, nie wspominaniu ani półsłówkiem o zmywarce obiecanej i NIE KUPIONEJ,ale jak twierdzi MĘDRZEC-"Na urlopie to ty masz NA WSZYSTKO czas".Nie tylko on zresztą ,niektórzy znajomi już wystąpili ochoczo z propozycją,żebym np. obszyła firany, popilnowała dziecka ( ale tylko na trochę) a RODZICIELKA ( ale tu akurat chętnie się zgodziłam- RODZICIELKA W KOŃCU!)żebym ,jak się wyraziła "ZAJĘŁA SIĘ PANAMI" ,ale na szczęście ZANIM padłam wyjaśniła ,że chodzi o instalatorów wodomierzy, bo ona w tym czasie jedzie DO SYNA- i to wszystko W TROSCE O O MNIE- "Żebym się nie nudziła".
MATACZENIA- to opowieści rzucane mimochodem o treści namolnie- nieurozmaiconej:
- WSZYSCY jeżdżą na targi staroci
- można tam kupować ZA DARMOSZKĘ
- absolutnie i koniecznie są mi potrzebne akcesoria, które tylko tam można kupić
-A skąd mam wiedzieć, jak nigdy tam nie byłam?- wybrnęłam GŁUPIO ALE POMYSŁOWO.
Oczywiście W DNIU OWYM- nawet nie wspomniałam,że to JUŻ, DZIŚ- czekałam aż CZŁOWIEK SAM SIĘ DOMYŚLI I PRZEJMIE INICJATYWĘ- na szczęście DOMYŚLIŁ SIĘ I PRZEJĄŁ.
Punkt 1 potwierdził się- rzeczywiście- WSZYSCY jeżdżą na targi staroci, ale wysupłaliśmy 5 zł na parking i oddaliśmy się -MĄŻ sensownemu oglądaniu i ew. zakupom, ŻONA- PŁAWIENIU SIĘ I PIANIU Z ZACHWYTU -"chcę to mieć".
Punkt 2 niestety zawiódł nasze oczekiwania- ZA DARMOSZKĘ TO MOZNA TYLKO POOGLĄDAĆ.
Punkt 3- dla mnie! Kupiłam NAPRAWDĘ POTRZEBNE akcesoria do mojego TORBOWEGO MANIACTWA:
Zapięcie (2zł), bo "chodzi za mną" torebka woreczek inspirowana XIX w a tkaninę MORRISA już mam
kluczyki (całe 10zł) (MŁODSZY oświadczył,ze JAKO PRZYSZŁY MECHANIK-chciałby się dowiedzieć JAK zamierzam mocować zamki do tych kluczyków w torbie)
TEN CO UWAŻAŁ TARGI STAROCI ZA STRATĘ CZASU wyczaił
SPRAWNĄ lampkę naftową za całe 15 zł, osełkę ( do kosy) i zmartwił się,bo zanim oblecieliśmy jarmark dookoła HANDLOWIEC, w którego posiadaniu był obiekt westchnień MĘŻA -IMADŁO MASZYNOWE ( cokolwiek to znaczy)- zwinął majdan.
-TO NIC, MOŻE ZA MIESIĄC FACET TEŻ BĘDZIE, TO WTEDY KUPIĘ-oświadczył ZDECYDOWANY WRÓG JARMARKÓW STAROCI, ale zreflektował się bardzo szybko, bo zaraz dodał:
-Ale ja to teraz MAM JUŻ PRZERĄBANE, bo TY pewnie mnie co miesiąc tu będziesz ciągać, co ochoczo potwierdziłam.
Ps. A wszystkie te pomyślne okoliczności zawdzięczam czterolistnej koniczynie
która wraz z piękną torbą
dotarła do mnie od GWIAZDKI-dziekuję bardzo.
Moje torbiszcze,
powędrowało do KESLER i mam nadzieję,że też przyniosło jej szczęście:)
Pięknie oczarowałaś swojego Pana M.
OdpowiedzUsuńFaktycznie trzeba często tam zaglądać aby coś upolować.
Bo targi staroci są superfajne, bez dwóch zdań!
OdpowiedzUsuńAj tam, targi staroci to wcale nie strata czasu, ja mam takie w czwartek i sobote..i staram sie tam zaglądać, bo czasami coś sobie kupie, czasami pooglądam. Minus jest tylko jeden-wszystkiego nie dam rady zabrac, bo nie mam gdzie tego pomieścić, a czasem naprawde żal zostawiać niektóre perełki,.
OdpowiedzUsuńBardziej od targu staroci zaintrygowałaś mnie tkaniną Morrisa , poszukałam i jestem pod wrażeniem , piękne tkaniny , jestem ciekawa Twojej torby .
OdpowiedzUsuń"Śliwki w czekoladzie " to brzmi kusząco , a kogutek w tle też b.ładny .
Pozdrawiam Yrsa
Nie wyobrażam sobie niedzieli bez wypadu na starocie. Zawsze znajdę coś dla Siebie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
I ja prawie w kazda niedziele jestem na starociach. Chociaz dzis nie byly zbyt owocne.
OdpowiedzUsuńZa to Twoje zakuoy rewelacyjne.
Pozdrawiam slonecznie
Jak ja zazdroszczę wszystkim,którzy mają niedaleko takie targi staroci.Mój najbliższy jest 100 km ode mnie...Trochę daleko.
OdpowiedzUsuńWidzę,że mąż tez połknął jarmarkowego bakcyla.
Pozdrowionka
Ja też mam wszędzie daleko min,100 km i jak już jestem to nie wiem co chce i wracam z niczym.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
prosze o wiecej takich wpisow, poprawias zmi humor kobieto:)
OdpowiedzUsuńwyczailas fajne rzeczy, byle tak dalej!
buziole
Basia
Też bym się pławiła na twoim miejscu i piała (a niech tam) A te śliweczki dobre były, bo na pewno już pożarte są? A serwetki i obrusiki na tym targu są? Jeśli tak, to jadę!!!!! A teraz do roboty, zostaw gary i rób Morrisową torebkę, (żebyś się nie nudziła :)) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńobrusów i wszelkich drobiazgów na jarmarku dostatek - przyjeżdżaj Joasiu:)
OdpowiedzUsuńJa tez dzis zaliczyłam targ staroci,
OdpowiedzUsuńTwoje zakupy cudne.
Ja kupiłam syfon i paterę na tort.
Którą po przyjsciu do domu rozbiłam niechcacy, ryczałąm jak bóbr.
Paterę udało mi sie kupić za 2 zł.
Była piekna , kryształowa.
eehh ja dzisiaj byłam na kolejnym, uwielbiam je! piękne zdobycze:) pozdrawiam i powodzenia następnym razem!
OdpowiedzUsuńkiedyś jak w moim mieście takie targi odbywały się w każdą którąśtam niedziele miesiąca, to ja kompletnie nie doceniałam, jakie to fajne...i jakie cuda można tam nabyć...
OdpowiedzUsuńa teraz wybrałabym się ale nie ma gdzie, bo się targ zwinął:(
u mnie takim rajskim dniem jest zawsze sobota, chociaż i w tygodniu mi się zdarza poleźć na graty
OdpowiedzUsuńa wczoraj byłam na giełdzie, gdzie niestety coraz więcej chińskiego badziewia, ubrań i śmieci króluje, ale udało mi się kupić 2 wspaniałe szafeczki za przysłowiowy grosz:)
pozdrawiam chyba po raz pierwszy :)
a u mnie sprzedawcy wyczaili ,że są braki w starociach o proponują za nie ceny z kosmosu:)))tak że opłaca się bardziej kupic nowe-postarzone niż stare:)))pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA gdyby tak całą wieczność w tym raju?;)Kluczyki 'do torebek' bardzo fajne upolowałaś:)Zdradź, proszę co to za frykasy ta śliwka w czekoladzie, bo zaintrygował mnie ten przysmak:) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńśliwki w czekoladzie wg przepisu http://www.beawkuchni.com/2009/09/zapasy-przetwory-sliwki.html-naprawdę mniam!
OdpowiedzUsuńO matulu, jutro pcham wózek co sił na targ po śliweczki, dzięki za wskazanie przepisu:)Olqo, jarmark, rybki - Mąż jeszcze wypłynie na szerokie wody;)
OdpowiedzUsuńpozytywnie :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
Paula