Można więc w pozornym spokoju ducha zająć się PROCEDEREM
przepasana- na pamiątkę istniejącej kiedyś talii
pikowany wór- na ew. prezenty (AAAA-NIEDOCZEKANIE!- komentarz SAMOLUBA)
KORONKOWA-bo trzeba coś zrobić ze starą szydełkową serwetką
jesienna jako memento- już czuć początki deprechy
tłumionej w zarodku przez marynarskie wstążki, albo coś, co miało nimi być
ptaszkowa jako odwet na tych, co twierdzą,ze mam odlot z tymi torbami
dwie malinowe- w tym jedna z kieszonką MEMORY na letnie pamiątki
No i surowce się skończyły!Trzeba było jechać do centrum, aby nie tylko spotkać się z TYMI, CO POWIEDZĄ, CO BYŁO JAK CIĘ NIE BYŁO racząc się kawką, ale dokupić nici.Samozadowolenie z dobrej, nikomu niepotrzebnej roboty, skończyło się już w autobusie.
Bohaterką kursu stała się zażywna pani LAT 74,która streściła zebranym swoje aktualne życie, a ja z każdym zdaniem traciłam moje mizerne, torebkowe poczucie wartości:
-Talię to taką mam, bo jeżdżę codziennie na rowerze i pływam po kilometrze! (popatrzyłam w dół a moje smętne fałdki przypomniały- TY NIE PŁYWASZ a rowerem się nie przejmuj, bo nie umiesz jeździć)
-Pływać to ja się moja pani nauczyłam po sześćdziesiątce I OD RAZU DOBRZE!-BO MIAŁAM DOBREGO TRENERA.TAK SAMO NA NARTACH! (moje biedne niewidzące nart nóżki schowały się pod siedzeniem)
-Teraz to mieszkam na działce - W NAMIOCIE- BO ZDROWO! (mój kręgosłup wtrącił się do dyskusji: TAK SIĘ NIE UCZ!), BO MOJA PANI TRZEBA O SIEBIE DBAĆ!
Wyskoczyła koło basenu a pozostałym pasażerom chyba ulżyło-NIEKTÓRYM ZOSTAŁ JENO DÓŁ!
I aby się wyrównało MAŁŻONEK WYWIÓZŁ ZANIEDBANĄ NA WIEŚ i zagonił do plewienia!
- To dopiero robota głupiego-rzęziły moje wszystkie członki a oponki zdecydowanie zagroziły rozpękiem. Przy życiu utrzymała mnie jedynie myśl,że obiecałam uszyć nową torbę FOKSIOWEJ i perspektywa WCZASÓW w Szklarskiej Porębie- o ile nie zbankrutujemy jak słynne biura podróży:)
PS. WŁASNIE DZWONIŁA RODZICIELKA aby poinformować LENIWĄ CÓRKĘ,ze zawekowała 20 KG OGÓRKÓW!!!-I jak żyyyyyć?:)
Kobieto!... No właśnie... Jak żyyyyć?! Całymi dniami tak się męczę, a wakacji bezlitośnie ubywa... Bo żeby mi się tak chciało, jak mi się nie chce, to łooo, ile bym narobiła!;))))
OdpowiedzUsuńa ja tak żałuje, że robiąc remont w mieszkaniu, wymieniając kuchnię, nie chciałam zmywarki. głupia ja, głupia. mi też się nie chce. taka aura ;/
OdpowiedzUsuńMoja córa ma lepiej, ja nie wekuję;-0
OdpowiedzUsuńJesienna torba wcale nie depresyjna, a z koronką aż proszą sie o odgapienie;-)
Zmywara to dobra inwestycja, Samolubny będzie miał ciągle uśmiechniętą żonkę :-)
OdpowiedzUsuńA torbiszony cudne !
Hejka
Tak...moja teściowa codziennie rano zdaje mi relację ze swojego dnia, bo zanim ja ściągnę się z łóżka o nieprzyzwoitej porze - 6.30 - 7.30 - to ona już zdąży obiad ugotować, krzaczki przyciąć, dwa prania wstawić,wyprasowac firanki i takie tam. No i potem jak się tak nasłucham, to też czuję, że MUSZĘ") a ochoty wcale nie mam!
