby przez wzgląd na zadowolenie MAMUSI).
A MNIE SIĘ DZISIAJ NIC( w sensie zera absolutnego) NIE UDAJE!
W PLACÓWCE-ulubieniec zapominając o "RELACJACH"  autorytatywnie stwierdził:
-I teras musi pani tego gluta, co strasyłem nim toledów wyciongnońć z kosa, jak go pani wyzuciła,bo to jest MOJA WŁASNOŚĆ ( i tu akurat miał świętą rację).Na szczęście w naszej klasie panuje w tym względzie  podstawowa zasada samoobsługi-POTRZEBUJESZ CZEGOŚ Z KOSZA-WYCIĄGNIJ TO SAM. A ponieważ inne argumenty:
  • 1000 razy mówiłam Ci,żebyś się tym nie bawił
  • ostrzegałam,że zabiorę, gdy będziesz straszył kolegów
  • glut z czerwonego stał się czarny- tak go ubrudziłeś 
(Chór głosów dodał w poczuciu grozy-"I ON TO JESZCZE OBŚLINIŁ!".Na myśl o tym, co przed chwilą trzymałam przez sekundę w ręce, zrobiło mi się niewyraźnie)
nie trafiały do OBROŃCY PRYWATNEJ WŁASNOŚCI- przypomniałam w/w zasadę , co skończyło się próbą uduszenia-nie ZBRODNICZEGO NAUCZYCIELA (bo morderca nie sięgał) ale kolegi, który był najbliżej, bo jak się wyraził przyszły dusiciel :
-Był najbizej a w ogóle zawse musi być przez TODOŚ!
Zagrożony zakazem malowania świecą i farbami (a jak każdy babracz lubi takie eksperymenty), dał się szybko spacyfikować i tylko gniewne spojrzenia spod zmarszczonych brwi, przenoszone ze mnie na kosz obwieszczały:PAMIĘTAMY!
Jutro w Placówce nastąpi zapewne ciąg dalszy wendetty, ale póki co, w poczuciu odwalonej dobrej i nikomu niepotrzebne,pomknęłam do domu i moich TOREB. I kolejne FIASKO!
Prąd- był, maszyna- sprawna, pomysły-obecne, ale wykonanie żenada łamane przez wstyd!Nie dały się szyć!
A to się marszczyło,

a to się zaszyło nie to co potrzeba (np. kieszonkę-dookoła)
NIEUDAŃCA próbowałam maskować równie nieudanym " ściegiem drabinkowym",ale nie pomoże nic, gdy podszewka nie pasuje do góry( to tak jak z ludźmi)
A W DODATKU, CI TAM ZNOWU ZADOWOLENI, BO IM SIĘ UDAŁO!
ŻÓŁĆ ZALAŁA MI TRZEWIA a w takiej sytuacji KAŻDY, nawet ten WYMODLONY, wie jak udzielać pierwszej pomocy:


Przede wszystkim-MYŚLEĆ O SOBIE i salwować się ucieczką, a potem





z bezpiecznej odległości sprawdzać, co jakiś czas, czy POŁOWICY przeszło.


PRZESZŁO, bo co by nie przeszło....ELEGANCKA I PIĘKNA W ZAMYŚLE TORBA została zdegradowana do roli WORA NA ZIEMNIAKI

a KRÓLOWA RĘKODZIEŁA, czy też, jak twierdzi KOLEŻANKA -CEPELII ( jutro się z nią policzę) poszła SWOBODNYM KROKIEM....SPIEPRZYĆ OBIAD NA JUTRO( na szczęście juto konferencja i JA nie będę tego jeść)

10 komentarzy:

  1. Ale jaki masz piękny worek na ziemniaki :) Zazdraszczam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. tylko po co workowi wewnętrzna kieszonka? Na obierki-za mała:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie, na obierki nie. Na kozik,żeby zawsze był pod ręką ;)
    O właśnie! a moze to jest płocienna torba na grzyby? z kieszonką na nożyk? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. a skąd ja w naszym ostatnio suchym lesie tyle grzybów znajdę

    OdpowiedzUsuń
  5. Torba super.Na ziemniaki to jej trochę szkoda.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Może być na cebulę... O, proszę, jaka praktyczna!
    "Na szczęście jutro konferencja" - toż to balsam na duszę dyra :)

    OdpowiedzUsuń
  7. O, ja też mam worek na ziemniaki z wewnętrzną kieszonką zamykaną na zamek;)) I uważam, że mozna by to wylansować jako nowy trend dekoratorstwa domowego;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tfu, tfu...było, minęło. Skumulował Ci się pech w jednym dniu, to masz go już z głowy na najbliższych kilka, -naście, -dziesiąt.

    OdpowiedzUsuń
  9. worunio na ziemniaczki super!!!I jak i z elegancją...śmiało możesz wylansować nową modę!!!Grunt że humor dopisuje i potrafisz znaleźć wyjście z sytuacji!!!Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. jak ja żałuję, że nie mogę Cię czytac na bieżąco. Ale jak juz dopadnę do twojego bloga, to od razu mi sie humor poprawia i buziol cieszy:)
    pozdrawiam serdecznie czyniąc uroki, coby pech Cię opóścił

    OdpowiedzUsuń