Okopałam się więc w okopach dużego (ha, ha całe 16m kwadratowych ) pokoju i kombinuję, jak tu się wywinąć od codziennych obowiązków.
Pomysł narzucił się sam-dzierganie! Budzi szacunek, bo nikt tego nie umie(w domu same chłopy) i zawsze można ściemnić,że kolejna serwetka jest niezbędnie potrzebna do godziwego życia ( złośliwe komentarze,że chyba do starcia podłogi puszczam mimo uszu)
Najpierw "walnęłam" , kogutka czy też ptaszka ,jak kto woli (to zależy do wyobraźni, bo wyszedł mi taki bardziej abstrakcyjny)
które zrobiłam kiedyś i nie wiem po co, i teraz siedzę i udaję,że jestem "Pstrowskim szydełka"A co mi tam, jeśli jedyną alternatywą ma być prasowanie (góra prania właśnie wyszła z kosza i zaczyna eksplorację, czy też raczej okupację sypialni)- to wolę przyczaić się w kąciku.Małe jednak szanse,że mnie nikt nie znajdzie , bo niedaleko jest TELEWIZOR.Celowo nie oglądam żadnych seriali,żeby do listy swoich uzależnień nie dodawać nowego(pisze to osoba, która 5 i kawałek 6 serii "Gotowych na wszystko" obejrzała w tydzień i zainspirowana postawą Gabi odkryła,że dobra ściema- nie jest zła, byle tylko "nie wykryli" :))toteż "oglądacze czego innego" zaraz mnie stąd wykurzą (godnie się oddalę, bo turbo,czy wszelkie sporty to nie dla mnie).Można by się też "poudzielać" zawodowo , ale po dzisiejszym dniu, w którym moja wiedza wzbogaciła się o następujące fakty:
- Gdy się rodzą bliźniaki, to mogą być "małojajeczne"( autor odkrycia lat 8)
- Nie można jeść za dużo jajek (chłopcy), bo wyrośnie wam trzecie jajko
- u człowieka, którego autor (lat 8 i pół) narysował na plaży nie widać kąpielówek-"bo to jest Murzyn i ma je w kolorze skóry", nie widać oczu,bo "ma je na ręczniku"(wolałam za bardzo nie wnikać, co to znaczy)
- człowiek nie może,za długo oddychać, gdy założy sobie reklamówkę na głowę i "nic mi pani nie zrobi-będę filozofował-ale w myślach" ( wyraz oburzenia po konfiskacie narzędzia zbrodni)
Dlatego czasami wybieram takie miejsca
bo w obydwu przypadkach TU NIE MA NIKOGO!
Na fotce z naszego przytuliska z przyczyn oczywistych a na tej z jarmarku w Holi (gorąco polecam, corocznie -lipiec, byłam tam po raz pierwszy)z powodu wyobcowania w tłumie( a poza tym cudowne okazy sztuki różnorakiej).JUŻ MNIE DOPADLI ("To teraz się dzierga komputerowo?"-parszywce jedne), ale nic to.Niedługo Dzień Kobiet, to sobie poużywam, czego i Wam życzę ( facetom ostatecznie też) :)
Olcia apropo`s oglądania różnych rzeczy w tv: czy byłaś kiedykolwiek skazana na oglądanie tego samego dnia wiadomości na 5 programach i 6 w tvn24?No tak ja mam.Niestety.A dzierganie jest baaardzo dobrą wymówką.Chorobcia,że nie wpadłam na to wcześniej:).Moja góra prania zaległa po poniedziałkowym prasowaniu w szafie.Uff.Było tego.Kto tu jest bardziej uzdolniony?Poproszę takiego serwetkowego "pitoszka".Jest świetny.
OdpowiedzUsuńmelodie programów informacyjnych znam na pamięć (sygnał do ucieczki) "majlnij"adres to się go zaobrączkuje i poleci
OdpowiedzUsuńOjej, a ja marzę o takiej szydełkowej firance do pokoju. Moja mama dziergała kiedyś taką firankę przez 10 lat, a kiedy skończyła dostaliśmy nowe mieszkanie z ogromnymi oknami i firanka była psu na budę. :)
OdpowiedzUsuńAle masz zdolnosci wydziergac takie serwetki-mistrzostwo.Sliczne sa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ciągle powtarzam, że strasznie żałuję że nie mam tyle cierpliwości, żeby nauczyć się szydełkować, czy robić na drutach..Zrobiłabym sobie wtedy taki śliczny pled...ech... Podziwiam, podziwiam dzierganie...
OdpowiedzUsuńNo cóż, wśród wielu zalet i umiejętności równie wielu mi brak!
OdpowiedzUsuńMoja teściowa,moja mama swego czasu również usiłowała mnie nauczyć szydełkowania i robienia na drutach.I co? nic z tego nie wyszło!
Podziwiam(: