W odróżnieniu od stałego relaksu w przytulisku, które przejawia się u niektórych
czytaniem w hamaczku należącym do Wiadomo Kogo
czytaniem pod obórką w ukryciu za paprociami
i porzucaniem lektury bele gdzie,żeby w spokoju zatorbiać
niektórzy ( synowie teściów) pojmują go nieco inaczej
ale cóż, gdy się zezwoliło na destrojkę
i piwnica zieje dziurą, zwabiając zaskrońce , żaby i myszy wszelakie, trzeba kielnię w dłoń wziąć i kląć, kląć, kląć. Cóż, każdego szkoda a ja akurat jestem bezlitosna.
Gdy już Cheops zasiedli swoje podziemia niezwłocznie wstawię fotki, na razie uzbrajam się w cierpliwość (podwójną, bo rok szkolny za pasem) i przestawiam na tor -ROBOTA!
W fabryce duże zmiany, bo DEREKTOR zwiewa na emeryturę, a my mamy zamiast niego NIESPODZIANKĘ ( w teczce z miasta), ale tak czasami bywa i chyba będzie się działo, bo NIESPODZIANKA akurat mojej specjalności, więc prześwietli nas jak nic.
Na początek okopała się w gabinecie i czekała na to, kto się zgłosi na viceniespodziankę.
-NIE WYBRALIIIIII MIEEEEEE-zawyłam wtaczając się do domu ,po wyczerpującym dniu zapoznawczym z NIESPODZIANKĄ.
-A zgłosiłaś się?????!- skronie ŚLUBNEGO posiwiały w sekundzie jeszcze o włos-zawsze mówiłaś,że to fucha nie dla osób gubiących namiętnie dokumenty i zawalających sprawozdania ( cóż za wnikliwa analiza!)
-No... nie, ale MOGLI wybrać- ŚLUBNY popukał się znacząco w czoło i oddalił do swoich ważnych obowiązków a ja potruchtałam do składziku, aby zgromadzić akcesoria niezbędne w pierwszych dniach pracy- 10 przepastnych toreb z IKEA i wszystkie dostępne z niepoobrywanymi uszami z Biedry.
Jak zwykle czekała mnie bowiem ( i resztę sióstr w nieszczęściu) PRZEPROWADZKA,bo jeśli ktoś myśli,że nauczyciele pod koniec wakacji piszą plany, scenariusze to grubo się myli- u nas w Placówce- nauczyciel się przeprowadza!A że gradobicia przez 31 lat trochę się zgromadziło, to błogosławiłam w duchu farta , który sprawił,że przeprowadzałam się w rozwinięciu poziomym, szurając torbami po korytarzu (KOLEŻANKA myślała,że pada deszcz a to ja tak padałam) a nie w pionie sturliwując się w dół ,lub wczołgując pod górkę. Wszystkie torby wypełniły się wiedzą i na dziś wystarczy ! Rozpakowywanie zostawiam na poniedziałek, bo dziś pakuję się na wyjazd w nieznane!
To tzw. wycieczka z pracy, a wiemy tylko tyle ( jak zazwyczaj u nas-czeski film) ,że czekają Bieszczady! Hipotezy co do noclegu sprawiły,że bierzemy WSZYSTKO, co się da zmieścić do torby. Obowiązkowo biorę mój kultowy wycieczkowy notes- a nuż się coś ZADZIEJE!?
W poczekalni czeka relacja z wczasowania, ale poczeka i się spatyni. KOLEŻANKA zajęła się wyszynkiem, jest więc szansa,że z pisaniem będzie kiepsko, ale może uda się coś skrobnąć na bieżąco ( osiołka z internetem biorę ze sobą)
No to chyba Ahoj przygodo i do...poczytania!
czwartek, 27 sierpnia 2015
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jak ja nie lubię NIESPODZIANEK!!!!
OdpowiedzUsuńPoczątków roku szkolnego TAKOŻ.
Wycieczka fajna, jest szansa, że teraz nie będzie już takich tłumów "klapkowiczów", przez co klimat tych gór cierpi bardzo, o czym napiszemy niebawem. Baw się, póki czas po temu! Usciski
Go-haha klapkowicze w górach:)mam to co dnia:))mnie "zachwycają "bardziej szpilki na stoku:)chociaż właściwie media wykreowały "Szpilki na Giewoncie":))
OdpowiedzUsuńOla-dobrze,że wróciłaś z werwą:)))mam nadzieję na częstszą dawkę porannej radości:))))
pozdrawiam cieplutko:)
Radości i wypoczynku!
OdpowiedzUsuńHmmm mam nadzieję, że świetnie się bawisz, czekam na relację :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Dobrej zabawy.
OdpowiedzUsuńmam nadzieje że Niespodzianka okaże się fajna.
buziaki.