GŁOSKUJEMY- "Jedzie pociąg naładowany towarami na głoskę P..."- wskazuję paluchem na NIEWINNĄ OFIARĘ.
Oczy NIEWINNEJ OFIARY ze spodków zmieniają się w wieeelkie talerze, tak ,że bez trudu można przez nie zajrzeć w głąb mózgu, gdzie nie pląta się ŻADNA, nawet przypadkowa myśl.
-Jest tego dużo w piaskownicy-P.....-WYDAJE MI SIĘ ,że ułatwiam sprawę.
-WIADERKO?-NIEWINNA OFIARA pełna nadziei
-PRAWIE... pocieszam , ale na P.....(uparłam się jak głupia- widzę to po minach ZGROMADZONYCH)
-ŁOPATKA?-OFIARA się nie zraża a ja SIĘ PODDAJĘ (ale tylko w TYM MOMENCIE).
W domu "wracam do korzeni", czyli do czasów z początków mojej kariery zawodowej, kiedy dzieciaczki przychodziły do szkoły "saute"- kleję, rysuję i kombinuję- a czas nie gumka od majtek.
ZANIEDBANY MAŁŻONEK uwozi mnie na wieś- ALE Z ROBOTĄ-bo muszę!!!
WÓJT miło nas zaskoczył
NOWA DROGA!!!! niczym autostrada PRAWIE do naszych drzwi a już traciłam nadzieję:)
Piękna przyroda studzi trochę zapał do pracy
ale nie poddaję się jej urokowi , bo w domu zauważam TOTALNY BRAK POCZĘSTUNKU DLA MYSZY-wniosek-GDZIEŚ LEŻY NIEODKRYTY TRUPOSZ!
O ile żywa mysz nie budzi moich zastrzeżeń ( o ile nie lata po mojej pościeli)- do TRUPOSZY mam wstręt PRZEOGROMNY.
-Ja też się brzydzę- udaremnił moje wysiłki WROBIENIA GO w przegląd zakamarków -CZŁOWIEK OD ZADAŃ TRUDNYCH.
Delikatnie zaczęłam przekładać poduchy. Pod ostatnią-GRATIS NIESPODZIANKA -PRAWDZIWA -CAŁKIEM ŻYWA- ZWINIĘTA W KŁĘBEK-ŻMIJA ZYGZAKOWATA!!!!
-Tu jest żmija-przywołałam półgłosem CZŁOWIEKA
-CO MASZ NA MYŚLI MÓWIĄC ŻMIJA?- zapytał przytomnie
WSKAZAŁAM PALCEM- TO!
CZŁOWIEK z lekka pobladł i poleciał po łopatę.
Potem zaczęło się przeszukiwanie kątów i obdzwanianie SPECJALISTÓW, czyli po prostu wszystkich których znamy.
Efekt przeszukiwania
malownicza dziura pod kanapą
- BRAT pocieszył mnie-żmije GROMADZĄ SIĘ w bezpiecznych miejscach na przezimowanie, ale TAK OD RAZU PO UGRYZIENIU SIĘ NIE UMIERA (niech tu przyjeżdża i śpi- komentarz MAŁŻONKA)
- KOLEŻANKA bardzo się przejęła-TAK SPECJALNIE MNIE STRASZYSZ , ŻEBYM JUŻ DO WAS NIE PRZYJECHAŁA!
- FOKSIOWA -zmartwiła się wywaleniem żmii na zbity pysk, bo miała koncepcję zapakowania w/w do woreczka i podrzucania ODWIECZNYM WROGOM.
- SIOSTRA- radziła zrobić nalewkę ŻMIJÓWKĘ -żeby nic się nie zmarnowało
- POZOSTALI wyrażali swoje własne opinie, sprowadzające się do "JA BYM SIĘ TAM BAŁ SPAĆ"
- MAŁŻONEK PODSUMOWAŁ DEBATĘ- SWÓJ DO SWEGO CIĄGNIE!-i dlatego NASTĘPNE ŻMIJE BĘDZIE WYWALAŁ Z DOMU SAM!!!!
ło matko...żmija??????myszy sie nie lękam...ale takiej gadziny..????nie mam pojęcia co bym uczyniła...poza wrzaskiem!!!!!!
