piątek, 3 grudnia 2010

ARMAGEDON, czyli dzień spędzony wspólnie albo WSZYSCY CI POMAGAMY MAMUSIU

CZŁOWIEK ma wolne.Oczywiście to miano nie określa wszystkich domowników ( np. tych , którzy BEZPRAWNIE siedzą cały rok w domu, albo tych CO TYLKO UDAJĄ,ŻE SIĘ UCZĄ), ale CZŁOWIEKA, który ciężko haruje ( np. codziennie odkopując zaśnieżonego króla szos).
Kiwając się raniutko nad pierwszą kawą,  zamieniałam w myślach znane wszystkim "kto rano wstaje..." na "NIE MÓW DO MNIE TERAZ I TAK CIĘ NIE ROZUMIEM...JESZCZE),gdy PAN I WŁADCA przyzwyczajony do porannego wstawania ( 5 rano dzień po dniu-"ale wodę to chcielibyście mieć"- hasło dnia powszedniego) wkroczył dziarskim krokiem do kuchni omiatając spojrzeniem skuloną na krzesełku TĄ CO ZAWSZE JEJ ZIMNO.
-Pięknie wyglądasz- rzucił BEZ SARKAZMU I PODTEKSTÓW,( zdziwiłam się NIEPOMMIERNIE) ale zaraz potem zaczął marudzić,ze gdzieś zapodział okulary ( zdziwienie przeszło jak ręką odjął).
-Co masz dzisiaj w planie?-zadał karkołomne pytanie, usiłując wybudzić mnie ze złagodzonej mlekiem kofeinowej drzemki.
-Jadę DO MIASTA-tylko to udało mi się wykombinować ( jeździć do sklepów mogę ZAWSZE)
-To nie masz daleko-zachichotał, bo mieszkamy W MIEŚCIE!-zanim zdążyłam się wkurzyć, umknął budzić OKOLICZNĄ LUDNOŚĆ, która przyjęła to jak zwykle owacyjnie ( "tylko nie tooooo,że TATA ma woooooolne....)a ja pomyślałam,że jednak warto mieć dzieci, bo uwaga OBUDZONEGO rozkłada się wtedy równomiernie.
Radość moja skończyła się gwałtownie,( jak stwierdzenie "jaka piękna zi.....ma,-z perspektywy ZIEMI od razu zbrzydła), gdy usłyszałam:
-TO MY CI DZISIAJ WSZYSCY BĘDZIEMY POMAGAĆ!
O NIE, NIE NIE NIE NIE NIEEEEEE-pomyślałam, ale zgodnie ze społecznym oczekiwaniem odpowiedziałam
-SUPER! i już wystarczająco pobudzona ,wymyślałam -jakie formy pomocy nie naruszające miru domowego wchodzą w grę
-Ja się muszę uczyć-wymigał się MŁODSZY ( bo to zawsze działa)
-A mnie NIE MA- GŁUPIA WYMÓWKA, nie wysilił się STARSZY i dlatego musiał iść do piwnicy,żeby przynieść zimowe buty DLA MAMUSI- przyniósł botki na szpili(prawie nie noszone)-(bo Sylwester na ten przykład przecież  W ZIMIE)
-To ja jadę-oświadczyłam i OD RAZU otrzymałam niezobowiązującą propozycję nie do odrzucenia
-TO JA CIĘ PODWIOZĘ!
I w związku z tym musiałam drałować przez pryzmy mokrego śniegu, bo ku zdziwieniu NIEKTÓRYCH  w samym centrum ( gdzie zatrzymują się wszystkie autobusy) miejsc do parkowania NIE MA.
CZŁOWIEK "dostał nerwów", więc wysłałam go na rekonesans do sklepu z narzędziami a sama podyrdałam na pocztę w celu zakupu paczki , z którą potem paradowałam jak matoł przez pół miasta, bo uparłam się,że sama sobie wrócę autobusem.
PRACUŚ  w tym czasie wrócił do domu- zarządził PORZĄDKI , więc po obiedzie mogłam zająć się produkcją

zawieszek ptaszkowych
 woreczków prezentowych
koszyczków Bożonarodzeniowych



a gdy już powoli padałam na pysk, samorzutnie i nieświadomie wymyśliłam sposób na OŻYWIENIE ZASPANEJ DUSZY-WYSTARCZY PRZESTAWIĆ MANEKIN DO INNEGO KĄTA I ZAPOMNIEĆ O TYM- W przypadku przypadkowego spotkania -EFEKT MUROWANY!
PS.SYNOWSKA  pomoc w toalecie

