Gdy po owocnym szkoleniu dowlokłam się do domu- jedyną myślą kołatającą się w przeorganizowanym przez SZKOLENIE czerepie, było ZALEGNĄĆ gdzieś w kącie i udawać,że mnie nie ma.
-JESTEM WYKOŃCZONA!-obwieściłam od progu,żeby uciąć wszystkie zdania zaczynające się od "słuchaj...", bo akurat w naszym domu rozpoczyna to zazwyczaj listę życzeń a w tym momencie ŻADNYCH życzeń nie chciałam spełniać ( w końcu mieszałam w niebieskiej a nie złotej farbie- złotą rybką nie zostałam NA PEWNO!).
-TO COŚ TY TAM ROBIŁA!?-zawiedziony WSPIERAJĄCY, (który w myślach już uzupełnił listę zadań na dziś- dopiskami- żona, żona, żona, )udawał zainteresowanie.
Podniosłam do góry NIEBIESKĄ DŁOŃ i wszelkie pytania ucichły w zarodku.
-A mówicie,że to ja mam PRZERAŻAJĄCE ZAINTERESOWANIA- skomentował STARSZY SYN NIEBIESKIEJ DŁONI i powrócił do swoich wirtualnych kumpli.Ostatnio długofalowo ogląda "Archiwum X", więc wpisałam się w klimat znakomicie.
Obiad oczywiście SAMI ugotowali i SAMI zjedli- dla mnie zostały buły i inspekcja lodówki.I właśnie to mi odpowiadało- BYLE NIE GOTOWAĆ!
Na deser uroczyście wchłonęłam zachomikowaną zabójczą czekoladkę i pomyślałam,że życie jednak nie jest takie złe.
Tego myślenia wystarczyło na dwie godziny, po których ukłonom przed toaletowym tronem nie było końca.
Gdy nad ranem zobaczyłam SWOJE PIĘTY OD ŚRODKA (bo żołądek i inne trzewia oglądałam od wewnątrz jeszcze wieczorem) a drugi koniec organizmu zaczął zazdrośnie walczyć o audiencję przy tronie z końcem pierwszym, postanowiłam zrezygnować z tak pięknie zapowiadającej się kariery zawodowej i odwiedzić lekarza.
- Po paru dniach pani przejdzie... na innego członka rodziny- pocieszył mnie i niestety jego proroctwa tym razem się spełniły.
Na drugi ogień poszedł MŁODSZY.
-Ja mam egzamiiiiny-jęczał
-Niiic ci na to nie poradzę- odjęczywałam, żałując tylko,że nie mamy dwóch łazienek.
Skubańcowi przeszło na drugi dzień a ja dopiero czwartego dnia mogłam patrzeć na coś innego niż chleb z żółtym serem.
Dobrze,że dłubaniny szydełkowo- drutowo- szyciowo- torbowe skończyłam wcześniej
bo teraz właśnie dowiadywałam się,ze nawet WŁOSY MOGĄ BOLEĆ!
WSPIERAJĄCY podejrzanie snuł się cały czas w pobliżu i albo czekał na rychły koniec i wesołe życie wdowca na wolności, albo....ale o tym może napiszę , jak mi FOKSIOWA ZNOWU KAŻE:)
DOBRANOC:)
czwartek, 20 grudnia 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
"Trzym" się zdrowo i Wspierającego na odległość, bo i jeszcze na niego przejdzie :-)A w święta chłop chory....gorzej niż wojna:-)
OdpowiedzUsuńŚciskam
o tak!!1wrogowi najgorszemu chorego chłopinka nie zyczę:)))zdrowiej kochana:)))))))))))))))
OdpowiedzUsuńŚwiątecznej zdrowotności życzę!
OdpowiedzUsuńSama nie wiem co gorsze, chorowanie, czy chory mąż???
OdpowiedzUsuńWszystkim zdrówka na święta:)))
Wspolczuje niezmiernie z powodu grypy zoladkowej w rodzinie, mam nadzieje, ze to juz na nikogo innego nie rpzejdzie..chociaz jest to jakie srozwiazanie na nieprzytycie podczas Swiat...
OdpowiedzUsuńOlu Kochana, wszystkiego NAJ NAJ NAJ, zdrowia oczywiscie, szczescia, kupy forsy (jesli Ci sie nie przyda to chetnie przyjme jakis czek;-)) i Wspanialego NOwego Roku
Tobie I Twojej rodzinie zycze!!
Basia
Oj Ty bidusiu:)))
OdpowiedzUsuńZdrówka, zdrówka, i żeby dalej na innych nie przechodziło.
OdpowiedzUsuńzdrówka:)
OdpowiedzUsuńZdrowia, mnóstwo zdrowia życzę, Tobie i Rodzinie!
OdpowiedzUsuńOj, biednaś Ty Oleńko! Rozumiem, co przechodzisz z tą chorobą, bo mnie i mego lubego też to przed paru dniami dopadło, a i teraz są jeszcze pozostałości. Ale może nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło? No bo pomyśl, takie oczyszczenie przed obżarstwem światecznym albo i Sylwestrem (jesli się nie daj Bóg przedłuzy), bardzo poprawia sylwetkę!!!
OdpowiedzUsuńA tak już już serio - to ściskam i zdrowia życze!:-))