OdpowiedzUsuńdzieciaczki...słodko niepojętne:)))
Trupi smrodek po myszach to nic w porownaniu ze zmija, nalezaloby zajrzec do tej dziury czyli najpierw wyjac deske, ew. nieproszonych gosci usunac, deske wymienic na nowa i przeszukac chate w oszukiwaniu innych dziur. Pewnie tak zrobiliscie, bo podejrzewam, ze zadne z was nie odwazyloby sie tam spac. Szkoda, ze spray'u odstraszajacego na zmieje nie wynalezli jeszcze..
OdpowiedzUsuńsciskam
Basia
Ależ Pani szaleje, już na P a dopiero połowa września ;);D
OdpowiedzUsuńCzłowiekowi do zadań trudnych należy powiedzieć, że łóżko jest wspólne i na jego połowie, żmija leżakowała ;D
Moc buzioli dla Ciebie :***
Tę noc spędziłabym na hamaku , mysz to pikuś w porównaniu ze żmiją .
OdpowiedzUsuńPrzytulisko bywa oazą spokoju , ale też potrafi zaskoczyć nieproszonym towarzystwem , osobiście zerwałabym całą !!! podłogę , nie ma zbyt wysokiej ceny za spokojny sen .
Nie zazdroszczę maluchom , dopiero 18 .09., a Wy już przerabiacie literkę "P" , zastraszające tempo , lada chwila skończy się alfabet /hahaha.../ i co dalej ? pozostaje matematyka tam można liczyć w nieskończoność.
P.S. miałaś rację , nawet p.minister doszła do wniosku ,że palnęła głupstwo .
Pozdrawiam Yrsa
Ja na ten kaganek oświaty też chucham i dmucham i tchu na niewiele poza tym mi starcza.
OdpowiedzUsuńTakiego ssssssssuper gościa też nie chciałabym w piernatach spotkać. Bardzo gościnne to Wasze przytulisko skoro goście drzwiami , oknami i dziurą w podłodze się garną;)
Pozdrawiam serdecznie:)
o żesz Ty:)żmija!a jeszcze TEN Ci powie ,że ciągnie swój do swego...no nie ,ta zniewaga krwi wymaga...ja dziękuję za takie przytulisko:)))
OdpowiedzUsuńOfiara... wymiata;D
OdpowiedzUsuńOj te maluchy...ale dasz radę!!!!Spotkanie za żmiją mrożące krew w żyłach dobrze że obok Ciebie był Twój Człowiek do Zadań Trudnych!!!:)Miłego tygodni!
OdpowiedzUsuńO matulu! Węży nie lubię, całym swym ...letnim życiem! Ze szczególnym uwzględnieniem żmij! Ale sie dopytam z troski, żmija usunięta została na tej łopacie??? Tak mnie jakoś ciarki przechodzą że moglibyście znów się napatoczyć...
OdpowiedzUsuńPowodzenia w niesieniu kaganka, przy okazji ja przy głoskowaniu pewnie bym powiedziała: pudełko??? U moich dzieci prócz znikomej już ilości piasku właśnie pudełka zajmują największą częśc piaskownicy:))))
Fajniej jednak byłoby znaleźć pytona lub piękne boa:)))
OdpowiedzUsuńStrach dzieci przed nauczycielem jest niczym w porównaniu strachu dorosłych przed tymże:)))
Kiedyś u nas znalazłam węża - bałam sie bardzo, teraz jestem oswojona, wiem już też, że węże potrafią być całkiem miłe, są ciepłe i suche, a nie atakowane nigdy nie zaczynaja pierwsze. ;)
OdpowiedzUsuńPogrzebaczyk i wiaderko to nalepszy sprzęcior do odłapania delikwentki i wyniesienia na łono natury, rawda? :D Pozdrawiam najserdeczniej! :D
brrr to ci dopiero historia.....horror teego bym się nie spodiewała
OdpowiedzUsuńAle przeciez weze zjadaja myszy..... moze powinniscie sie z nim zaprzyjaznic jakos? To bylby taki ekologiczny sposob na myszy ? Co Ty na to ? Nie ??? Dlaczego ????
OdpowiedzUsuńSie uśmiałam!!!
OdpowiedzUsuń