- handlarze
- przypadkowi sprzedający
- panowie, co posprzątali żonom piwnicę.
Przypadek nr 1-pan Konkretny kontra Sprzedawca
-Patrz Józek ( to do kolegi Konkretnego), jaki fajny nóż ( kosa,że i Rambo by się obejrzał). Ile Pan chcesz za niego?
-A ile pan dajesz?- sprzedawca postanowił najpierw przeprowadzić badanie rynku, a że OBOPU nigdzie w pobliżu nie było, musiał radzić sobie sam.
-Ja??? Uprzejmie zdziwił się konkretny- NIC!, bo fajny , ale tępy jak CH.....J!
I zostawiwszy nas w stuporze i zamyśleniu nad precyzją porównania, się oddalił.
Przypadek nr2- Obieżyswiatka kontra reszta świata ( przy firankach na sznurze)
-Ja to Pani ( zwracając się do sprzedającej, która z wiadomych względów nie mogła się salwować ucieczką) już pięć razy w Egipcie byłam i jeszcze bym pojechała!
-A nie boi się pani zamieszek?- wtrąciła się inna firankowiczka.
-Paaaani, jakie zamieszki ?!,Jak tam wojska więcej niż normalnych ludzi ( i tu się zgodzę, bo takich pań w kreacjach rybaczkowo szpileczkowych ufryzowanych jak na wesele, to na pewno w Egipcie za dużo nie ma, ale nie byłam, więc wiadomo,że się nie znam- pozostało tylko słuchanie i chłonięcie).
-Toż wiadomo,że się tam na żadne piramidy nie jedzie, ale w hotelu jest super- dodała gwoli uzupełnienia, gdy brwi pozostałych rozmówczyń zaczęły niebezpiecznie windować się w górę.
-I w Maroku byłam- powiem pani, to nie to, co jakieś Hiszpanie , czy Grecje- wróciłabym tam jeszcze kilka razy, tak samo jak do Tunezji.-rozmarzyła się.
Kurde balans, to tylko JA nigdzie nie jeżdżę- pomyślałam, widocznie Obieżyświatka mój limit wyczerpuje.
-A mój syn był w Grecji i podobało mu się- wtrąciła swoje trzy grosze niczego nie podejrzewająca firankowiczka.
Żwir zachrzęścił złowrogo pod obcasikami Obieżyświatki a mordercze spojrzenie zza woalu firanki zaczęło w tłumie szukać ofiary.
-Grecja? brud i smród- Obieżyświatka była bezwzględna.
-Co Polak to opinia-próbowałam wtrącić swoje trzy grosze, ale nikt na mnie nie zwrócił uwagi.
-Bo to trzeba do kurortów jeździć- Firankowiczka próbowała się okopać.
-A ja, to co, niby na wiochę jeżdzę!!!!????- głos Obieżyświatki wzniósł się na niebezpieczne wyżyny ( dobrze,że kartony z porcelaną były kilka metrów dalej) Ja proszę pani ( tu fryzura aż się zatrzęsła z oburzenia) nie na byle co, tylko zawsze na LASTĘ MINUTĘ (wymowa oryginalna) jeżdżę!
Dalej już nie słuchałam, bo poszłam na bok kontemplować fakt,że u nas TAKICH ofert nie ma i dlatego pewnie ŚLUBNY nigdzie na LASTĘ MINUTĘ mnie nie zabiera.
A grzebanie opłaciło się:
takie zdobycze za całe 15 zł łącznie
Jutro prawdziwy Targ staroci, znowu pójdę wydawać niepotrzebnie ciężko zarobione pieniądze zamiast szyća terminy gonią, bo znajoma Artystka ( w dodatku prawdziwa) chce zabrać moje torbiszony na wycieczkę do samego Gdańska.
mój mąż jak czasem opowiada historyje z pracy....to ja podobnie jak czytając twoje mam żal ,że nie spisujecie ich wszystkich z myślą o późniejszym wydaniu!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNo proszę, jak znajomość geografii i zdobyczy techniki rośnie w narodzie, aż się miło czyta. Od dawna śledzę takie rozmowy na bazarach i chyba zacznę spisywać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.:))
torby śliczne o gadki pań podróżniczek super,,hi hi co tam zwiedzanie ważny hotel hi hi
OdpowiedzUsuńNo widzisz pani jak to ludziska na lastę minutę się bujają,a potem ile wrażeń!
OdpowiedzUsuńPodsłuchane na targu w Będzinie/;
OdpowiedzUsuń- Jak się właściwie mówi - w Będzinie czy w Będziniu?
- A jak mówisz - w dupie czy w dupiu?
Te talerze za 15 zł są bezcenne...tak jak Twoje podsłuchane opowiesci dziwnej treści:))))
OdpowiedzUsuńA torby świetne uszyłaś...aż zachciało mi się coś mojej maszynie zrobić(zagonić do pracy):)