- dzieci jedzie za dużo na tyle wychowawców
- ON SAM ,niestety po kilku dniach wraca a organizatorzy ( przypuszczam,że wystarczył 1 telefon i nasze dwudniowe jęki) zapewniają lokum i wikt dla dodatkowego opiekuna
- KOLEŻANKA skoro się zgłosiła- Może jechać!
RADOŚĆ W NARODZIE BYŁA WIELKA!!! I to nie dlatego,że morze, wypoczynek itp.
Kto był- ten wie.
Morze- widzi sie okazjonalnie, bo zazwyczaj człowiek zwany OPIEKUNEM stoi do w/w akwenu tyłem,żeby:- udaremnić atak rekinów nękających polskie plaże
- wystawić swoje pulchne cztery litery w razie czego na atak tychże
- nie dopuścić spragnionych kąpieli WYCHOWANKÓW do MAGICZNEJ LINII, gdzie fala liże brzeg a BUTY NABIERAJĄ WAGI (NAPRAWDĘ PROSZĘ PANI, WCALE NIE MOKRE, TYLKO CIĘŻKO MI SIĘ IDZIE PO TYM PIACHU)
Ale i tak będzie fajnie, bo najważniejsze jest to,że nadajemy na falach o zbliżonej częstotliwości.
Dlatego OD RAZU, po chwilowej euforii ,zaczęłyśmy węszyć, bo to niemożliwe, żeby było tak dobrze.
A może będzie jak w roku ubiegłym?!
-Mamy sąsiednie pokoje, 11 i 13!- cieszyłyśmy się jak głupie. Do chwili, gdy się okazało,że W DWÓCH RÓŻNYCH BUDYNKACH!
TERAZ CIESZYMY SIĘ JUŻ OSTROŻNIEJ.
-Przynajmniej telefony Wam się nie spalą- skomentował decyzję TEGO CO WIE, JAK KOBIECIE ZROBIĆ PRZYJEMNOŚĆ- TEN CO TYLKO CZASEM MA O TYM POJĘCIE.
A ja z radości i na pociechę zostającej w mieście latorośli KOLEŻANKI, machnęłam jej REPLIKĘ wora na ziemniaki, bo o dziwo JEJ SIĘ PODOBAŁ!
Namagnesowałam go "jak trza"
i teraz ,GDY ZŁODZIEJ W METALOWYM ZEGARKU (NAWET MOŻE BYĆ ROLEX) SIĘGNIE DO TORBY DZIECIĘCIA- PRZYMAGNESUJE SIĘ JAK NIC!
A jednak marzenia się spełniają. To strasznie ważne mieć jakąś bratnią duszę, która nadaje na tych samych falach. Byłam nie raz i wiem. I z jednej strony zazdroszczę Ci wyjazdu, choć przecież to naprawdę orka... kilka godzin snu, oczy dookoła, ale dla dzieciaków niektórych może to pierwszy i ostatni raz... Duża buźka! i baw się dobrze!!!!!!
OdpowiedzUsuńDyrektor jak panienka : wziął i się namyślił, hahaha:) No chociaż dobrze, że podjął trafną decyzję :)
OdpowiedzUsuńA torba na ziemniaki bardzo urodziwa:)
Super!!! No ja wiem jak to jest na takich wyjazdach, moi rodzice byli nauczycielami , teraz na szczęśliwej emeryturze ;) Dobrze, że masz ze sobą przyjazną duszę..nic to że w innym budynku :) Ja nie bardzo wierzyłam w tego Dyrektora... chciałoby mu się samemu użerać? ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznaj się, czarowałaś? Nie, żeby od razu szpilkami w lalkę o kształtach przypominających Dyra, ale jakoś tak łagodnie, po kobiecemu... Ważne, że pomogło. Z przyjaciółką nawet kąsanie rekina nie boli. Miłej zabawy! ;)
OdpowiedzUsuńNo to super!
OdpowiedzUsuńMoc marzeń jest wielka ....ale dodatkowo pozaklinałaś i czarami rzuciłaś co???
OdpowiedzUsuńTaka torba na "ziemniaki " też mi się podoba...oj czarujesz!
Pozdrawiam cieplutko.
Oj chyba jednak było coś na rzeczy z laleczka voodoo w roli głównej?
OdpowiedzUsuńNa ziemniaki, na ziemniaki, zobaczysz swoja torbę spacerującą po plaży (nawet jeśli tyłem do wody,cóż, plaża też przecież ładna) - to na pewno była zmyłka.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o cud, podejrzewam, że szef przeliczył koszty, zrobił tabelkę zysków i strat i wyszło mu , że lepiej mu będzie z Bliźniaczkami, które o wszystko się zatroszczą , niż jedną babą, zranioną, gadatliwą i jeszcze z żalem i tęsknotą w sercu. Czysty interes;) Na dodatek zapewnił sobie Waszą dozgonną wdzięczność;) i zapewne zechce z niej korzystać. ("Czy mogą panie zostać z dziećmi, ja tylko na chwilkę do miasta skoczę")