sobota, 8 czerwca 2013

usycham z tęsknoty i torby szyję

Właśnie ostatecznie i nieodwołalnie między jednym krokiem komersowego poloneza a drugim ( a co !-miałyśmy z KOLEŻANKĄ WYJŚCIE  w wielkim stylu) potwierdziło się,że z wyjazdu na naszą wieś w przyszłym tygodniu nici:(. Mamy festyn szkolny, który:

  1. musi odbyć się w piątek ( żeby nikt nie mógł nigdzie wyjechać)
  2.  uświetniać bedzie moja  własna osoba, która jest nieodzowna ( jak mi innych czterdziestu męczenników)
A na wsi



 drzewa  pięknie przekwitają

nawet w deszczu jest pięknie
pęcherznica - jak rzadko - bez mszyc


 nawet mak się postarał

 bluszcze pną się...aż do talerzy
okazyjnie , bo za 3 zł kupionych wiadomo gdzie
i
ROBOTA CZEKA!!!!
w domu

 i na zapuszczonych grządkach

A po robocie kawka w pięknym dzbanku od Agi z "Oazy"

 albo odkurzanie zakurzonego
PRZYBORU PODSTAWOWEGO, bo osy już zwietrzyły browar i PRZYKRYWKA musi być!

Jęczę i marudzę ale nikt nie ma litości. A tak bardzo się starałam.

  1. Z poświęceniem odbyłam wycieczkę szkolną, podczas  której TAJFUN odnowił zapasy broni białej, którą zamierzał wypróbować w drodze powrotnej na okolicznej autokarowej ludności ( również uzbrojonej), ale powstrzymywał się dzielnie, bo był w zasięgu  TEJ CO ZBIERA WYMIOCINY KOLEGÓW DO CIENIEGO WORECZKA-nie wiem, co sobie wyobrażał, ale wolał nie ryzykować.
  2. Zaryzykowałam i wzięłam udział w organizowanym przez castoramę " Majsterkowie" ( polecam)- robiliśmy stojaki na kubki z elementów drewnianych.Pełna podziwu patrzyłam jak panowie instruktorzy podstawiają własne palce między deskę a młotek WYMACHUJĄCYCH NIM MAJSTERKOWICZÓW. Obyło się bez ofiar w ludziach ( nadal ledwo w to wierzę) a w podzięce RUSAŁKA w drodze powrotnej oświadczyła,że MA CAŁY DZIEŃ ZMARNOWANY, BO WŁAŚNIE W AUTOBUSIE ZROBIŁO JEJ SIĘ NIEDOBRZE. Gdy jej marudzenie nieco się zapętliło, nie wytrzymałam:
-Przestań wreszcie marudzić, przecież ci się podobało na warsztatach, a od  15 minut nie jedziesz już autobusem, to powinno być ci już chyba lepiej!- w myślach zaciskałam już palce na labidzącej szyjce
-A PANI JEST NAŁUCZYCIELKĄ, TO SIĘ PANI POWINNA PRZYZWYCZAIĆ DO RÓŻNYCH DZIECI-odparowała RUSAŁKA i niestety miała rację- dalszą drogę odbyłyśmy w kontemplacyjnym milczeniu.
 AMATOR wsi zapowiedział,że skoro ja nie mogę, weźmie TEŚCIA i przynajmniej " jakąś robotę się pchnie" ( widocznie ze mną to tylko lenistwo ), ale nie jest nastawiony entuzjastycznie, bo teść jak wiadomo wychowany na ideałach PSTROWSKIEGO, co niechybnie skończy się długotrwałymi zakwasami u TEGO, CO NIE POSZEDŁ W OJCA ŚLADY.
Pozostaje mi tylko TORBIZM w wiejskim wydaniu:

 własnoręcznie aplikowany


 międzynarodowy bo z tkaninki Marimekko
i wiejsko ceratkowy

 ze zwisającą smętnie  jak ja"kukardą".
Dobrze,że chcociaż słońce wyszło, bo już zaczynałam SZYĆ NA CZARNO, czego efekty pewnie pokażę, gdy trafiający mnie szlag minie. Pozdrawiam wszystkich czytaczy i oglądaczy a szczególnie tych z betonami ( jak ja) za oknem.:)

17 komentarzy:

  1. Tak mi przykro, że nie możesz wyrwać się z tych betonów. Zieleń działa bardzo kojąco, na szczęście wakacje tuż tuż:)))
    Talerzyki przecudowne i w niezwykle atrakcyjnej cenie !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. lubię,lubię ,lubię i torby i historie z życia wzięte :)pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha - co komu... U nas zieleń bucha drzwiami i oknami, ale te deszcze... burze...
    Torbiszony piękne jak zawsze! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pewnym dobrodziejstwem etatu jest to, że zawsze sobie człowiek może powieszać inwektywy na tego kogoś kto mu weekend zapaskudził.. ale jak się samemu organizacyjnie spaskudziło sprawę iw weekend nadrabia się grzechy .. to dopiero niecenzuralne słowa się cisną hihihihi :))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo lubię Czytać Twoje teksty. Torbizm imponujący. U nas dopiero dziś jest słonecznie, ale tak mokro, że po kostki zapadam się w błoto. W ogrodzie szaleństwo chwastów. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Olu,Twoje pisanie chociaż marudne wpływa na mnie bardzo pozytywnie(czyt:wesoło) dzieci to masz udane,te szkolne:)i pomyśl sobie,że nie ma tego złego coby na dobre nie wyszło:)))wysyłka M z tatusiem:))))))))

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie dziwię się, że tęsknisz...Też bym tęskniła za taką wsią. Torba ostatnia "wiejsko-ceratkowa" bardzo ładna :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Ach, no i fajnie...rozłóż się wygodnie, oglądaj masę babskich seriali, nałóż maseczkę z żółtka kurzego na włosy, błotną na twarz i relaksuj się na balkonie:)

    OdpowiedzUsuń
  9. U nas festyn w niedzielę... efekt ten sam :(
    Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  10. Szkoda,że musimy wybierać rzeczy ważne i ważniejsze
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Mimo wszystko troszkę Ci zazdroszczę i Tajfuna i Rusałki i wszystkich innych, czyli po prostu pracy z dziećmi, którą bardzo lubię, a nie jest mi teraz dana.
    Torby jak zwykle bardzo ładne, szczególnie ta z czerwonym.
    W takim razie mnie pozdrawiasz troszkę mniej, bo mam za oknem bezkresną zieleń i ani grama betonu, czego i Tobie życzę!

    OdpowiedzUsuń
  12. czasem plany biora włeb , jak to w szkole , ale torby sa super pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  13. oj ta Rusałeńka:))))))..a mi sie wydaje ,ze to nie pecherzyca tylko kalina...która mszyce szmią u mnie co rok na potegę:)))

    OdpowiedzUsuń
  14. Te ostatnie króliczki słodziuchne :)))

    OdpowiedzUsuń
  15. Olqa nawet nie chcę wiedzieć czy "cienki woreczek" się przydał... ;) A z torbami jest całkiem dobrze :) wcale nie widać po nich deszczu :)Ściskam kochana - jak zawsze.
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  16. O boszsz, jak ja lubię czytać Twoje posty... Oglądać i zachwycać się Twoimi dziełami też, ale czytać....

    OdpowiedzUsuń
  17. Bardzo lubię tu do ciebie zaglądać bo twój sposób w jaki opisujesz dzień powszedni zawsze poprawia mi humor.Jest tylko małe ale...za rzadko piszesz!!Ja bym chciała tak codziennie wprawiać się w dobry humor czytając twoje posty.Wiem,wiem to nie możliwe ale pomarzyć każdemu wolno
    Pozdrawiam cieplutko i czekam niecierpliwie na następne posty

    OdpowiedzUsuń