OdpowiedzUsuńTorby odlotowe jak zwykle:)))
OdpowiedzUsuńZmywarka to moja najlepsza przyjaciółka, żałuję, że dopiero od roku. Mi też strasznie nie chce się chcieć, to chyba od tej pogody, ciągle pada i pada.
Pozdrawiam
Torby fajne, bardzo autorskie.
OdpowiedzUsuńPo zakupie zmywarki moje życie zmieniło się diametralnie, ale i tak wciąż brak mi czasu:)
Znałam PODOBNĄ staruszkę. Nieźle potrafiła zdołować swoją WITALNOŚCIĄ...
Torby Świetne - miałabym problem z wyborem:)
OdpowiedzUsuńJa przerobiłam 5 litrów jagód i... wena się skończyła, rozumiem Cię doskonale :)))
Bo staruszki mają czas na witalność a my nie :-)))
OdpowiedzUsuńTorby Twoje piękne !!! Najbardziej podoba mi się pomarańczowa i ta przepasana :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście na urlopie trzeba umieć się znaleźć, by jakoś przeżyć. Ja teraz - też na urlopie i cały czas... pada i niby cóż z tego, ale jakoś siły mnie opuściły i nie daję już rady robić cokolwiek.
Pozdrawiam ciepło :))
Zmywarka to fajna sprawa, ale zacznie się zaraz -kto włoży naczynia do niej, a potem kto ją opróżni:) Torby kapitalne, ta jesienna to moja faworyta, mimo,że cały czas tęsknię za latem.
OdpowiedzUsuńJa tam pokochałam malinowe torbiszony, bardzo są na czasie! :) Nie mam niechciejstwa, bo nie mam na nie czasu - dzisiaj skończyłam przerabiać 7 kg kurek i 6 kd czerwonych borówek, poprałam, zebrałam kwiaty dziewanny do suszenia, ziele dziewanny także, pomalowałam starą wirówkę do śmietany, żeby została kwietnikiem, imadło tez pomalowałam i padłam! LOL
OdpowiedzUsuńJeszcze tylko polecę teraz zdjąć pranie ze sznura i ODMÓWIĘ dzisiaj jakiejkolwiek współpracy!!! Buziaki!!!
haha u mnie wisi napis Boże spraw by nam się chciało jak nam się nie chce!!!!A torby sa super te w pomarańczach jest naj!!!:)
OdpowiedzUsuńkoronkowa :) me gusta, że tak się wyrażę ;)
OdpowiedzUsuńPiękne torby.
OdpowiedzUsuńChyba wybrałabym tą z koronką.
Ty się Kochana nie przejmuj, ja zaczęłam remont kuchni i salonu i wena mnie opuściła.
Siadłam do kompa i zaszyłam sie w blogowym świecie.
A sciany, no cóż stały sobie już tych kilka lat, wiec postoją do jutra.Może wena wróci
Pozdrawiam cieplutko
torby z koronkami super!
OdpowiedzUsuńTakimi paniami nie ma co się przejmować i jak widzę też się nie przejmujesz.
A wyśle ogórki czy tylko dzwoniła dobić?
OdpowiedzUsuńJak to "jak żyć" - tak jak do tej pory - Z UŚMIECHEM :))))
OdpowiedzUsuńNormalnie jak dotąd:)))gdybyś i Ty zawekowała 20 słoi to jedlibyście zimą same ogórki (no bo szkoda żeby się zmarnowały:))))Grunt to nie dać się zwariować:))))Trzymaj fason:))))
OdpowiedzUsuńTak bardzo podobają mi się twoje torby...
OdpowiedzUsuńPomysłowe, ładnie, kreatywna twórczyni :)
dziekuje za wizyte u mnie i zapraszam do siebie, tak w realu. Jesli tylko sie tu pokazesz mozemy sie przeciez poznac.
OdpowiedzUsuńBardzo ładne torby... i ile pomysłów w jednej głowie.
OdpowiedzUsuń