niedziela, 2 września 2012

SMAROWANIE MIODEM DUSZY ZBOLAŁEJ, czyli wspominki z Lelowa

No i nadejszła przez nikogo nie oczekiwana, a przyjmowana co roku z bólem serca chwila, kiedy kosiarkę schowano, śmieci pozbierano i zabrano na wycieczkę do miasta- czyli KONIEC WAKACJI.
Po drodze postanowiliśmy wstąpić tam, gdzie nas jeszcze nie było
bo dzięki IZIE jak rybka na wędkę załapaliśmy się na ostatnią  dla nas wakacyjną festę.
ŻAR lał się z nieba- my głodni i spragnieni ( nie tylko wrażeń duchowych).
Najpierw wykonaliśmy klasyczną rundkę honorową, czyli LATANIE PO STRAGANIE.
Izę znalazłam stosunkowo łatwo- wystarczyło minąć
stoisko pełne małych starozakonnych
rodzinę ekologicznych jeży
oraz bandę uroczych aniołków i JUŻ!

Iza ze swoim pięknym stoiskiem.
-TYLKO NIE GADAJ ZA DUŻO, bo jestem głodny- BIEDNY MAŁY MIŚ marudził jak zwykle, gdy mu gorąco.
Wzięłam więc od Izy MAGICZNY KAMIEŃ
który W RAZIE CZEGO mógłby mieć zastosowanie bardziej praktyczne ( na razie posłużył do zaciskania pięści, aby nie dobić marudera)
Postanowiliśmy spróbować CZULENTU , który okazał się zapiekanką z kaszy ,ziemniaków, fasoli i mięska ( nawet, nawet, ).GŁODNY wziął CIULIM ( bo większe porcje dawali) i FIASKO!
 Pod budzącą nieco wulgarne skojarzenia nazwą, ukrył się nasz przedborski KUGIEL!, CZYLI PACIAJA Z  tartych ziemniaków i mięska- w porcji GŁODOMORA było SAMO TŁUSTE-zaklajstrował się!
-A tu nie ma jak przepić- słuszna uwaga- KAŻDEGO SZKODA!

Ja zapiłam naleweczką na serwatce ( dla mnie pycha!)- od  razu raźniej ciągnęło mi się HAMULCOWEGO po straganach.


Kupiłam garść korali
i poleciałam "dali"
Od mojej ulubionej "Osikowej doliny" ( często u nas goszczą na jarmarkach rękodzieła) wycyganiłam trawkę
legalnie kupiłam "suchelce"
i nawet zastanawiałam się nad osobistym "PORTRETEM PRZODKA" ,ale wolałam posłuchać klezmerskiej muzyki
i przymknąć oko na wszechobecną na takich imprezach chińszczyznę.
-MY TU SIĘ SZLAJAMY A TAM DZIECI GŁODNE!-przypomniał o sobie OJCIEC, żegnając tęsknym wzrokiem FACETA Z KUFLEM.
Aluzję chwyciłam dosłownie


i nakupiwszy wiktuałów, łaskawie zgodziłam się uczestniczyć w AKCJI POWRÓT.
I MOŻE NIEPOTRZEBNIE, bo w domu oprócz otwartych dziobów powitała mnie wiadomość:
-CHYBA RACZEJ GDZIEŚ ZGUBIŁEM INDEKS.....i od razu wskoczyłam na właściwe tory- ZATROSKANEJ MATKI
-Ja POPROSZĘ tylko pozytywne wiadomości, bo mnie zaraz szlag trafi i BĘDZIECIE MIELI!-zapowiedziałam OTOCZENIU.
- To, co już mam się WCALE NIE ODZYWAĆ?- zapytało OTOCZENIE, ale zamilkło, gdy wyjęłam z torebki KAMIEŃ.
PS- MOJE POCIESZYCIELKI
torba z myszą
torba z kotem

19 komentarzy:

  1. mmmm jakie fajoskie jedzenie!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ma to jak miło i smacznie zamknąć sezon. Teraz odliczanie do ferii. Miłej pracy Olqu!