21 komentarzy:

  1. Piękne ptaszki, a woreczek z reniferem powalił mnie na kolana.
    Pozdrawiam i miłego weekendu

    OdpowiedzUsuń
  2. ostatnie zdjecie.... bezcenne.... :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudne ptaszki, woreczek z koronkami równie fajny, domkowy woreczek godny pozazdroszczenia, a ubaw przy czytaniu - jak zwykle murowany :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Hi, hi... skąd ja to znam...prawie jak u mnie hehe.Po pierwszej kawie zwykle nie kojarzę, więc moi już się przyzwyczaili, że dociera do mnie cokolwiek dopiero po drugiej.Jak mi pomagają w porządkach, to mam potem podwójną robotę żeby po tych ,,ichnich,, porządkach posprzątać.xD.
    Robótki jak zwykle cudne, ostatnie zdjęcie fenomenalne!

    OdpowiedzUsuń
  5. noooo ,wieszak na papier pierwsza klasa ! sie ciesz ,ze zalozyl nowa rolke gorzej jakby zabraklo ;) woreczki rowniez mi przypadly do gustu

    OdpowiedzUsuń
  6. Moi "pomocnicy" jeszcze smacznie śpią, no chyba, że mój niepohamowany śmiech na widok ostatniego zdjęcia ich już obudził. Chociaż poprawianie po "pomocnikach" kosztuje mnie tyle energii, że czasem na hasło "Mamuś pomóc ci w czymś?" mam ochotę odpowiedzieć NIE! to jednak pozwalam im czasem posmakować tego, jak to mówią "nicnierobienia", którego mi co rano wychodząc do szkoły zazdroszczą. Pozdrawiam ciepło i jadę na miasto ;))

    OdpowiedzUsuń
  7. hehe, pomocnicy w domu - bezcenne! Moi pomocnicy juz poza domem, ale moj ślubny najdroższy tez pomaga - co prawda jak nowy papier zaklada, to rolka po starym nie zostaje na wieszaku tylko laduje na podłodze pod nim :D.
    Produkcja świąteczna godna pochwały.
    Pozdrawiam zimowo, ale dzisiaj od rana słonecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie ma to jak Twoj post do porannej kawy!!!! Uwielbiam, bo podnosi na duchu, uswiadamia, z nie jestes sam! Ostatnie zdjecie to moje ulubione!!! Udanego weekendu, calusousciski- Ag

    OdpowiedzUsuń
  9. moi jeszcze ciut mali żeby pomagać, ale jeżeli już pomagają, to ja potem padam na pysk ;)
    ostatnie foto jest debeściarskie :D
    woreczki i kosze super
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  10. Aniołkowy woreczek , najnajładniejszy , pozostałe najładniejsze .
    Masz racje , ja też często parafrazuję sobie piosenkę kabaretu OTTO "obywatelu , posprzątaj sobie sam ,przecież najlepiej wiesz , o co w tym wszystkim chodzi..." a chodzi o to aby nie było jak na ostatnim zdjęciu .
    Pozdrawiam ciepło w bardzo zimny dzień , mi też stale zimno -Yrsa

    OdpowiedzUsuń
  11. Ostatnie zdjęcie super! No ale liczą się chęci...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Fajnie masz z pomagierami :-)
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  13. papier toaletowy mnie powalił :))) Przebił nawet te cudne ptaszkowe zawieszki :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Od rana mam dobry humor... tralalalala :) pomysłowość syna nie zna granic, ale faktycznie, niech lepiej nie pomaga ;)
    Szyciowanki boskie!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. takie doznania bezcenne:)))o czym byś pisała gdyby nie kreatywna rodzinka:)))))))))))))))pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja też tak mam. W pracy na 7, więc kontaktuję dopiero w okolicach 7.30 po 1 mocnej kawie. A pomoc rodzinki... coż... skąd to znamy... Ostatnie zdjęcie the best!!!

    OdpowiedzUsuń
  17. Jestem tu po raz pierwszy i choć wydawało mi się, że siadam do kompa na sekundkę i spadam na leże - wsiąkłam w Twoje posty. Super się je czyta. Bomba.
    Będę tu jeszcze!
    Pozdrawiam cieplutko
    Go

    OdpowiedzUsuń
  18. Rolaka papieru po prostu mnie "rozwaliła", chociaz u mnie pomoc Rodzinki wygląda podobnie...Pozdrówka

    OdpowiedzUsuń
  19. Fantastyczne woreczki :))) Pozdrawiam :)))

    OdpowiedzUsuń