na własnej twórczości ,czytając twórczość cudzą - np. "Winnicę marzeń" i wzdychając,aż pranie szybciej schnie nad swoim nędznym BEZWINNICZNYM LOSEM.
-Co tak jęczysz, przecież zrobiliśmy wino-NIEROZUMIEJĄCY jak zwykle niedelikatnie podsumował męki egzystencjalne małżonki.
-Ale z porzeczek!-pogarda w moim głosie była chyba bardzo widoczna , bo podsumował mnie krótko:
-Głupot się naczytałaś!Poczytaj sobie lepiej książkę kucharską- może cię natchnie!
Po przeczytaniu całości, rzeczywiście MIĘ NATCHŁO-winnica nie dla mnie- ogrom cięzkiej harówy i niepewny zysk ( ale świetnie się czyta).
Postanowiłam "POKAZAĆ" KOLEŻANCE na co mnie stać i wygrać konkurs na czytanik e- booków ( pozadrościłam jej, gdy ze smukłym czytnikiem i tysiącem książek pomyka w podróż a ja kolanem dopycham drugi tom). Efekt? Nie wygrałam nawet nagrody pocieszenia- zniżki na eboki
-Może i dobrze -pocieszył mnie BLISKI CZŁOWIEK -i tak nie masz czytnika!- rechot jeszcze długo dżwięczał mi w uszach ( szkoda,że nie mogę dodać- " po docisnięciu poduszki do twarzy rechoczącego")
-To już lepiej coś poczytaj, bo nie wytrzymamy marudzenia- poradził delikatnie jak zwykle.
Padło na "Greckie pomidory" i wszyscy sie cieszą a najbardziej ON, bo myśli ,ze to kolejny tom ksiązki kucharskiej.
-Gdzie w tym roku wyjeżdżacie?- dociekliwość RODZICIELKI była porażająca. Już mi się cisnęło na usta hasło "Malediwy" ale musiałm odpowiedzieć zgodnie z prawdą:
-Jak zwykle na wieś- ulga widoczna i u niej i u mnie pozwoliła mi uświadomić sobie,że jednak JA TO MAM ŻYCIE! ( pomimo braku spektakularnych sukcesów i czytnika e book).
-Skoro masz mi kupić samochód- MŁODSZY był w dobrym nastroju-to JA ci kupię ten WYMARZONY rower- zaproponował, ale zanim rozczuliłam się pod hasłem "złote dziecko", szybko wycofał się ze wspaniałomyślnej propozycji obracając w perzynę marzenia MAMUSI.
- O nie! Ten twój rower koszuje prawie tyle, co połowa MOJEGO samochodu- TO JA REZYGNUJĘ!
-Z samochodu?- zapytałam z nadzieją , ale powalający wzrok zranionej sarny ( czy raczej jelenia) osadził mnie w realiach)
-Ty się już lepiej naucz jeżdzić na NORMALNYM rowerze- doradził i marzenie o stabilnym trójkołowcu ( i nic nie szkodzi ,że to dla "sprawnych inaczej") poszło się bujać razem z czytnikiem.
Na literaturze ( i zdjęciach, bo wzięłam udział w konkursie foto- z identycznym skutkiem jak w/w) kariery nie zrobię i dlatego pora odkurzyc blog.
-AAAAAAA!!!- wrzaskBLOGERKI przywołał cała rodzinę do pokoju ( no prawie całą , bo kot uciekł)
-Co się znowu stało,że tak wrzeszczysz- znów czegoś NIE wygrałaś?- ŚLUBNY jak zwykle próbował być pomocny.
-ZDARŁAM SOBIE CAŁA SKÓRĘ Z TYLNICH NÓG- zawyłam, bo nie zważając na upały i własne wdzięki, paradowałam w szortach i zasiedziałam się na krześle z ekoskóry ( lepsze niż wosk do depilacji!Masochistom polecam gorąco).
-To niby,że ty taka gazela i tylne nogi masz?- próbował dociec MŁODSZY, ale w porę przypomniał sobie IMIĘ SPONSORA i zamilkł. ŚLUBNY tylko oddalił się z westchnieniem ,nie zdadzając swoich pokrętnych myśli.
Po analizie wypowiedzi własnej- już się nie dziwię,że konkursy literackie- nie dla mnie.Pora ruszyć na wieś, gdzie:
- Można zrobić coś z niczego- tu akurat zegar Ikea W OPLOCIE własnym z sówkokukułką -siostrzeniec handmade!
- Można zbierać grzyby ( akurat teraz sukces gwarantowany na poziozmie czytnika e book)
Można porękodzielić z różnym skutkiem
Pochodzić w kapeluszu ze starociami " w ozdobie"
i zajechać na targ z nową torbą na duże zakupy
objadać się bezkarnie ( bo nikt nie widzi)
a przede wszystkim
ŻYCZYĆ WSZYSTKIM
UDANYCH WAKACJI!!!
PS.Internet na naszej wsi noszą wiaderkami , więc pomimo nagabywań Foksiowej- dziennik podróżny chyba poczeka (a poza tym Foksiowa na kuracji-mam luzy!:)
koszyczek na grzyby śliczny :) trzeba go koniecznie zapełnić :)
OdpowiedzUsuńa torba z doniczkami - ja też chcę taką :D
Bycz się kochana na dowolnie wybranym boku !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tylne nogi gazeli mnie wzięły z kretesem, jakbym swego Dużego komentarze słyszała^^ Ja też jestem na wsi, tu naprawde jest pięknie, a byczenie się i nic nie robienie cudownie regeneruje myśli. Pozdrawiam, śmiejąc się :)
OdpowiedzUsuńJuż Ty sobie Olu siedź na tej Twojej wsi i się ciesz ,że nie musisz w jakieś Egipty jechać,bo gorąc większy niż u nas (patrz jak się Egurola zmęczył na Jerbie)a i zamieszki ciągle jakieś,a ty masz cicho,spokojnie,nawet na grzyby możesz iść,czyli pożytecznie spędzony czas:)))my byliśmy dziś w lesie,ale taka susza,że znaleźliśmy jedną kurkę już od razu wysuszoną:))))pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńSkąd Ty bierzesz takie pokłady humoru to ja bym wiedzieć chciała, też tak chcę! Uśmiałam się rzetelnie nad gazelą tudzież wsparciem w kupnie trójkołowca, a wypoczynek na wsi to NAJLEPSZE, co mozna sobie zafundować! I domagam się powrotu Foksiowej, która dobroczynny wpływ ma na częstość pojawiania się nowych postów! ;) :D
OdpowiedzUsuńFajny taki wypoczynek na wsi ale strasznie męczący:) Po pierwsze te wszystkie kleszcze, komary,pająki, mrówki, muszki, szczypawki i inne gady które czyhają tylko żeby wgryźć się w moje wypielegnowane, miejskie i delikatne ciało. Po drugie braki - brak internetu, brak apteki, brak brak supermarketu, brak, brak, brak...
OdpowiedzUsuńAa po trzecie...a po trzecie to zazdroszczę:)
A ja ze wszystkich moich wyjazdów to najmilej wspominam wieś, na którą wyjeżdżałam - moje ścieżki do spacerów, widok na rzekę, zwierzaki na łąkach, kwiaty, uprawy na zagonach w ogrodach, pogaduchy z zaprzyjaźnionymi gospodarzami, wieczorne spacery po mleko od krowy, ogniska. Nie trzeba się było stroić, ganiać po muzeach, na plażę, z plaży, przepakowywać toreb, godzinami wyczekiwać na lotniskach - po prostu pełen luz. Serdecznie pozdrawiam i tej wsi zazdroszczę. Jola
OdpowiedzUsuńJak ja lubię Cię czytać, szczególnie w poniedziałek. Wtedy cały tydzień mam świetny. Dziękuję i pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńZnowu miło poczytać, jak zwykle rogal nie schodzi z buzi :)
OdpowiedzUsuńDzięki za poprawienie mi humoru:)))
OdpowiedzUsuńWakacje na wsi! Czego chcieć więcej???
OdpowiedzUsuńPzdr.
ja w tym roku chyba nawet wsi żadnej nie odwiedzę:)))
OdpowiedzUsuń"Wdepłam" tu przez przypadek...i zostanę:)
OdpowiedzUsuńUbawiłaś mnie setnie:)))Moja dusza rękodzielnika- amatora też się pożywiła:)
Pozdrawiam z mazurskiej wsi,
Kasia.
Świetnie się czyta! Na pewno będę zaglądać:)A! Ja na rowerze nie potrafię jeździć, a mam 27 lat;) Zawsze twierdzę, że jestem pełnosprytna inaczej, a i tak najbardziej lubię wędrówki piesze:)
OdpowiedzUsuńHello friend, I have a blog about the arts in general, and Knitting Needle by Tita Carré, already visited?
OdpowiedzUsuńI love your blog always has beautiful things
, hugs
http://www.titacarre.com