    OdpowiedzUsuń
  3. też mi się jakiś jarmark marzy, ale u nas dużo ich mniej niż na południu. FAJNY KLIMACIK.

    Co do toreb to chyba te dwie za bardzo się nie lubią ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne rękodzieło i fantastyczny jarmark. Mnie w osłupienie wprawiła jednak Taaaaka Wieeelka Patelnia !
    Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Biszszsz... pora śniadaniowa, a ja przez Twoje zdjęcia bigosu bym zjadła ;-)))
    Świetna relacja .

    OdpowiedzUsuń
  6. Twoje posty jak zwykle ratują mnie w trudnych chwilach - o czym byś nie pisała ja się cieszę jak głupi do sera:) Jeść się zachciało, torba z kotem w zestawie byłaby świetna, ale jemu tylko głowa powinna wystawać, jak tym celebryckim chiuaua'om.
    Kamień - dobra pamiątka, ja całe lato się noszę z zakupem pamiątkowej procy, a kamyczki do zestawu też by się przydały...

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak dla mnie, to powinnaś książki, ewentualnie jakieś felietony pisać w babskich gazetach.... bardzo lubię "Cię" czytać :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Super jedzonko, piękne kramy.
    Ja bardzo lubię klimat jarmarków.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. lubie cie czytać..masz takie fajne ,lekkie pióro:)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Jarmark to doskonałe zakończenie urlopu! Fajne stoiska, ciekawe zakupy, kolorowy tłum i barwne stragany. Super! A na dodatek torbiszcza. Oba sa przecudne, po prostu przecudne, gratuluję inwencji i kreatywności, bo wciąż zadziwiasz! Buziaki! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękny jarmark:)))zgłodniałam chyba oglądając bo CUŚ MIĘ MGLKI jakoś, chyba zejdę cicho do lodóweczki. Dobrze, że koniec wakacji - przytuliskom tez należą się wakacje:)))

    OdpowiedzUsuń
  12. Kocham jarmarki wszelkiej maści. Z dobrym jadłem i klimatem.
    Pozdrawiam cieplusio

    OdpowiedzUsuń
  13. Super klimaty tu panują zarzucam kotwicę i idę zwiedzać ponownie stragany:)
    Pozdrawiam Ilona

    OdpowiedzUsuń
  14. Super jarmark! Szkoda, że nie wiedziałam:(
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Uwielbiam takie jarmarki ale niestety u mnie ich nie ma a raczej nie ma tradycji chociaż włodarze miasta chcą wskrzesić tradycję.
    Byłam na podobnym w Białymstoku i owszem,owszem....
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. ja tez niedawno po podobnym. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  17. jarmarki zawsze są fajne ... zapraszam do siebie po odbiór wyróżnienia: www.marrgott.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Na taki jarmark tez bym się chętnie wybrała!!!

    OdpowiedzUsuń
  19. świat jest mały!:) Koraliki, które kupiłaś w Lelowie są od mojej przyjaciółki www.malaceramika.bloog.pl :) a i ja też tam byłam towarzysząc jej w niedoli sprzedawczej w takich warunkach pogodowych. Szkoda że wcześniej nie wiedziałam!
    Jak to zwykle bywa, stragan miałyśmy obok pana sprzedającego "porcelanowe" postacie Żydów - tak naprawdę to jakaś chińska żywica - pomijając fakt, że pan reklamował "swoje" wyroby jako ręcznie malowane (ale chyba chińskimi maleńkimi rączkami). Niestety nie mogłyśmy wygrać z nim cenowo.. no nic! Ten kto docenia wartość pracy rękodzielnika a i czasem nawet artysty, tego cenimy!:)
    Może wybierzesz sie w przyszłym roku jako wystawca?:)
    było by super!:)
    pozdrawiam serdecznie!!!:)

    OdpowiedzUsuń