czwartek, 6 maja 2010

PISEMNE POOOOSZŁY,TERAZ TRZA SPOSOBIĆ GĘBĘ

Ufff-już po pisemnych maturach, MŁODSZY po "siłce" odreagowawszy, bąknął,że "nawet i owszem", co ubrałam w słowa bardziej kwieciste relacjonując telefonicznie "osiągi" rodzinie żywo zainteresowanej karierą naukową pociech.Może dlatego,że w zaciszu domowych pieleszy zastanawiają się:
-Po kim to oni tacy mądrzy, bo NA PEWNO nie po rodzicach...
A niech się głowią... wolno im.
Tymczasem DUMNA MATKA bierze na siebie cały ciężar konwersacji, chociaż akurat dziś powinna gruntownie, w bezwzględnej ciszy i spokoju przemyśleć DALSZY ROZWÓJ SWOJEJ WĄTPLIWEJ KARIERY ZAWODOWEJ.
ULUBIENIEC od kilku dni " dokłada do pieca".A to " nie bede cwicył na wułefie, bo mam nowom komórke i mi sie zgubi", albo  " nie suchałem, bo siem zamysliłem a Pani zamyslonym powinna podpowiadać" i " nie pokaże miny jaką pokazałem koledze, bo mi pani OD RAZU wpise uwagę i bym nie zdał"
Na takich " słodkich przekomarzaniach" ( z szubienicą i gilotyną w myślach) upływają mi ostatnie dni.Ale dam szansę ULUBIEŃCOWI, bo niedługo wyczekiwana KOMUNIA  a garniturek (zakupiony za ciężkie pieniądze) bez ludzkiego wkładu wygląda idiotycznie. Resztką sił ( po tym jak szarpał się z nauczycielem języka, gdy ten odebrał Mu nóż, którym zaczął robić sałatkę warzywną- " bo nie mógł się docekać") postanowiłam wezwać posiłki, czyli POMOCNYCH RODZICÓW, sugerując wspólne spotkanie z pedagogiem, aby porozmawiać na temat DZIECKA.Odzew był natychmiastowy, choć nie całkiem taki jakiego bym się spodziewała. Muszę zacytować KU PRZESTRODZE aby pochopnie nie zapraszać NIKOGO  do wspólnych rozmów
S.P ( cokolwiek ten skrót miał znaczyć)
Tu wpisano moje nazwisko- o dziwo-BEZBŁĘDNIE!
Godziny, w których się mogę spotkać w sprawie to ( i tu dokładne wyliczenie godzinowe harmonogramu na dwa tygodnie)-zadali sobie trud
P.S
Rok temu jak paniom prosiłem o spotkanie wzgledem pobicia syna to pani to ignorowała!
(Teraz to są skutki pani ignoracji)
Już się nie mogę doczekać spotkania, bo
  1. nie wiem, co to ignoracja, a skoro to robię to powinnam wiedzieć
  2. w w /w sprawie mam notatki służbowe w zeszyciku  na 2 strony ( warto przechowywać)
A poza tym , jak mnie wkurzy ( to mój były uczeń- ale go nauczyłam ortografii, nie ma co) to poproszę o przepisanie notatki, bo " z błędami nie wypada zamieszczać w dokumentacji"
Mogę potem dostać znienacka kosą w ciemnym kącie ( oj, pamiętam tatusia za młodu, chociaż nic nie mam przeciw glanom i kolczykom), ale zaryzykuję- W końcu jestem URZĘDNIKIEM PAŃSTWOWYM.
Nie,żebym się denerwowała MATURĄ I ULUBIEŃCEM, ale zgadnijcie, co to?
Nie meduza złapana nad morzem, ale naczynie do mikrofali, które WCALE NIEZDENERWOWANA MAMUSIA I S.P. PANI POTRAKTOWAŁA PRZEZ POMYŁKĘ GRILLEM 1000W!

7 komentarzy:

  1. Jeszcze trochę i wakacje a ULUBIENIEC z oczu! A z rodzicami szanownymi czasami ciężko. Ty człowieku się staraj a oni... Wszystkich nie adoptujemy tylko zęby zacisnąć zostało, żeby nie palnąć w nerwach jak ów rodzic jeden z drugim. Pozdrawiam cieplutko wieczorowo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za odwiedziny na moim blogu. Jeśli ci się podoba co robię to zaglądaj. U ciebie też jest bardzo miło i cieplutko. Podoba mi się to , że niczym się nie przejmujesz i mąż wyrozumiały. No po prostu śmiałam się w głos jak przeczytałam co mówiły kwiatki.
    Hej

    OdpowiedzUsuń
  3. No tak. Ja ostatnio próbowałam zagadnąć mamę koleżanki z przedszkola mojej młodszej pociechy.Bo pociecha na moich oczach ugryzła mi syna tak że mu krew z ręki poszła i to nie był pierwszy raz.A mama mi na to że mój też święty nie jest i odwróciła się na pięcie. Nauczkę mam.Ale co dalej?
    Trzymam kciuki za ciąg dalszy maturalnych zmagań.U nas w domu też egzaminy.Z instrumentu i kszt słuchu już za niecałe dwa tyg .
    Pozdrawiam i zapraszam do zabawy (; (info u mnie)

    OdpowiedzUsuń
  4. No podoba mi się. Pani zamyślonym powinna podpowiadać. Będą z niego ludzie.
    Nigdy nie dowierzałam tym naczyniom specjalnym. Ale nie wyrzuciłaś go przecież? Jakby go potraktować farbą, potem jakaś przecierką.... może jakaś nowa blogowa moda by powstała?

    OdpowiedzUsuń
  5. Ola a może rośnie Ci "drugi Ajnsztajn" a Ty po prostu go nie doceniasz.Nad czymś chłopak w końcu dumał.Może to był nowy rodzaj prochu?????:))))))Jest takie stare powiedzenie:" G...trzeba omijać z daleka , bo jak wdepniesz to potem długo czuć nieprzyjemny zapach.Czy naczynko było polskiej produkcji? bo jeśli tak to szkoda mikrofali :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Spojrzałam na pierwsza fotkę "naczyńka" i zamarłam w oczekiwaniu na jakąś historię z Ulubieńcem w roli głównej. Ale trzecia klasa to chyba jednak za wcześnie na eksperymenty z prezerwatywą. Chociaż kto ich tam wie, tych "zamyślonych". Ola, proszę Cię, pomyśl Ty kobieto o jakiejś dłuższej formie, bo już jesteś lepsza od Chmielewskiej. Szkoda marnować taki talent.

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam :)

    Usmiałam się oglądając te ostatnie zdjęcia, bo sama sobie taka meduzę zrobiłam...

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń