W domu zabójcze +4 - na dworze +8-pijemy rytualną kawę na zewnątrz i cieszymy się UPAŁEM zanim wejdziemy i zaczniemy szacować pozimowe szkody.
Łazienka postanowiła zapewnić nam atrakcję typu GWIAZDY TAŃCZĄ NA LODZIE, ale nie doczekała się, bo przyszły roztopy i z lodu pozostał na podłodze malowniczy basenik ( dobrze,że podłoga z dołem pośrodku, to się nie rozlało i tkany dywanik przyjął większość wody z godnością charakterystyczną dla DOBRZE UTKANYCH- zmieniając tylko barwy na bardziej "nasycone" i witając DAWNO NIE WIDZIANĄ I JEJ PÓŁBUTY uroczym CHLUP!
Buty zniosły to powitanie z godnością ( szkoda,że GOSPODYNI nie poszła w ich ślady- zamiast powitania śląc w przestrzeń słowa, które wszyscy znamy, ale NIE POWTARZAMY,żeby nie ryzykować mycia buzi mydłem-od środka).
Sprawca czynu- CICHA RURKA wespół z CIEKNĄCĄ SPŁUCZKĄ, (dla której to była recydywa)-wzięły i się ROZPĘKŁY!
-Wiedziałem,że tak będzie- skomentował to DOMOWY HYDRAULIK( chwilowo w myślach przemianowany na PARTACZA) uciekając przed ociekającą szmatą, ręcznikiem, starymi spodniami i wszystkim co mi wpadło w ręce.Od razu wyjaśniam-NIE MIOTAŁAM W CZŁOWIEKA, TYLKO W STRONĘ WANNY a,że był PO DRODZE.... KAŻDEGO SZKODA!
Po usunięciu usterek i karnym demontażu spłuczki recydywisty oraz napełnieniu wiaderka dzielnie przyjmującego ZASTĘPSTWO- usiedliśmy w poczuciu dobrze wypełnionego obowiązku, racząc się już nie kawą ale napojami dostarczającymi zupełnie niepotrzebnych i szkodliwych kalorii.
Jakież było moje zdziwienie, gdy pół godziny później- DEJA VU- ZNÓW BASEN!
Tak to bywa, gdy jako rezerwuar wody ZATRUDNI SIĘ DZIURAWE WIADERKO!
Nigdy jeszcze podłoga nie była tak dokładnie ODMOCZONA i umyta- za parę miesięcy GRZYBOBRANIE BEZ WYCHODZENIA Z DOMU JAK NIC!
Podwórkowe gile takich problemów nie mają, bo pakują się pewnie,żeby u siebie OTWIERAĆ SEZON:)
wtorek, 15 marca 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
przydalaby sie teraz wysoce plusowa temperatura tak, na zewnatrz jak i na zewnatrz posiadlosci to by wyschlo raz, dwa bez ryzyka grzybobrania bez wychodzenia z domu w przyszlosci, bo szkoda mi Cie kochana, oczami duzy widze Cie na kolanach ze sciera czy co tam sie nawinelo pod reke, a talent pisarski tymczasem marnuje sie.
OdpowiedzUsuńbuziole
Basia
Ale masz gila kochana, wspaniały!!!!!!!!!! Wszelkie podteksty są niezamierzone i wysoce niewskazane!! ;);D
OdpowiedzUsuńOLQA, znęcasz się nad nami! "CICHA RURKA" z przyległościami sprowadziła na nas konwulsyjny śmiech! Cóż za wymyślne tortury.
OdpowiedzUsuńI kto powiedział, że na wsi jest nudno. Zawsze można liczyć na wiele atrakcji. Kiedyś w starej, drewnianej chacie (też takiej na lato) oparłam się o ścianę i wpadłam do drugiego pokoju. Pod warstwą dziesięciu tapet była dziura wygryziona przez mrówki. Pozdrawiam hania :)))
OdpowiedzUsuńSkoro każdego szkoda, to czemu nie nas?????
OdpowiedzUsuńPrzepony do wymiany, a nieubezpieczone. (w PZU mówią, że chętniej ubezpieczają od powodzi niż od skutków czytania twoich postów).
Pzdr.
A to wam chata przygotowala prezent powitalny ! Moglo byc jednak gorzej, co nie ??? A co do cichych czy rurek czy wod nigdy nie mozna miec zaufania... Usciski- Ag
OdpowiedzUsuńPrzypuszczam ,że nie było Ci do śmiechu , ale relacja jak zwykle niezwykle zabawna .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Yrsa
Fajnie się czyta takie przygody u kogoś ;) Ale już jak mnie zalanie (wodą!) dosięgło w 2 miesiące po remoncie, to już nie było tak fajnie! Posądzam, że w powietrzu latały te same "słowa", których nie należy przytaczać :)
OdpowiedzUsuńNo tak. Ciekawe co u mnie odmarzło i co w tej chwili cieknie .... Współczuję tej całej akcji no i trzymam kciuki aby nic Was już nie zaskoczyło :)
OdpowiedzUsuńAle masz pieknego GILA :)
OdpowiedzUsuńPysznie się czyta Ciebie! :)))
OdpowiedzUsuńJa kiedyś zostawiłam niedokręconego węża ogrodowego w sieni i poszłam na spacer, po powrocie zastałam sień pod prysznicem, a studnia przeniosła sie do chałupy :)) A co do tej ściery - zgadzam się w całej rozciągłości, chwyć pióro w dłoń, ściera precz - fani czekają...
OdpowiedzUsuńSłowa nie lubią pieprzu. Też.
OdpowiedzUsuńNo chyba że człowiek "ostry" jest sam w sobie :)
Szkoda, podłogi, podłogi i jeszcze raz podłogi. Wiadra nie lubię!
I Ciebie też szkoda!
OdpowiedzUsuńAle za to jaką masz czystą podłogę... A tak bez żartów - nigdy nie wiadomo jakie szkody w letnim domu zima zrobi. Dlatego my wolimy jednak na stałe. Szkody i tak są, ale przynajmniej można reagować od razu!
OdpowiedzUsuńUdanego sezonu w Przytulisku Pod Wiązami życzymy!
Chciałam jeszcze dodać, że posiadasz pięknego gila i cudnej urody stojak na rowery :)))
OdpowiedzUsuńKiedyś usłyszałam, że dyplomata, to ktoś taki, co to nawet "Spier ..." powie w taki sposób, że już się cieszysz na nadchodzącą podróż.
OdpowiedzUsuńParafrazując powyższe, to TY ze swoją pogodą ducha i poczuciem humoru o takiej "katastrofie" opowiadasz tak, że człowiek zaraz ma ochotę na jakąś awarię w domu albo zakup walącej się chaty za wsią. Ściskam.
Mówisz grzybobranie bez wychodzenia do lasu. Może nie będzie tak źle .Trzeba dobrze osuszyć i wietrzyć i jeszcze raz wietrzyć. Są tez urządzenia które suszą może warto spróbować i będzie wszystko ok.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
hmm, no to macie prywatny basen :)
OdpowiedzUsuńKochana, widać atrakcji Ci wokół nie brakuje - to pocieknie, to strzeli, to grzmotnie - normalnie koncert na całego, że aż gil do Was przyleciał posłuchać:)))
OdpowiedzUsuńBuziaki:)
Magda
Bez atrakcji zycie byloby nudne... i nie byloby o czym pisac!
OdpowiedzUsuńGratuluje otwarcia sezonu! U mnie jeszcze zamkniety!
Oby do lata!
Usciski:)
U nas bywało na wejściu minus 5, więc wybacz, ale plus cztery nie robi na mnie większego wrażenia. Podczas najbliższego weekendu mamy zamiar odkręcić wodę i wtedy okaże się, czy u nas jest również cicha rurka lub cieknąca spłuczka które się rozpękły?
OdpowiedzUsuńTo ja Ciebie podziwiam, bo na Twoim miejscu chyba nie udałoby mi się utrzymać okruchy humoru.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i słońca dużo życzę ...Nam wszystkim ;)
Ja tak jak A&W wole chaty nie zostawiać, chociaż jak zostawała sama, sąsiedzi oka z niej nie spuszczali, ale na to co dzieje się w środku to i oko sąsiadów nie pomoże :). Jak kiedyś miałam działke z domkiem to po zimie drzwi w domu zawsze witały mnie szeroko otwarte.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie zachwycona bardzo ciekawym stylem pisania.
Anula z Chaty
Gratuluję otwarcia sezony...choć trochę szkoda że rura Was tak przywitała...może za dużo grzybków nie będzie!Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńParafrazując Greka Zorbę można by rzec "Jaka piękna katastrofa".Choć przypuszczam,że chocholi taniec nie byłby jednak na miejscu.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam z wiosennymi nadziejkami :)
Och, nareszcie odwiedziliście stare kąty!Już myślałam, że się nie doczekam Przytuliska. A no pewnie mści się Posiadłośc na Niedobych Gospodarzach :-) , co to całą zimę nie odwiedzą starej chaty, a teraz to by od razu chcieli ciepluchno i same wygody. A ni ma!!! :-)))
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na ciąg dalszy relacji, bo to chyba nie koniec niespodzianek?
pozdrawiam serdecznie i życzę samych słonecznych i "suchych" dni :-)))
A to świnia z tej cichej rurki!
OdpowiedzUsuńCzy ta mloda kobitka co to chciala koronek i dworku to Ty ? No na konkursie werandy?
OdpowiedzUsuńOlu....wymieklam:-))))))))))))))
OdpowiedzUsuńA gilek cudny!!!!!
Rursko wredne:-)))
Usciski wiosenne przesylam!
JAM ci to!młodsza nieco ale niemniej sterana życiem:)
OdpowiedzUsuńDroga Olqo:) Łączę się z Tobą w uczuciach powitania wiosny i pozimowym stresie otwarcia. Ja postanowiłam zaprosić do domu kominiarzy - dzięki temu mam wyrwany tydzień z życia a sadzę nawet w majtkach ( nie chodzi oczywiście, że ja sadzę w bieliznę lub w bieliźnie ale, że mam to czarne świństwo w każdym zakamarku ciała i domu).Pozdrawiam serdecznie, już mi lepiej.
OdpowiedzUsuńWróciłam jeszcze raz poczytać, bo imiona nadawane domownikom i nawet rzeczom martwym, w zależności od zaistniałych okoliczności, nieodmiennie mnie bawią do łez :D:D
OdpowiedzUsuńtak, rurka to świnia, ale za to jaki piękny gil:)!!!!
OdpowiedzUsuńdałaś czadu z tym wiaderkiem:D
OdpowiedzUsuń